sobota, 1 grudnia 2012

48. Ściągnąć Horana

*Niall*

- Pasażerowie lotu numer 147 linii Qatar Airways z lotniska London Orly Airports do Dublin Airports proszeni są do odprawy w sektorze C. Dziękuję - dobiega mnie głos informacyjny, na co niechętnie podnoszę się z plastikowego krzesełka i powolnym krokiem ruszam w kierunku sektora C.
- Proszę ściągnąć ten kaptur - otrzymuję polecenie od niziutkiej blondynki. Spełniam jej prośbę, choć wiem jak to się skończy. Dziewczyna zaciąga się powietrzem, ale zostawia mnie w spokoju. Widocznie musiała dostrzec moje zaczerwienione oczy.
- Możesz udać się już do samolotu, twoje miejsce jest pod oknem i... nie martw się - uśmiecha się pokrzepiająco, na co odpowiadam lekkim skinieniem głowy i wchodzę do wnętrza maszyny. Bez trudu odnajduję swoje miejsce. Czekamy jeszcze kilka minut na kogoś. W końcu słyszę, że ktoś wpada do samolotu. Spoglądam z nadzieją, ale to tylko jakaś zdyszana kobieta z dwójką dzieci. Wciskam ze złością słuchawki do uszu i załączam muzykę ze swojego i-poda.
Nikt po mnie nie przyszedł, nie zatrzymał mnie, żebym nie leciał. Chyba do końca miałem nadzieję, że Ona tu wpadnie i po raz kolejny zacznie się tłumaczyć, błagać mnie, żebym wysiadł z tego samolotu, a ja z delikatnym oporem w końcu opuściłbym pokład, zastanawiając się czy mówi prawdę. W końcu to bardzo możliwe. Te wszystkie jej łzy, prośby i tłumaczenia, sms-y, mówiące jak bardzo mnie kocha, to chyba prawda. Zaczęła na nowo palić papierosy, przeze mnie. Może faktycznie to wszystko zmyśliła Angelina? Jeżeli tak to nie wybaczę sobie, jak bardzo ją skrzywdziłem przez swoją głupotę.
A co jeżeli na prawdę mnie zdradziła? Jeżeli to nie było głupie kłamstwo Moody? To postępuję jak najbardziej słusznie. Zdrady się nie wybacza, prawda?

