piątek, 24 sierpnia 2012

39. Sen lekarstwem na ból

*Niall*

Wpatrywałem się w śpiącego Zayna. W szpitalu założyli mu siedem szwów i podali środki uspakajające bo cały czas krzyczał, że musi wracać do Londynu i nie chce, żadnego opatrunku. Liam z Lou poszli zapłacić za zniszczoną szybę w drzwiach, Harry pogadać z Paulem, a mnie jak zwykle przypadła rola pilnowania Mulata. Nie uskarżam się bo przynajmniej w każdej chwili mogę skierować się do lodówki. A jak już mowa o jedzeniu to mój brzuszek mówi, że z chęcią by coś przekąsił więc podniosłem się z kanapy i ruszyłem do kuchni po jakieś kanapki. Zrobiłem dwa talerze - jeden dla mnie, drugi dla Zayna. Jak wstanie pewnie będzie głodny. Spojrzałem krytycznie na dwa stosy jedzenia. Coś mi się nie zgadzało. Przerzuciłem trzy kanapki z talerza Czarnuszka na mój. Przyjrzałem się jeszcze raz. Tak, teraz było idealnie.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy gdy wróciłem do salonu to brak Zayna. Odstawiłem talerze na stolik i podkradłem się do dębowych drzwi od łazienki. Usłyszałem szum wody, więc pewnie brał kąpiel, żeby ukoić zszargane nerwy. Uspokojony tym, że bez większego trudu odnalazłem swojego podopiecznego, wróciłem na kanapę by napełnić brzuch.
Po trzydziestu minutach, drzwi od łazienki się uchyliły i powoli z pomieszczenia wyszedł Mulat. Zrezygnowany opadł na kanapę i wgryzł się w jedną z kanapek. Po skroni spływały mu krople wody z niedokładnie wytartych włosów.
- Dziękuję, że o mnie pomyślałeś - zaczął cichutko potrząsając kanapką. - Mam jeszcze jedną prośbę - zawahał się. - Zabukujesz mi najbliższy bilet do Londynu? - unikał mojego spojrzenia. Wiedziałem, że będzie chciał wracać dlatego kazali mi go pilnować, żeby po prostu nie uciekł i nie zrobił kolejnego głupstwa.
- Zayn nie mogę, zrozum - chciał mi przerwać, ale dokończyłem to co chciałem powiedzieć tyle, że trochę głośniej. - Zostały jeszcze tylko trzy dni trasy i wrócimy. Nie możesz zawieść fanów. Daj sobie trzy dni, emocje trochę opadną i oboje z Amy inaczej spojrzycie na tą sprawę.
- Ja... ja po prostu boję się, że ją stracę. Ona jest całym moim życiem, zrobiłbym dla niej wszystko. Niall, błagam cię pomóż mi. Powiedz co mam zrobić, żeby jej nie stracić? Jak ty byś się czuł wiedząc, że zraniłeś Victorię i możesz ją stracić przez jakąś głupią słabość? - w jego oczach dojrzałem czyste szaleństwo wymieszane z łzami. Powoli jedna łza odważyła się opuścić tą czekoladową tęczówkę. Podszedłem do Czarnuszka i przytuliłem go do siebie.
- Spokojnie, razem damy sobie radę, coś wymyślimy. A teraz idź spać. Sen to dobre lekarstwo na ból - pokiwał głową na znak zgody i powoli ruszył do łóżka.
Usadowiłem się na kanapie, mierząc pilotem w telewizor zacząłem się zastanawiać nad pytaniem Zayna. Co ja bym zrobił? Nie wiem, chyba bym zwariował.

