niedziela, 24 czerwca 2012

20. Niespodziewany obserwator

*Vicky*

Było już dobrze po 3:00 gdy połowa towarzystwa padła. Stwierdziłam, że tych którzy jeszcze nie śpią podholuję do pokojów, ale najpierw przebiorę się w zwykłe rurki i koszulkę. Tym razem byłam przygotowana i wzięłam swoje ciuchy na zmianę tak by nie pożyczać od niebieskookiego. Gdy się uporałam ze zmianą ubrania zaczęłam odprowadzać Amy i Zayna do pokoju. Jakoś udało im się dojść chwiejnym krokiem do Mulata po czym podali na łóżko i zasnęli wtuleni w siebie. Zeszłam na dół po następne osoby, gdy poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie w ten sposób, że wpadam na kanapę, następnie ładuje się na mnie tak bym znajdowała się pod nim. 
- Niall! Wystraszyłeś mnie - rzuciłam oskarżycielsko. - A teraz złaź trzeba resztę odstawić.
- Nie, nie mam na to ochoty - zaczął się ze mną droczyć.
- Chyba nie chcesz by twoi goście spali nawaleni na podłodze - stwierdziłam z sarkazmem.
- W tym momencie oni jakoś mnie nie obchodzą... - złapał kosmyk moich włosów w dwa palce i zaczął się nim bawić.
- Daj spokój, lepiej mi pomóż - powiedziałam próbując go z siebie zrzucić. Nachylił się nade mną tak by nasze usta dzieliły milimetry.
- Może jednak zajmiemy się czymś innym? - wyszczerzył się.
- Złaź ze mnie, wariacie! - ofuknęłam go.
- A co z tego będę miał? - przyglądał mi się z ciekawością. Złapałam go za kark, w ten sposób przyciągając go do siebie po czym zaczęłam go całować.
- Stosujesz przekupstwo? - wymruczał.
- Tak jakoś wyszło... - stwierdziłam niewinnie.
- Może przeniesiemy się do mojego pokoju? - zapytał z błyskiem w oku.

