*Vicky*
- Wszędzie was szukałem! - woła z wyrzutem Zayn na nasz widok. - Słuchajcie jest sprawa.
- Cześć Zayn – odpowiadamy chórem, a on kuca przed nami, żeby w miarę wyrównać poziom.
- Zbliża się 13 września czyli...
- ...Nialla urodziny – zaczyna mówić o co chodzi, ale odruchowo mu przerywam.
- No tak - stwierdza zdziwionym głosem, że od razu skojarzyłam, ale nie komentuje tego w żaden inny sposób. - Robimy zrzutkę na wspólny prezent i na imprezę-niespodziankę. Zrobimy ją u nas w domu w piątek po lekcjach.
- Chwila! To dlatego Vicky nie ma lekcji, a nie przez żaden wywiad – mruczy Amy, wyraźnie zadowolona z siebie, że udało jej się połączyć ze sobą dwa fakty.
- Dokładnie. Wcisnęliśmy mu kit, że ma być wywiad. To jak dołączacie się do nas? - pyta przenosząc spojrzenie z Amy na mnie i z powrotem. Wymieniamy pospiesznie spojrzenia. Smerfetka kiwa ochoczo głową, a ja wzruszam ramionami na znak, że nie mam nic przeciwko.
- No jasne – odpowiada za nas Amy.
- Może jakoś wam pomóc? - dodaję.
- Właśnie liczyłem Vicky, że nam pomożesz. W czasie przygotowań imprezy Nialla nie może być w domu, co raczej jest oczywiste, ale trzeba się jakoś go pozbyć. I tak sobie pomyślałem, że zabrałabyś go gdzieś od razu po lekcjach, na przekład do kina, albo Nandos. Oczywiście jakbyś mogła – dodaje pospiesznie z niepewnym uśmiechem.
- Okej, zajmę się tym. Coś wymyślę... Jak zajdzie taka potrzeba to zatrzymam go siłą – stwierdzam wzruszając ramionami.
- Super. Dobra ja lecę, zanim zobaczy nas Niall i nabierze jakiś podejrzeń, a poza tym mam teraz matmę, a ta baba chyba mnie nie polubiła i tylko czeka na moment, żeby wysłać mnie do dyrektorki, na razie – stwierdza delikatnie się krzywiąc, po czym zarzuca na jedno ramię swój czarny plecak i odchodzi nonszalanckim krokiem.
- Czy my właśnie zostałyśmy zaproszone do jednego z najbardziej popularnych zespołów dwudziestego pierwszego wieku na imprezę? - pyta rozgorączkowanym głosem Amy.
- Tak, ale nie sądzisz, że to trochę dziwne? Gadałyśmy z nimi dopiero raz, a Zayn już zaprasza nas na urodziny Nialla, przecież oni nas w ogóle nie znają! Myślałam, że na takie imprezy zaprasza się bliskich znajomych – mówię, delikatnie marszcząc nos z niezadowolenia.
- Urodziny N i a l l a. Tego, który uczy cię grać na gitarze, z którym tak dobrze się dogadujecie i na sam widok dostajecie rumieńców, jednym słowem lecicie na siebie. Dlatego zaprosili ciebie, a że ja jestem twoją przyjaciółką, to też się załapałam – stwierdza wzruszając ramionami, jakby to była jedna z najoczywistszych rzeczy na świecie.
- Cześć Niall. Jak się tu dostałeś? - pytam, a dłonią odruchowo dotykam miejsca w którym przed chwilą znajdowały się jego wargi.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać... Już miałem nacisnąć dzwonek, ale drzwi się otworzyły i twoja mama wpuściła mnie do środka – stwierdza wzruszając ramionami. - Widzę, że ćwiczyłaś. Już zaczyna to przypominać grę na gitarze, a nie jakieś zrzędzenie.
- Wiesz nie każdy ma talent tak jak ty – mruczę urażonym tonem.
- Hej nie gniewaj się, po prostu chodziło mi o to, że idzie ci coraz lepiej – odpowiada delikatnie się uśmiechając. Okej, teraz albo nigdy...
- W ramach przeprosin musisz iść ze mną jutro na zakupy – mówię, modląc się by się zgodził, bo nie mam innego pomysłu w jaki sposób go jutro czymś zająć.
- Ale ja mam wywiad i nie wiem czy się wyrobię... - mruczy niepewnym głosem, a ja w odpowiedzi wywracam młynka oczami.
- Odprowadzę cię tak, żebyś zdążył. No zgódź się. Powiesz mi w czym się podobam chłopakom, no proszę – zaczynam mówić co mi ślina na język przyniesie, starając się przy tym przybrać jak najsłodszą minkę, żeby tylko udało mi się go przekonać.
- No dobra, ale najpierw pójdziemy do Nandos bo nie mam zamiaru chodzić po sklepach głodny – stwierdza zrezygnowanym głosem.
- Okej.
- To teraz nauczę cię nowej melodii. Powtarzaj po mnie.