***


*James*

Obserwowałem z niepokojem jak jej oczy przesuwają się po tekście zawartym w gazecie "Stars!" na stronie dwudziestej piątej. Każda kolejna sekunda wydawała mi się męczarnią. Po cholerę przyniosłem tę gazetę ze sobą?! A mogło się to tak pięknie skończyć. Biłem się z własnymi myślami. Gdy w końcu podniosła swój wzrok na mnie mogłem wyczytać z jej twarzy, że jest wściekła. O dziwo, jak się zaraz okazało wcale nie na Malika.
- Czemu ukrywałeś tą gazetę przede mną?! Czemu mi tego nie pokazałeś od razu?! - zawołała, rzucając we mnie tym szmatławcem i niebezpiecznie zaciskając swoje drobne piąstki.
- Ja... Nie wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Chciałem tylko...
- Chciałeś tylko mnie wykorzystać?! Myślałeś, że skoro już przestałam ci się opierać, to nie musisz mnie informować o takim nie ważnym szczególiku, że mój chłopak mnie zdradza! - wykrzyczała mi to w twarz. Czyli jednak trochę wkurzyła się na Malika, odrobinę ta myśl mnie pocieszyła, ale nie wiedziałem co jej odpowiedzieć na te zarzuty. Stałem w jej pokoju, otwierając i zamykając bezsilnie usta, niczym rybka wyjęta z wody. - No dalej Black, wytłumacz się.
- To nie tak! Chciałem ci powiedzieć od razu jak to przeczytałem i dlatego tu przyszedłem, ale jak zobaczyłem jaki masz dobry humor, że nie jesteś już na mnie zła tak bardzo jak ostatnio, to nie chciałem, żebyś znowu mnie odtrąciła, albo co gorsza, żebyś się załamała przez takie coś. A potem zaczęliśmy się całować i... - próbowałem to wszystko wytłumaczyć, ale po raz drugi mi przerwała.
- To ty całowałeś mnie, nie myśląc o tym, że może ja nie chce się z tobą całować! - teraz to ja się wkurzyłem. Że niby nie chciała? Jakoś nie stawiała mi oporu.
- Posłuchaj panno doskonała! Po pierwsze nie usłyszałem ani jednego słowa protestu z twojej strony, po drugie to ty wpatrywałaś się w moje usta jak urzeczona, a po trzecie jakby nie patrzeć to potem ty zaczęłaś mnie całować bez opamiętania tak, że nie mogłem złapać oddechu! - wciągnęła gwałtownie powietrze, a jej twarz nagle zbladła. Czyżbym trafił w słaby punkt? Czyżby słabością Amandy Bloom był niejaki James Black? Zaraz, zaraz to przecież ja!
- Skoro było ci z tym tak źle, to trzeba było mnie z siebie zrzucić! A teraz wynoś się z mojego domu! - zawołała zbulwersowanym tonem, a w jej oczach dojrzałem pierwsze łzy. Otarła je ze złością. - No już!
- Nie pójdę - wyszeptałem i usiadłem spokojnie na łóżku. Nie zostawię jej samej w domu, zaraz po tym jak dowiedziała się, że jej chłopak ją zdradza. Nie wiadomo co jej wpadnie do tej głowy, a trzeba pamiętać o fakcie, że oprócz jej rybek nikogo tu nie będzie przez najbliższy tydzień.
- James proszę wyjdź, albo ja wyjdę. Chcę zostać sama i pomyśleć nad tym wszystkim. Obiecuję, że nic sobie nie zrobię - patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem. Chyba nie mam wyboru jak wyjść z tego domu. Westchnąłem.
- W porządku, ale będę dzwonić co pół godziny czy wszystko okej. Jeżeli nie odbierzesz lub wyłączysz telefon zjawię się tu w przeciągu pięciu minut, a pamiętaj, że Vicky ma klucze od twojego domu, więc nawet jak się zamkniesz to ja tu wejdę - chciałem mieć pewność, że nic sobie nie zrobi. Na jej czole pojawiła się malutka zmarszczka, oznaczająca, ze intensywnie się nad czymś zastanawia.
- Zgoda, pod warunkiem, że zadzwonisz co godzinę - odparła. Zawahałem się, co godzinę mogę nie zdążyć jej uratować gdyby co...
- Co godzinę dzwonię, a co trzydzieści minut będę pisał sms'a - zaproponowałem. Odpowiedziała bez zastanowienia.
- Dobra, a teraz już idź - skierowała się do drzwi wejściowych, a ja niechętnie poczłapałem za nią.