***


*Niall*


Zaniosłem ją na rękach do mojego pokoju chcąc jak najszybciej pokonać schody. Niecierpliwie chwyciłem klamkę by po chwili pchnąć drzwi i wciągnąć za sobą Victorię do pomieszczenia. Nie zapalając nawet światła przyparłem ją do ściany i zacząłem całować. Po chwili oderwałem się od niej by zaczerpnąć oddech. W świetle księżyca widziałem tylko jej roziskrzone oczy.
- Niall, zamknij drzwi - wyszeptała delikatnym głosem. Niechętnie się od niej odsunąłem, ale wykonałem czynność, którą mi poleciła. W pokoju zapanowały jeszcze większe ciemności. Zapaliła lampkę przy biurku tak by choć trochę światła oświetliło to co robimy. Wziąłem ją na ręce, a ona zarzuciła mi swoje dłonie na szyję.
- Jesteś piękna, wiesz? - zapytałem.
- Może, ale nie dorównuję urodą tobie. Chciałabym mieć kolor twoich oczu - odparła dając posadzić się na biurku. Była teraz ode mnie wyższa, ale nie przeszkadzało mi to. Oplotła moje ciało swoimi nogami tak bym nie odsunął się od niej choćby o milimetr. Nie było to potrzebne, nie miałem ochoty jej wypuścić z moich objęć. Wplotła mi swoje kruche palce we włosy.
- Rozwalisz mi fryzurę - mruknąłem głębokim głosem wprost do jej ucha. Poczułem jak jej ciało przechodzi delikatny dreszcz.
- Widzę, że niezły z ciebie laluś, kochanie - wyszeptała cicho się śmiejąc. Odsunęła swoją twarz od mojej.
- Czy ty robisz to specjalnie? - zapytałem nie mogąc się skupić na racjonalnym myśleniu. Wciąż zerkała mi w oczy, a następnie przenosiła swoje czekoladowe spojrzenie na moje usta.
- Nie mam pojęcia, chyba już nie myślę - odparła szczerze. Pocałowałem ją w szyję. Po chwili zauważyłem jak odchyla głowę w tył, i przymyka oczy z przyjemności. Rozpocząłem kolejną falę pocałunków tym razem w okolicy obojczyka.
- Boże Niall! - wyszeptała gorączkowo, na co na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wątpię by kiedykolwiek wcześniej wypowiedziała imię jakiegoś chłopaka takim tonem.
Powoli ujęła moją twarz w swoje dłonie by wpić się w moje usta. Oboje oddychaliśmy już nienaturalnie szybko tak jakbyśmy przebiegli kilkaset kilometrów. Moje dłonie przemierzały odległość od jej talii, aż do ramion. Poczułem jak wciąga  głęboko powietrze gdy podczas powracania moich dłoni na tej trasie, jej koszulka delikatnie uniosła się do góry. Podniosłem prowokacyjnie jedną brew. Zrozumiała. Przycisnęła swoje usta do moich z taką pasją, jakby robiła to po raz ostatni. Tylko na to czekałem. Delikatnie wsunąłem swoje dłonie pod jej koszulkę tak bym mógł obcować z jej jedwabistą skórą. Nie protestowała gdy przejechałem dłonią wzdłuż jej kręgosłupa, bez przeszkody jaką wcześniej tworzyło ubranie.
Kontrolując cały czas sytuację przeniosłem się z pocałunkami z powrotem na jej szyję tak by mogła złapać oddech. Między nami nie było czasu na taki zbędny detal jak delikatność czy subtelność.
Jęknąłem z przyjemności gdy delikatnie wygryzła  się w moją dolną wargę, by po chwili przejechać swoimi ustami wzdłuż linii mojej szczęki. Jej dłonie błądziły po moich placach, cały czas starając się przycisnąć mnie mocniej do jej kruchego ciałka.
 Nagle dojrzałem w jej oczach błysk. Sięgnęła po moją koszulkę i szybkim ruchem ściągnęła ją ze mnie, nie zwracając uwagi na to, że muszę chwilowo wyjąc swoje dłonie z pod jej koszulki. Upuściła moje ubranie na podłogę, a moje dłonie wsunęły się głębiej pod jej bluzkę tak bym mógł obejmować teraz całe jej plecy. Spojrzałem z rozbawieniem najpierw na nią, a potem na moją koszulkę.
- No co? Przecież i tak w niej nie śpisz - stwierdziła niewinnie. Uśmiechnąłem się na to stwierdzenie, miała racje. Postanowiłem przenieść ją na łóżko by było nam wygodniej. Z lekkością podniosłem ją z biurka, a ona jakby wyczuwając moje zamiary objęła mnie nogami w pasie, przylegając ściśle do mojego ciała. Podniosłem ją pewnie i obróciłem się przodem do drzwi po czym stanąłem jak wryty. W drzwiach stał Liam.
- Eem.. chciałem zapytać... ale już ten... no ... nie ważne - wybąkał speszony. Vicky na jego widok cicho pisnęła i stanęła na własnych nogach.
- Mów co się stało skoro już i tak nam przerwałeś - zapytałem go dość rozbawiony tą sytuacją.
- Chciałem się zapytać do których pokoi zaprowadzić towarzystwo, które tu nie mieszka, a ty byłeś jedyną osobą trzeźwą, no ale okazało się, że nie jesteś sam... - odparł lekko zaczerwieniony.
- Długo już tu jesteś? - zapytała Vicky, w jej głosie dosłyszałem dość duże zażenowanie.
- No jakiś czas... - wyszczerzył się Payne. - To ten ... to ja już sobie pójdę - wyszedł, uważnie zamykając za sobą drzwi.
Westchnąłem, po czym pomału ruszyłem w stronę swojej szafy. Zastanawiałem się, którą koszulę wybrać, ale stwierdziłem, że wybór najmniejszej jakiej posiadam to zły pomysł. Widok jaki mogłaby mi Vicky zagwarantować w przy krótkiej koszuli mógłby być dla mnie zgubny. Podałem jej ubranie.
- A to po co? - spytała z lekką ciekawością w głosie.
- Przebież się, musisz w czymś spać, a wątpię by było ci w tym wygodnie - pokazałem wszystkie moje ząbki  w uśmiechu. Patrzyła niepewnie na moją koszulę, ale w ostateczności złapała ją i ruszyła w stronę łazienki.