Po dwóch godzinach grania Niall zaczyna się zbierać z widocznym ociąganiem. Widzę, że chce coś jeszcze powiedzieć, ale nie pytam o co chodzi. Dopiero przy drzwiach odwraca się w moją stronę z niepewnym uśmiechem.
- Dasz-mi-swój-numer-telefonu? - pyta na jednym wydechu, przez co ciężko rozróżnić słowa, po czym szybko dodaje wzruszając ramionami, jakby tak naprawdę w ogóle nie zależało mu na tym numerze – Wiesz, jakby się coś z jutrem zmieniło...
- Pewnie, daj to ci wpiszę - stwierdzam ze śmiechem, a on podaje mi swoją komórkę z szerokim uśmiechem. Pospiesznie wpisuję ciąg cyferek, po czym zwracam mu jego własność.
- Dzięki, to na razie.
- Do jutra - rzucam na pożegnanie i kieruję się do swojego pokoju, żeby przygotować wszystkie rzeczy na jutro. W międzyczasie obmyślam plan działania.
Najpierw pójdziemy do Nandos, tak jak sam chciał. Potem do galerii, chociaż pewnie nic nie kupię, ale ważne jest to, żeby zająć mu czas. Przyjdziemy do mnie do domu, gdzie się przebiorę w sukienkę, tą co mi ostatnio Amy wybrała, bolerko i szpilki. Zabiorę prezent dla niebieskookiego, który kupiłam kilka dni temu: koszulkę z napisem „Do you have any food?”, trochę słodyczy i perfumy. Jeżeli spyta się dlaczego tak się stroję, to powiem mu, że wybieram się do kolegi na imprezę, a po drodze będę mijać jego dom, więc tak jak obiecałam odprowadzę go. Trochę to wszystko naciągane, ale najważniejsze jest, że wypełnię swoje zadanie i nie będzie blondyna w domu, gdy pozostali będą wszystko przygotowywać.
- Co ty tu robisz? - pytam śpiącym głosem, obracając się na drugi bok.
- James mnie wpuścił. Przyszłam cię uczesać, bo przed imprezą się już raczej nie spotkamy - stwierdza niewinnym głosikiem.
- Głupia jesteś, mogłaś to zrobić w szkole, a teraz daj mi spać – mruczę niezadowolonym głosem, równocześnie naciągając kołdrę na głowę.
- Nie ma mowy, wstawaj! - wrzeszczy, ściągając ze mnie nakrycie.
- Och, no dobra – stwierdzam zrezygnowanym tonem, zrzucając nogi na podłogę.
- W co się ubierasz? Muszę wiedzieć jak dopasować fryzurę.
- W tą sukienkę co mi ostatnio wybrałaś, bolerko i szpilki, przynajmniej tak planowałam.
- To najlepiej będzie wyglądało jak rozpuścisz włosy i tylko lekko je pokręcisz. Czyli w sumie nie jestem ci potrzebna – stwierdza zdziwionym głosem.
- Zabiję cię.
- Chociaż w sumie skoro już tu przyszłam to zrobię ci kłosa do szkoły, siadaj – stwierdza zupełnie ignorując, to co przed chwilą powiedziałam. Opadam na krzesło za którym Am już stoi gotowa znęcać się nad moimi włosami.
W między czasie dostaję sms'a od Niall'a. "Dzień dobry xx Jak się spało? Co miałaś wczoraj na myśli mówiąc, że dzisiejszy dzień będzie szalony?". Wystukuję, krótką wiadomość :"Cześć x Byłoby okej, gdyby mnie Amy nie obudziła, a tobie jak? Zobaczysz...". Po kilku minutach nadchodzi odpowiedź: "Mnie Lou obudził ;( no powiedz xx".
- Z kim ty tak romansujesz? - pyta Amy z ciekawości mrużąc powieki.
-Z Niallem – mówię nawet na nią nie spoglądając.
- Dobra skończyłam, zbieraj się do szkoły.
- Dzięki, chodź na śniadanie, bo pewnie jeszcze nic nie zjadłaś, a zaraz James pożre wszystko co tylko możliwe – odpowiadam kątem oka przyglądając się w lusterku fryzurze, którą zrobiła mi Amy.
Super !!! Ja chce już następny rozdział
OdpowiedzUsuńszybko dodałaś ;D czekam na nn ;P
OdpowiedzUsuńcodziennie jeden, mam już do przodu przygotowane rozdziały więc to tylko kwestia przepisania ;)
UsuńZ rozdziału na rozdział jest coraz lepiej ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie :) ~A
PRZESŁODKIE ♥♥♥ *.*
OdpowiedzUsuńAle słodki !! Kocham Nialla <3 ♥ :* I jego sms ! Dawaj więcej takiech sms!!
OdpowiedzUsuńJesteś świetna!
OdpowiedzUsuńBisttyy ;*
OdpowiedzUsuńSuuuper! ;)
OdpowiedzUsuń