niedziela, 17 czerwca 2012

13. Trudne rozmowy

*Niall*


W salonie grał telewizor więc tam się kierowałem. Na kanapie siedział Zayn.
- Gdzie reszta? - zapytałem.
- Wyszli - burknął pod nosem.
Poczekałem chwilę, ale nic nie mówił. Stwierdziłem, że mogę się udać do kuchni. Malik ruszył za mną. Gdy szperałem w lodówce w końcu wybuchł.
- Po czyjej ty jesteś stronie, Horan? - warknął. Zamknąłem drzwiczki lodówki i oparłem się o nią plecami.
- Spokojnie, jesteś moim przyjacielem więc raczej po twojej.
- Przyjacielem? - prychnął. - Jakoś dzisiaj tego nie okazałeś.
- Przecież się do niczego nie wtrącałem!
- No właśnie! Bratasz się z wrogiem.
- Co? Jakim wrogiem? Co ty chrzanisz? - nie mogę uwierzyć w to co Zayn mówi.
- Z Blackiem. Z samego rana już u niego byłeś. Ten cały James dowala się do mojej Amy!
- Nie byłem u niego tylko u Vicky bo jakbyś nie zauważył ona tam mieszka, a to raczej normalne, że chłopak odwiedza swoją dziewczynę - powiedziałem dosadnie akcentując słowo "swoją".
- Och.. fakt. Nie pomyślałem - zmieszał się. - Ale w takim razie możesz szpiegować Blacka i mówić mi co robi, myśli i tak dalej - oczy rozbłysły mu chorym blaskiem.
- Nie będę donosił na kumpla. Słuchaj jesteś moim przyjacielem, ale James jest w porządku i nie będę go szpiegował nawet dla ciebie.
- Czyli jednak jesteś po jego stronie, rozumiem.
- Co? Ty nic nie rozumiesz! - rzuciłem z irytacją.
- To mnie oświeć!
- Black miał ee... problem i po prostu pomogłem mu go rozwiązać gdy czekałem aż Vicky wstanie.
- Tak, a ten problem dotyczy tego jak odbić mi Amy? - spytał podejrzliwie Mulat.
- Nie!
- To czego?
- Obiecałem, że nie powiem - prychnął. - Ale musisz mi zaufać, że nie tego - dokończyłem głośniej. Patrzył na mnie przez dłuższą chwilę upewniając się, że nie kłamię. Przecież nie kłamałem... Rozmawialiśmy o Amy, ale nie o tym jak mu ją odbić, tylko jak o niej zapomnieć. Więc chyba go nie okłamałem, ale z drugiej strony jednak to chodzi o dziewczynę mojego przyjaciela... Sam już nie wiem...
- Ziemia do Nialla! - dopiero teraz zorientowałem się, że Malik coś do mnie mówi. Potrząsnąłem głową.
- Przepraszam, zamyśliłem się. Możesz powtórzyć?
- Mówiłem, że ci wierzę - powiedział z rozbawieniem. - Ale na razie niech nikt nie wymienia jego imienia - dodał poważniejąc.

***


*Vicky*

Czekałam po gabinetem higienistki na panią Smith żeby usztywniła mi palec. Właśnie mieliśmy wuef, a ja jestem wielką sierotą i przynajmniej  raz w miesiącu tu ląduję.
- Black znowu kontuzja? Co tym razem? - spytała higienistka na mój widok.
- Tym razem palec wskazujący, graliśmy w siatkówkę - wyszczerzyłam się.
- Pokaż go - pooglądała go z każdej strony. - Jest wybity.
- Tak myślałam - mruknęłam.
- Musisz bardziej na siebie uważać - stwierdziła z troską zawijając mój palec w bandaż.
- Ale ja zawsze uważam, to nie moja wina, że kontuzje mnie kochają - zaczęła się śmiać.
- Skończyłam, wracaj na lekcje.
Przed szatnią wpadłam na Angelinę.
- Gdzie twój ochroniarz? - zignorowałam ją. - Ile obstawiasz, że z tobą wytrzyma? Bo ja więcej niż miesiąc nie daję. Wiesz związki z litości długo nie trwają, a po za tym zniszczysz mu karierę.
- Och... zamknij się Moody - warknęłam.
- Jak sobie chcesz, ale zobaczysz, on będzie tego żałował, że jest z tobą - i ruszyła korytarzem, zostawiając mnie z tysiącami nieogarniętych myśli.
Co jeśli ona ma rację? Jeśli Niall jest ze mną z litości?
Nie prawda, wiesz, że on cię kocha - podpowiedział mi głosik w mojej głowie.
Tak mówi, ale co myśli naprawdę?
Gdyby cię nie kochał to by nie przyszedł w środku nocy.
To prawda, ale to, że zniszczę mu karierę to też prawda.
Ale Niall woli ciebie od kariery bo cię kocha...
Teraz tak uważa, potem będzie mógł tego żałować.
To z nim pogadaj na ten temat. Powiedz otwarcie czego się boisz i jakie on ma zdanie na ten temat.
Tak zrobię.
Już spokojniejsza ruszyłam na matematykę.