*Vicky*

Przyglądam się zebranym w pokoju. Zayn, Lou, Liam, Jack, Amy, El i Harry. Każdy wymyśla swój pomysł jak ściągnąć Nialla z powrotem do Londynu, bo mnie się nie udało. Spóźniłam się na to cholerne lotnisko. Odrzuciliśmy już kilka pomysłów, takich jak ściągnięcie go nagłą trasą czy super ważnym wywiadem.
- A co powiecie na to - wtrąca się Louis - żeby pojechać do Irlandii, przywalić mu metalową pałką w głowę, szybko związać i zakneblować po czym wpakować do samolotu, przywieźć go do Vicky, a wtedy ona mu jeszcze raz wszystko wytłumaczy! - zakańcza wyraźnie z siebie zadowolony.
- Lou ty idioto! - stwierdza Zayn przewracając oczami. - Ja mam lepszy pomysł. Powiedzmy mu, że zapanował jakiś wirus i jedzenie na całym świecie jest skażone, oczywiście oprócz tego w naszym domu - spogląda na nas wyczekująco, ale jakoś nikt nie kwapi się do odpowiedzi. - No co? Zły pomysł? Przecież wszyscy dobrze wiemy, jak nasz blondyn uwielbia jedzenie. Chwila... A może wy nie zrozumieliście pomysłu? Mu-si-my do nie-go za-dzwo-nić... - zaczyna tłumaczyć od nowa, przeciągając każdą sylabę jakby miał do czynienia z dziećmi niedorozwiniętymi.
- Ja tam polecę - przerywa mu Jack, jakby go nie było. Mulat posyła mu oburzone spojrzenie, po czym wychodzi do kuchni z wysoko uniesioną głową i założonymi rękami, ukazując przez to jak bardzo jest na nas obrażony.
- Dlaczego ty? - pytam marszcząc brwi.
- Bo całe to zamieszanie wynikło praktycznie z mojej winy, więc to ja muszę to odplątać - odpowiada wzruszając ramionami.
- Przecież to nie ty wymyśliłeś tę głupią plotkę, ani nie robiłeś fochów z samego rana o jakiś głupi sweter! - wołam ze złością.
- Wiem... - zaczyna cicho - ale to ja mogę to wszytko odkręcić ja i... Angelina - wszyscy jak na komendę na niego spoglądamy, nawet Zayn wystawia głowę z kuchni zainteresowany.
- Nie chcę więcej nawet słyszeć o tej dziewczynie!
- Vicky rozumiem cię, ale sądzę, że Jack ma rację... To ona wymyśliła tą plotkę, więc tylko ona może to odkręcić... Proszę, chociaż go wysłuchaj... - mówi miękko El. Rozglądam się niechętnie po zebranych, ale każdy gorliwie potakuje, każdy oprócz Harry'ego.
- A ty co o tym myślisz? - kieruję do niego pytanie.
- Myślę, że to dobry pomysł, ale to ty podejmiesz ostateczną decyzję.
- W porządku - postanawiam po raz kolejny zaufać Stylesowi, w końcu już i tak mi bardzo pomógł. - Jack, możesz kontynuować -  brunet bierze głęboki oddech i  niepewnie zaczyna.
- Uważam, że tylko my dwoje możemy go tu ściągnąć ponieważ ta plotka dotyczyła mnie, a ona ją wymyśliła, więc żeby uwierzył, że mówiłaś prawdę musi to samo usłyszeć od osób, które są w jakiś sposób w to zaangażowane.
- To brzmi całkiem rozsądnie - stwierdza Liam.
- Taa, jasne, tylko pozostaje pytanie jak przekonać Moody, żeby wybrała się z nami w podróż do Irlandii - mówię z sarkazmem.
- Chyba zapominasz, że kto jak, kto, ale ja mam do tego predyspozycję - odpowiada Jack z błyskiem w oku.
- To ja zabukuję bilety, tylko pytanie. Na ile osób? Bo myślę, że nie powinniśmy lecieć wszyscy - wtrąca się Zayn.
- Na pewno Jack z Angeliną, Vicky też powinna lecieć, w końcu tu głównie o nią chodzi i chyba ktoś kto wie gdzie nasz niebieskooki mieszka, czyli w sumie cztery osoby - stwierdza Amy wyliczając na palcach, a po chwili znika razem z Mulatem w korytarzu.
- Ja z wami polecę - oznajmia Harry.