***


*Vicky*


Patrzyłam krytycznie na swoje odbicie w lustrze. Koszula, którą dał mi Niall ledwo sięgała do połowy ud. Westchnęłam i wyszłam z pomieszczenia. Blondyn za ten czas zdążył się przebrać w dres do spania i ułożyć wygodnie w pozycji pół-leżącej na łóżku. Bacznie obserwował każdy mój ruch. Oparłam się plecami o biurko. Cały czas patrzył z pożądaniem na moje odsłonięte nogi, co lekko mnie zawstydzało. Po chwili przeniósł spojrzenie na mój dekolt gdzie kilku guzików nie zapięłam. Wstał z łóżka i podszedł do mnie powolnym krokiem.
- Czy wiesz, że tym co robimy właśnie grzeszymy? To jest złe - wyszeptał, szczerząc się. Zarzuciłam mu ręce  na szyję.
- W takim razie powiedz mi, że tego nie chcesz - podniosłam prowokacyjnie jedną brew po czym musnęłam wargami płatek jego ucha.
- Ja po prostu mówię, że to złe.. - wymruczał przyjemnie głębokim głosem, który zawsze wywoływał u mnie delikatne dreszcze.
- To mnie odepchnij - wyszeptałam równocześnie wplatając mu swoje palce we włosy.
- Wygrałaś - rzucił Irlandczyk pomału zaczynając pieścić moją szyję. Moje dłonie zaciskały się na jego plecach, tak by zrozumiał, że wciąż jest za daleko. W tym momencie liczył się tylko on i ta cholerna odległość, która wciąż była za duża, mimo że widziałam tylko jego nagi tors i roziskrzone tęczówki, nie czułam nic więcej poza jego perfumami i gorącymi ustami na moich ciele, nie słyszałam nic więcej po za biciem naszych serc i przyśpieszonych oddechów, które teraz łączyły się w jednym rytmie.
Zjechał z pocałunkiem na mój dekolt przez co moje ciało wygięło się w łuk ściśle przylegając do jego nagiego torsu, oczy przymknęły z przyjemności, a struny głosowe zaczęły wydawać ciche pomruki przyjemności. Wzdłuż kręgosłupa przebiegło mnie kilka dreszczy. W oczach blondyna dojrzałam, zadowolenie z tego do jakiego stanu mnie doprowadził. Delikatnie złapał zębami płatek mojego ucha i zadał pytanie, przyjemnie głębokim głosem.
- Może przeniesiemy się na łóżko?
- Niee, ostatnie przenosiny źle się skończyły - wyszeptałam słabym głosem na co cicho się zaśmiał, a następnie mocniej przyparł mnie plecami do biurka by po chwili obnażyć moje ramię i złożyć na nim delikatny pocałunek. Westchnęłam z przyjemności.

_____________________________________________

rozdział dwudziesty zgłasza swoją obecność!
macie tak z samego rana, na dobry początek dnia :*
i jak zadowolone? bo jeżeli mam być szczera to ja bardzo.
ten rozdział jak na razie podoba mi się najbardziej ze wszystkich.
jest namiętny, ale do końca ma w sobie elementy tajemniczości, co między nimi zaszło po tym jak westchnęła? pozostawiam waszym domysłom, bo nie zamierzam pisać otwarcie czy ktoś ze sobą spał czy nie, bynajmniej nie będę wdrażać się szczegóły ;).

5 komentarzy:

  1. Koooocham cię za ten rozdział . <3
    Pisz dalej ! ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jest ten rozdział :) ♥ ~A

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś super, a twoje opowiadanie fajnie sie czyta :**

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział !!!
    twoje opowiadanie jest genialne :)!!!

    OdpowiedzUsuń