***


*Amy*

Po jakże interesującym utargu ruszyłam schodami na dół by mieć pewność, że James opuści mój dom.
- Cześć, do usłyszenia za godzinę - rzucam z udawaną beztroską. Nie chcę, żeby wyczuł jak cholernie czuję się zraniona. Kiwa głową, ale stoi jak przyklejony do wycieraczki i nie rusza się ani o milimetr. Jego spojrzenie błądzi po mojej sylwetce. Widać, że po raz kolejny się waha.
- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym został? - pyta z troską. Co mam odpowiedzieć? Że marzę, żeby został bo potrzebuję kogoś kto mnie przytuli gdy zacznę zalewać się łzami.
- Jestem pewna, idź już - mówiąc to popycham go by już sobie poszedł. Wyraźnie się ociągając odchodzi w stronę najbliższego przystanku autobusowego. Szybkim ruchem zamykam drzwi na klucz, a następnie osuwam się po nich na podłogę dając upust emocją. Po moich policzkach łzy zaczynają spływają potokiem.
- Dlaczego?! Co ze mną jest nie tak? - rzucam pytania bez odpowiedzi w głąb domu. - Przecież obiecywał, że mnie kocha i nie zostawi mnie dla żadnej innej! - uderzam bezsilnie pięścią w podłogę.

Na czele najgorszych chwil w moim życiu znajduje się popołudnie, kiedy ścięłam sobie włosy na tak zwanego "małego pazia" i wszystkie dzieci z podwórka się ze mnie śmiały. Następnie dzień kiedy mój ukochany z przedszkola zadurzył się w nauczycielce, rujnując moje nadzieje na wspólną przyszłość. I w końcu dzień, kiedy kierowniczka supermarketu wezwała moich rodziców bo przyłapali mnie na kradzieży płyty Eminema. Kiedy jednak zastanowić się, wszystko to nic w porównaniu z tym co dzieje się teraz. Moje życie legło w gruzach. Chłopak, który był po części moim ideałem właśnie pociesza się jakąś tlenioną blondyną tylko dlatego, że nie mógł już wytrzymać trzech kolejnych dni beze mnie, a może w Londynie też spotykał się z jakimiś laskami, a ja głupia mu wierzyłam, że mu na mnie zależy!
Poczułam jak po policzkach spływa kolejna fala łez. Niechętnie podnoszę się z podłogi pod drzwiami wejściowymi i przenoszę się do swojego łóżka, na które opadam bezsilnie cały czas zanosząc się płaczem.
- Wiem, że wiele brakuje mi do ideału, ale dlaczego musiał mnie zdradzić? Co niby ma ta blond niewiasta, czego ja nie mam?! Czego mi brakuje? Pewnie będzie się tłumaczył: "to nie tak jak to wygląda!" stała gadka każdego kolesia, a ja głupia pewnie mu wybaczę. A on dalej będzie mógł mi przyprawiać rogi z jakimiś laskami poznanymi na dyskotece. - prowadziłam monolog, sama ze sobą. - Dlaczego mnie kurwa zdradziłeś?! - wykrzyczałam z bezsilności w przestrzeń.
Skupiona na tym nierozwiązywalnym pytaniu pozwalam przejąć swoją świadomość Morfeuszowi.

***


*Vicky*

- James opanuj się, Amy jest odpowiedzialna i nic sobie nie zrobi! - strofuję brata, który od kilkunastu minut chodzi w kółko po moim pokoju.
- Jak ja mam się opanować jak ona mogła zaraz po moim wyjściu podciąć sobie żyły! - woła desperacko coraz bardziej działając mi na nerwy. Nawijając o tym co mogło się stać w domu na ulicy Stamford St 259 nie pomagał. W tej chwili powinniśmy być opanowani.
- Okej pisz do niej sms'a - rzucam do brata sprawdzając czas na zegarku. Rzucił się do telefonu jakby to miała być jego ostatnia szansa na przeżycie. Czekamy pięć minut, brak odpowiedzi. - Dzwoń do niej.
- Nie odbiera! - woła przerażonym tonem. - Idziemy do niej! - za koordynował i już wybiegamy z domu. Oboje jesteśmy przerażeni. Kątem oka widzę, że James pluję sobie w brodę za to, że ją zostawił. Przyśpieszam.
Po kilku minutach stoimy przed domem Amy z lekką zadyszką. Drżącą ręką wsuwam klucz do zamka i oboje wbiegamy do środka. James kieruje się do kuchni, a ja wbiegam po schodach wprost do wieżyczki, w której znajduje się pokój mojej przyjaciółki. Wpadam do jej pokoju, a krzyk zamiera mi w gardle. Amy po prostu usnęła! Czuję wielką ulgę wypełniającą moje ciało. Podchodzę do niej na paluszkach i przykrywam jej wychłodzone ciało kocem. Schodzę na dół by nalać jej szklankę wody. Pewnie gdy rano wstanie będzie odwodniona.
- Śpi - rzucam uspokajająco w stronę Jamesa, który wyrywa mi naczynie z wodą i biegnie po schodach, żeby przekonać się czy nie kłamię. Po chwili schodzi z powrotem na dół.
- Zostanę z nią, gdyby czegoś potrzebowała.
- W porządku, tylko nie rób jej większego mętliku w głowie niż już ma - rzucam tak na wszelki wypadek i kieruję się do wyjścia.
- Nie martw się, ja jej nie skrzywdzę tak jak Malik - odpowiada mi James i wraca do pokoju Amy.