- Dzień dobry, miałem zabukowane bilety na lot do Dublina, na nazwisko Styles, chciałbym je odebrać.
- Oczywiście, proszę tylko o podpis, odprawa w sektorze B - odpowiada kobieta, a po chwili odchodzimy od kasy. Gdy w końcu udaje nam się zająć wyznaczone miejsca na pokładzie, Angelina zaczyna gorączkowo coś szeptać do Jacka, ale staram się to ignorować.
- Harry, czy ty w ogóle wiesz jak udało mu się ją tutaj zaciągnąć? - pytam mojego towarzysza na czas lotu, na jego twarz wypływa szeroki uśmiech.
- Obiecał jej, że z nią będzie, ale tylko wtedy jak powie całą prawdę Niallowi, bo inaczej ty się od niego nie odwalisz, czy coś w tym stylu - na moich wargach pojawia się delikatny uśmiech. W końcu ta dziewczyna dostanie nauczkę.
Lot mija strasznie szybko, z czego nie jestem zachwycona. Z każdą kolejną chwilą czuję jak żołądek podjeżdża mi do gardła i robi mi się coraz bardziej nie dobrze.
- Proszę zapiąć pasy, za 10 minut lądujemy - dobiega nas głos stuardesa, na co pospiesznie zapinam pasy i zaciskam powieki, wbijając paznokcie w oparcie fotela. Czuję jak Harry łapie mnie za dłoń.
- Dziękujemy, że wybrali państwo nasze linie, mamy nadzieję, że lot minął pomyślnie - niechętnie podnoszę się z fotela i kieruję w stronę wyjścia, a stamtąd po odbiór bagażu.
- Myślę, że do Nialla pojedziemy tylko ja, Jack i Angelina, ciebie Vicky odstawimy do hotelu i tam na nas zaczekasz - oznajmia Harry.
- Dlaczego? - pytam marszcząc brwi.
- Bo ja jestem im potrzebny, żeby w ogóle ich w puścił i pokazać gdzie mieszka, a w pierwszym momencie lepiej, żeby ciebie nie widział.
- Oczywiście, bo to by mogło się źle skończyć gdyby zobaczył swoją dziewczynę - odpowiadam z sarkazmem, ale pozwalam się odwieść do hotelu.
- Wrócimy po ciebie, od razu jak się sprawa wyjaśni, nie ruszaj się nigdzie stąd. Jakby co to dzwoń - mówi Harry wciągając walizki do pokoju hotelowego. - Zamówiłem ci obiad, więc zaraz powinien przyjść kelner. My niedługo wrócimy - kiwam głową na znak, że wszystko zrozumiałam.
- Wszystko będzie dobrze - dodaje Jack, przyciskając mnie do swojego ciała.
- EKHEM! - "cichutko" daje o sobie znać Angelina.
- Leć bo twoja dziewczyna się niecierpliwi - odpowiadam, na co Jack delikatnie się krzywi i wychodzi z pomieszczenia.
- On ma rację, wszystko się ułoży, a jak nie to ten pomysł Louisa wcale nie był taki zły. Jakaś metalowa pałka zawsze się znajdzie...
- Ani mi się waż! - odpowiadam na co szczerzy zęby, po czym również znika w drzwiach.

*Niall*


Leżę rozłożony na kanapie i bezczynnie celuję pilotem w telewizor. Od rana nic nie robię tylko przysłowiowo skaczę po kanałach. Nawet mamę już zacząłem tym denerwować. Moje bezmyślne oglądanie telewizji przerywa dzwonek do drzwi.
- Mamo otwórz! - krzyczę, ale odpowiada mi cisza. - Mamo! - głupek ze mnie. Przecież mówiła, że jedzie z tatą na zakupy. Podnoszę się z wielkim ociąganiem i powolutku idę w stronę drzwi. Rozlega się kolejny dzwonek.
- No przecież idę! - krzyczę w stronę drzwi, a po chwili je otwieram. Wytrzeszczam oczy ze zdziwienia.
- Co wy tu robicie?
- Nam też miło cię widzieć Niall - odpowiada Harry pakując mi się do domu. Potrząsam głową żeby oprzytomnieć.
- Nikt cię tu nie zapraszał Turner - szybko się poprawiam.
- Spokojnie Niall, on też jest potrzebny, żebyś w końcu mógł to wszystko zrozumieć i wrócić z nami do Londynu.
- Ale ja nie zamierzam wracać - odpowiadam z przekąsem.
- To po co mnie tu przyciągnęliście? - odzywa się Moody, którą dopiero teraz dostrzegam.
- A ona co tu robi? - pytam z coraz większym zdziwieniem.
- Wytłumaczymy ci to wszystko tylko nam pozwól wejść.
- W porządku - odsuwam się niechętnie od drzwi by mogli wejść do środka. - Chcecie herbaty?
- Może być sok - odpowiada Harry w imieniu wszystkich usadawiając się na krześle w kuchni.
- Więc o co chodzi? - pytam po raz kolejny, opierając się plecami o szafkę.
- Przyjechaliśmy ci powiedzieć, że Vicky mówiła prawdę, Angelina możesz mówić - odpowiada Jack, po czym delikatnie ją potrąca. Przyglądam się temu delikatnie mrużąc oczy.
- To wszystko było kłamstwem - zaczyna niechętnie Angelina. - Wymyśliłam tą plotkę i rozpuściłam po szkole, bo wiedziałam, że Werner ci ją przekaże, a chciałam ukarać Black, bo po raz kolejny przez tą idiotkę Jack nie zwracał na mnie uwagi. Bloom nic nie mogłam zrobić, bo to jej kuzyn, ale ona z tego co mi wiadome nie jest z nim spokrewniona, a on zawsze mnie olewał, aż do wczoraj. Powiedział, że mnie kocha i będzie ze mną, ale muszę opowiedzieć tobie całą prawdę o tym zajściu, a Black i tak już została ukarana więc mi nie zależy... - zakończyła swoją przemowę wywróceniem oczami.
- Nie wierzę... Przecież ty byłeś razem z nią w tej toalecie! - spoglądam desperacko na Jacka.
- Byłem, ale tylko dlatego, że ona płakała i zmył jej się makijaż, więc poszła tam do tego kibla żeby się ogarnąć, a ja miałem zostać przed drzwiami, ale po chwili władowałem się do środka, olewając jej prośbę i stąd całe to nieporozumienie. Ona nie miała z tym nic wspólnego, po prostu znalazła się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie i z nieodpowiednim towarzystwem, ale warto dodać, że płakała przez ciebie - dodaje oskarżycielsko. Czuję jak nogi się pode mną uginają, ona nie kłamała, a ja ją wyśmiałem. Po raz kolejny zawaliłem sprawę. Och, dlaczego ja jestem taki tępy?! Jak mogłem jej nie uwierzyć?
- Niall, wszystko w porządku? - pyta z troską Harry.
- Nic nie jest w porządku! Skrzywdziłem najważniejszą osobę w swoim życiu przez moją głupią dumę! A ty jeszcze tego pożałujesz! - krzyczę w stronę Moody, po czym wybiegam z domu. Muszę pobyć sam. Muszę to jakoś ogarnąć.

*Vicky*

Biorę szybki prysznic, naciągam na siebie ubranie i wychodzę z tego hotelu w którym emocje już sięgają zenitu. Ile można na nich czekać? Co oni budują ten dom czy jak? Muszę wyjść i dotlenić mózg, by przestał ciągle podsyłać mi najgorsze scenariusze. Na pewno tylko się zagadali...
Powoli zmierzam ścieżką w głąb lasu za hotelem. Po kilku minutach idę wzdłuż urwiska.
Korzenie, które przecinają ścieżkę skutecznie utrudniają mi poruszanie się na przód. Omijałam je ze złością, idąc tak szybko jak mi na to pozwalają. Powoli zaczyna dławić mnie lęk, że wcale się nie zagadali tylko po prostu im się nie udało. Zaczynam biec truchtem. Muszę się porządnie zmęczyć! Tak, żebym nie mogła już oddychać, wtedy rzucę się w przepaść i niech mnie otchłań pochłonie. Mijam kolejny zakręt i kończy się droga.

Jakiś chłopak siedzi na brzegu ścieżki, a jego nogi wiszą w próżni. Blond czupryna, znajoma sylwetka, to przecież mój Nialler! Zatrzymuję się zahipnotyzowana jego widokiem. Czyli nawet go nie spotkali! W takim razie czy mogę tak po prostu do niego podejść i z nim pogadać, skoro jeszcze nic nie wie? Przecież to miłość mojego życia, nie mogę się poddać tylko przez jakiś pieprzony strach!
 - Niall? - mówię, ale siedzi zbyt daleko by mnie usłyszeć. Nagle opiera się dłońmi o ziemię, a jego ramiona widocznie się napinają, co zapowiada odepchnięcie, które skończy się...skokiem. Rzucam się do przodu, nie myśląc już o konsekwencjach naszego spotkania. Chwytam go za ramiona i ciągnę w swoją stronę. Chłopak krzyczy po czym odwraca twarz w moją stronę. Oczy ma rozszerzone od strachu.
- Co ty chciałeś zrobić? Zwariowałeś?! - krzyczę na niego równie przerażona jak on. - Dlaczego chciałeś się zabić?!
- Za-zabić? - wyjąkał. - Ja wcale nie chciałem się zabić! Chciałem już wrócić do domu. To ty na mnie skoczyłaś i myślałem, że chcesz mnie zepchnąć w tą przepaść. A w ogóle co ty tu robisz? Nie mówili, że przyjechałaś z nimi! - woła oskarżycielsko. Nie chciał się zabić. Czuję jak ulga powoli wypełnia moje ciało. To tylko tak głupio wyglądało. Zaraz co on powiedział?
- Jak ci nie powiedzieli? To... ty już się z nimi widziałeś? - pytam niepewnie.
- Widziałem i... och jestem takim strasznym kretynem! Przepraszam cię, tak strasznie cię przepraszam. Ja.. ja nie wiem jak mogłem ci nie uwierzyć. Za to jak cię potraktowałem to może faktycznie powinienem wskoczyć w tą przepaść, zrozumiem jak już nie będziesz mnie chciała, ale ja cię kocham, to wszystko przez tą cholerną zazdrość. Już nigdy więcej, powiedz tylko słowo, a zrobię wszystko co będziesz chciała.
- Wróć ze mną do Londynu i obiecaj, że nigdy więcej nie będziesz mnie tak straszył - odpowiadam szeptem, po czym wpijam się w jego wargi.
Siedzimy twarzami zwróceni ku zachodowi słońca. Czuję, jak powoli przenika mnie przyjemne ciepło. Niall obejmuje mnie ramionami co jakiś czas szepcząc mi przeprosiny do ucha, lub muskając swoimi wargami moją szyję czy policzek. Wtulam się w niego zadowolona, że ten cały koszmar dobiegł końcu. Naszą sielankę przerywa nam dźwięk mojego telefonu. Spoglądam na wyświetlacz, połączenie od "Harry". Pośpiesznie odbieram i ustawiam na głośno mówiący.
- Stało się coś?
"GDZIE TY DO CHOLERY JESTEŚ?!" - na dźwięk jego głosu wybuchamy z Niallem śmiechem.


___________________________________________________________

Ta-dam!
Obiecałam, że w sobotę i jest w sobotę, trochę późno, ale udało mi się :)
Jak wam się podoba? Bo moim zdaniem totalne dno. Nie miałam weny dzisiaj za bardzo, dobrze, że miałam kilka notatek, które zrobiłam wcześniej bo inaczej to już by w ogóle była masakra. Także bądźcie łaskawe dla tego rozdziału jeśli łaska...
Za szczerość nie przepraszam, cześć.






26 komentarzy:

  1. SUPER!!! Genialnie!!! Kocham cię, kocham, kocham, kocham!!! Jesteś fantastyczna!!!
    :D
    Wiem, komentarze tępe, ale cóż.
    PS. Chyba wypróbuję pomysł Louisa z pałką na moim bracie :D
    Masz pozdro od Macieja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wcale, że nie! :D hahaha, to się źle skończy :P
      no też go pozdrów :)

      Usuń
  2. A mnie się baaaaaaardzo podoba!!!!! <333
    Tak się cieszę że wreszcie się pogodzili, że chyba zaraz wylecę w piżamie na dwór i zacznę krzyczeć z tego wszystkiego xD
    Super, super, super, supeer! :3
    Ehh... dobra.... OGAR :D
    No, więc moja droga, rozdział bardzo zacny i WYCZEPISTY! xD
    Nie, nie potrafię się chyba ogarnąć, więc lepiej skończę ten komentarz bo możesz sobie o mnie jeszcze coś nie tego pomyśleć :D

    Pozdrawiam, ściskam i całuję!
    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha! uwielbiam takie "szalone" komentarze! :*

      Usuń
  3. Uf...W końcu się pogodzili :) Mam nadzieję na tą konkretna scenę teraz :) Wiesz o czym mówię wspominałam Ci o niej wcześniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak pamiętam cały czas o niej i z pewnością też ją jakoś wplączę w rozdział :)

      Usuń
  4. .KamCiaaa ! ;***1 grudnia 2012 22:53

    Co ty gadasz!? Rozdział jest Cudny! :D
    W końcu się pogodzili ;D Jea! :D
    Czekam na NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. No i wszystko dobrze się skończyło. Niall się opamiętał, Harry była mega słodki, a Louis? Louis miał świetny pomysł i szkoda, że jednak go nie posłuchali. Ja wierzę, że metalowa rura naprawdę by pomogła i nie wyrządziłaby żadnych szkód *mówi śmiertelnie poważnie*
    Żałuje tylko, że Żadne z nich - Vicky i Niall - nie skoczyło w tę przepaść, bo to by było naprawdę fantastyczne!
    Dobra, zamykam się już xD Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, bo ogółem nie wiem co jeszcze masz zaplanowane na tego bloga, także pozdrawiam, życzę weny i uciekam ;**
    Asuria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha :D
      no też żałuję, ale obawiam się, że innym nie przypadłoby to do gustu :((
      dzięki, przyda się ;*

      Usuń
  6. Co ty wygadujesz, jest świetny. Juz bałam się, ze to się tak będzie ciaglo, ze Niall nie będzie chciał im uwierzyć.
    Czekam na następny :)
    Zapraszam na moje opowiadanie :D
    x1dforevernumber1x.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff.. to dobrze :)Nie po prostu chciałam wprowadzić kilka rozdziałów w niepewności :)

      Usuń
  7. Dno?! A chcesz, żebym cię kiedyś udusiła? Przecież to jest perfekcyjne!
    Kocham cię dziewczyno .♥
    ~ Dominika xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no dno, totalne dno -,- jeżeli sprawi ci to radość to możesz udusić :*

      Usuń
    2. Ja ci dam dno! :* G-e-n-i-a-l-n-e! Może i bym udusiła za opinie o tak wspaniałym rozdziale, ale nie przeżyłabym bez kontynuacji opowiadania, słońce :D

      Usuń
  8. To jest fantastyczne! Żadne dno!
    Dobrze, że Vicky i Niall się pogodzili.
    Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział!
    Czekam na nn.
    http://let-me-kiss-you-1d.blogspot.com/
    http://maybe-someday-i-will.blogspot.com/
    http://because-life-is-a-surprises.blogspot.com/
    http://world-of-magic-hogwart.blogspot.com/
    http://love-vampire-human.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Extra !!!! ;] Dalej ........ !!!!!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. cześć kocham twojego bloga jest genialny
    ja dopiero zaczynam może wyjdziesz ??
    http://liv-and-harry-big-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham twojego bloga! *.* Pisz dalej!! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pisze, pisze, a prawdopodobnie w sobotę coś dodam, ale jeszcze nie jestem pewna ... ;))

      Usuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham Twoje opowiadanie :3 Pisz dalej proszę :) I gdybyś mogła mnie informować o kolejnych rozdziałach ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Boskie.! Znakomite.! Fenomenalne.! Wymieniałabym dalej, ale za dużo tego. Pisz dalej bo inaczej ja skoczę w przepaść.! xD Weny życzę. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, to ja się tam zjawię by cię uratować! :)

      Usuń
  16. Czemu nie piszesz kolejnego rozdziału? ;( Czekam z dwa tygodnie!

    OdpowiedzUsuń