***


Po lekcjach kierowałam się w stronę domu chłopaków bo nie było ich w szkole. Dzwoniłam do drzwi, ale nikt nie otwierał więc weszłam pomału do środka. To co zobaczyłam było prze komiczne.
Niall krzyczał na Malika bo z tego co zrozumiałam zjadł mu ostatnie ciastko. Harry gonił z łyżkami, w samych bokserkach Liama, krzycząc przy tym, że ma oddać marchewki Louisa, a Tomlison siedział na środku salonu i płakał. Po chwili jako pierwszy mnie zauważył.
- Vicky! Kochanie, uratuj mnie! Powiedz coś temu złemu Liamowi, żeby oddał mi moje skarby! - krzyknął Lou rzucając się na mnie.
- Ee... spokojnie Lou.. - powiedziałam, niepewnie klepiąc go po plecach.
- DOŚĆ TEGO! - wydarł się Irlandczyk. Podbiegł do nas i popchnął Louisa. - Ej ty marchewkożerco! Spadaj od mojej dziewczyny! - złapał mnie za nogi i przerzucił sobie przez ramię. - To jest moja zdobycz, jasne?! - wszyscy zaczęli się śmiać, a blondyn zaczął biec na górę, do swojego pokoju.
- Czemu nie byliście w szkole? - zapytałam niebieskookiego gdy posadził mnie na swoim łóżku.
- Mieliśmy spotkanie z Paulem. W piątek mamy koncert w galerii, a ciebie co tu sprowadza?
- Bo... ja... ee... nie wiem jak zacząć.
- Najlepiej od początku - uśmiechnął się zachęcająco. Westchnęłam.
- Dlaczego ty ze mną jesteś? - patrzył na mnie z nie do wierzeniem.
- Jak dlaczego? Bo cię kocham - powiedział to z taką wiarą, że zrobiło mi się głupio.
- Niall, a nie boisz się, że.. że zniszczę ci karierę? - zapytałam robiąc się czerwona.
- Co? Skąd ty takie pytania bierzesz? Posłuchaj - kucnął przede mną bym mogła patrzeć mu w oczy. Dodatkowo bym nie uciekła spojrzeniem złapał moją twarz w swoje dłonie. - Kocham Cię, rozumiesz? Jesteś dla mnie najważniejsza i nie boję się, że zniszczysz mi karierę bo prawdziwie fanki będą się cieszyć moim szczęściem, ale jest mi przykro, że w to wątpisz - dodał szeptem spuszczając głowę.
- To nie tak, że w to wątpię - zaprotestowałam. - Tylko nie mogę pojąć, że takie szczęście spotkało właśnie mnie...
- To pojmij - mówiąc to skoczył na mnie tym samym przygważdżając mnie do łóżka. - Boisz się? - ciężko miałam pozbierać myśli. czy on musi być tak blisko? Chociaż nie.. wciąż jest za daleko. Spojrzałam mu w oczy, zarzucając mu swoje ręce na szyję po chwili wplątując palce w jego włosy.
- Nie - cicho odparłam, zbliżając swoją twarz jak najbliżej jego twarzy, zaledwie muskając usta blondyna. Czułam jak oszalałe bicie naszych serc zlewa się w jednym rytmie. Przysunął się, pokonując dzielącą nas odległość by móc mnie pocałować. Nie zastanawiając się nad tym co robię przylgnęłam do niego jeszcze bardziej, obejmując go ciasno rękoma.
Pierwszy oddech złapałam dopiero gdy Niall łaskawie przeniósł się z moich ust na moją szyję, obdarowując ją delikatnymi pocałunkami. Dobrze wiedział, że szyja to mój słaby punkt. Odchyliłam z przyjemności głowę.
Podciągnął się na łokciach wpijając się z powrotem w moje usta, tym samym pozwalając sobie na długi namiętny pocałunek. Gdy wreszcie bardzo powoli się ode mnie odsunął uśmiechał się cwaniacko.
- Czy teraz wierzysz mi, że cię kocham? - mruknął przyjemnie głębokim głosem. Poczułam kolejny pocałunek na mojej szyi.
- Wierzę - wyszeptałam drążącym głosem. Zjechał z pocałunkiem z mojej szyi do mojego obojczyka. Przejechał swoją dłonią po moich plecach, tuż pod koszulką, która moim zdaniem była wyraźnie zbędna w tym momencie.
Nagle zza drzwi dobiegł nas głos Lou:
- Przyszedłem dopilnować, żebyście nie grzeszyli! - Niall bardzo niechętnie się ode mnie oderwał.
- Przysięgam, że kiedyś go zabiję - mruknął. Tak w tej chwili miałam ten sam zamiar.
- Odbijemy to sobie w sobotę - powiedziałam cichutko na co niebieskookiemu wyraźnie zaświeciły się oczy.
- Idziemy do kina, idziecie? - krzyknął zniecierpliwiony Tomlison.
- Idziemy! - odkrzyknęłam.

_______________________________________________

i jest trzynastka ;d
podoba mi się :skromniś:

8 komentarzy:

  1. Też mi się podoba . Dajesz następny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny . Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  3. U la la <3 cudny !! :* szybko następny !!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. .KamCiaaa ! ;***18 czerwca 2012 10:56

    Lou jest Boski! :D
    Świetnie! ;**
    Czekam na NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuperr ^^ Szybciutko proszę o nestąpny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny <3333 ^^ ~A

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohh... Louis, Louis

    OdpowiedzUsuń