______________________________________________

heloooł dziewczęta :*
mam do was kilka pytań :D
po pierwsze o co chodzi z tą całą aferą z Zaynem, bo trochę nie było mnie na necie i nie kminie.
po drugie czy to prawda, że Nialler ma dziewczynę, bo ostatnio w popcornie przeczytałam, że spotyka się z jakąś laską ze swojego osiedla w Irlandii.
no i jak wam się rozdział podoba? bo to jest OSTATNI ROZDZIAŁ, więcej już NIC nie dodam.
nie no, taki żarcik :PP chciałabym widzieć wasze miny, ale i tak was kocham <3

10 komentarzy:

  1. No wies Zayn gadał do dzidwczyny po pijaku, a ludzie robią z tego aferę. Na.szczęście Zayn wrócił na twiterra do PRAWDZIWYCH directioneek. A c.o do dziewczyny Nialla yo nic o tym nie slyszalam. Rozdzial cudny, z nieba mi z nim spadasz bo umierałam z nudów. Chciałabgm zobaczyć swoją minę jak przeczytalam ze to ostatni rozdzial. Nigdy więcej tak nie rób bo zawału dostane.
    Kocham
    Emily<3

    OdpowiedzUsuń
  2. CZŁOWIEKU NIE STRASZ !!!! Rozdział jak zwykle znakomity, cudny i długo by wymieniać :D Czekam na następny rozdział. Pisz szybko

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKIE ROZDZIALIK.. TAk jak poprzednie cudo. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawie zawału dostałam przez ciebie !!! Nie strasz tak więcej. Piszesz cudne rozdziały, też chce mieć taki dar jak ty. Jak zawsze czekam na następny, pisz szybko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie strasz mnie! Rzeczywiście mogłabyś się śmiać z mojej miny jak to przeczytałam. Zdziwienie zmieszane ze smutkiem i złością. Świetny rozdział :) jak najszybciej dodaj następny <33333

    OdpowiedzUsuń
  6. .KamCiaaa ! ;***24 sierpnia 2012 16:46

    Ale mnie wystraszyłaś! :D Yszty!! ;D
    Horan ma Dziewczyne!? Z tego co mi wiadomo to dalej jest Singlem!:D
    Odcinek Extra! ;D
    Czekam na NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział mega!
    Możesz wierzyć lub nie, ale jak przeczytałam, że to ostatni rozdział to wstrzymałam oddech xD
    Pisz szybko kolejny, bo już nie mogę czekać :D
    A co do afery z Zayn'em, to chodziło o to, że był pijany i zapytał jakąś dziewczyną w hotelu ile ma lat, a potem zapraszał ją do pokoju. To tyle co ja wiem. A o tym, że Niall ma dziewczynę to nic nie słyszałam (może i dobrze xD
    Tak więc czekam :D
    A w wolnej chwili zapraszam do mnie http://1dobrocilomojswiatdogorynogami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham tego bloga <3 Tylko proszę zrób tak żeby Amy była z Malikiem bo według mnie pasuje do niej bardziej niż James a po za tym nie widze jakoś Perrie w tym blogu chociaż ją ubustwiam :D Czekam na kolejny rozdział z Happy And'em dla Amy i Zayn'a <3 Leśka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja naprawdę kocham twojego bloga, jak żadnego innego. A możesz mi wierzyć na słowo, że przeczytałam już setki opowiadań. Nie wiem jak ty to wszystko wymyślasz, skąd ty bierzesz taką wenę i talent, ale też chciałabym tak u mnie pisać
    ifwecouldonlyturnbacktime1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW :D Kocham Twój styl pisania ! :* Świetny rozdział :) Masz WIEELKI talent :)

    Zapraszam do mnie, fajnie byłoby gdybyś też po sobie zostawia jakiś ślad :]
    http://remember-me-niall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń