Po co ja tu przyszłam? To się źle skończy! To, że Zayn jest na innym kontynencie to nie znaczy, że ja mogę spotykać się z Jamesem! A jednak coś mnie przyciągnęło do tego pokoju. Może to była nuda lub tęsknota za kimś bliskim? Nie wiem, ale coś kazało mi się tu zjawić.
- Nad czym się tak zastanawiasz? - z myślenia wyrwał mnie spokojny głos Blacka, który musiał mi się przyglądać od dobrych kilku minut.
- Wydaje mi się, że nie powinnam tu przychodzić - powiedziałam nie patrząc na niego.
- Dlaczego? - dociekał, przeszywając mnie spojrzeniem.
- Bo... nie wiem - odparłam z rezygnacją.
- No właśnie - w jego głosie usłyszałam nutkę samozadowolenia. - A teraz rusz się i idziemy na spacer.
- Musimy? - spytałam z niechęcią.
- Tak. Nie wiadomo ile czasu minie zanim znowu tu przyjdziesz, więc chcę go wykorzystać - na to zdanie wywróciłam oczyma, ale posłusznie ruszyłam do wyjścia.
Łaziliśmy po Londynie bez celu, gadaliśmy o jakiś bzdetach i co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Brakowało mi tego.
- Wracamy do domu? - zapytał.
- Dobra bo już mi zimno - odparłam bez zastanowienia, na co James ściągnął bluzę i mnie ją okrył. - Nie trzeba już nie daleko - powiedziałam niezbyt zadowolona.
- Trzeba, nie chcę by było ci zimno - wypowiedział to z taką troską, że aż przeszły mnie dreszcze. Zaczyna robić się niebezpiecznie i mimo, że wiem, że powinnam jak najszybciej się od niego ewakuować to i tak nadal uparcie dążę u jego boku.
Do domu dotarliśmy po kilku minutach, żeby oddalić się od Jamesa udałam, że chce pogadać z Vicky i ruszyłam do jej pokoju. Niestety jej nie było, zresztą tak jak jej rodziców czyli jestem sama z Blackiem w tym domu. Super.
- Tu jesteś, szukałem cię - obróciłam się i w drzwiach pokoju Victorii dojrzałam Jamesa.
- Chciałam pogadać z twoją siostrą, ale jej nie ma... - wzruszyłam ramionami jak gdyby nigdy nic.
- To może obejrzymy jakiś film? - zaproponował, a w jego oczach dojrzałam nutkę tęsknoty i pożądania?
- No nie wiem...
- Zgódź się, przecież to tylko film, nawet będziesz mogła wybrać - odparł i wstrzymał oddech czekając na moją odpowiedź.
- Okej - w jego oczach zapanował istny wybuch euforii, ale szybko go stłumił.
Podałam mu pierwszy lepszy film nawet nie patrząc na tytuł i usiadłam na łóżku. Włączył i usadowił się tuż obok mnie, opierając swoje ramię o moje.
Przez chwilę miałam wielką ochotę by go objąć, przytulić do siebie. Już miałam to zrobić gdy głosik w mojej głowie się odezwał: "Co ty najlepszego wyprawiasz?! Przecież to BLACK!" Westchnęłam zrezygnowana i zamiast tego przeniosłam spojrzenie na jego czekoladowe oczy, tak podobne do oczu Zayna. Iskierki, które się w nich znajdowały były dziwnie przyciągające i magnetyzujące...
***
*James*
W tych szarych oczach dostrzegłem coś innego, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem. Bił z nich taki żar, który rozpalał do granic możliwości. Przez głowę przebiegła mi myśl by ją pocałować do której przystałem bardzo chętnie. Gdy nasze usta dzieliły już milimetry rozmyśliłem się. Nie chciałem jej do niczego zmuszać. Gdy miałem się już odsunąć stała się rzecz, o której mogłem tylko śnić. Poczułem jak ręce Amy zawieszają się na mojej szyi, a jej dłonie wplątują się w moje włosy miętosząc je w spaniały sposób.
Przycisnęła swoje usta do moich z niezwykła szybkością. Przyciskała swoje drobne ciałko do mojego i nawet nie zauważyłem kiedy zsunęliśmy się z kanapy, tak że teraz leżeliśmy na podłodze. Amy na początku na górze nie dając mi wytchnienia jakby chciała sprawdzić ile jestem wstanie wytrzymać.
Pomału zaczynało mi brakować tchu, ale bałem się odezwać aby nie odzyskała dawnej świadomości i trzeźwości umysłu. Powoli przewróciłem ją na plecy, nie odrywając się od jej warg. Teraz to ja byłem na górze, a taka sytuacja jak dotąd występowała tylko w mojej wyobraźni. Odruchowo położyłem rękę na jej talii. Nieco się opanowała, ale namiętność przy tym nie ucierpiała. Gdy moja ręka zaczęła się przesuwać w górę dobiegł nas z dołu głos Vicky.
- Wróciłam! - i cały urok prysł niczym bańka mydlana. Amy powrócił dawny opór i jak najszybciej zrzuciła mnie z siebie z przerażoną miną.
- To się nie może powtórzyć, to... to była pomyłka - wyszeptała przerażona.
- Przecież mówiłem ci, że mnie też kochasz i nie zaprzeczaj bo to ty zaczęłaś mnie całować - odparłem z satysfakcją, a ona się lekko skrzywiła.
- Nie przeczę, ale więcej się to nie powtórzy, kocham Z-A-Y-N-A - przeliterowała jakbym był chory umysłowo i nie mógł tego zrozumieć.
- W porządku to poczekam, aż znowu się zapomnisz i zaczniesz zachowywać się jak dzika kotka - patrzyłem jak w jej oczach pomału rozpalam gniew.
- Nigdy więcej się nie zapomnę bo więcej się z tobą nie spotkam, a wiesz czemu? Bo cię nienawidzę! - wyrzuciła to na jednym tchu, a mnie coraz bardziej zaczęła się podobać ta gra.
- W takim razie cudownie ukazujesz swoją nienawiść. Chcesz mi jeszcze raz pokazać jak bardzo mnie nienawidzisz? - spytałem podnosząc prowokacyjnie jedną brew. Chyba przesadziłem bo podbiegła do mnie wymierzyła mi siarczysty policzek i wybiegła z mojego pokoju, a następnie usłyszałem trzaskanie drzwiami wyjściowymi.
- Kobiety - mruknąłem pod nosem, a w głowie odtworzyłem jeszcze raz scenę, która przed chwilą się tutaj wydarzyła.
***
*Vicky*
Gdy wróciłam z centrum handlowego w domu panowała jakaś dziwna atmosfera. Żeby uniknąć jakiejś kłótni po prostu krzyknęłam w przestrzeń, że wróciłam i udałam się do swojego pokoju. Tam wydobyłam pierwsze prezenty gwiazdkowe. Dla Jamesa książkę "Sto sposobów jak przekonać do siebie dziewczynę" bo on raczej tego nie potrafi, mamie kolczyki z łańcuszkiem, tacie kilka nowych modeli samochodów tylko z Niallem mam problem. Chciałabym dać mu coś co zawsze mógłby mieć przy sobie. Coś co by mu o mnie przypominało. Na razie mam tylko koszulkę z napisem "I love food.", ale to jeszcze nie to co chcę mu dać.
Cóż jutro jeszcze się pokręcę po sklepach i może coś znajdę.
- Vicky?! James?! Chodźcie tu i pomóżcie! - zawołała mama. Pewnie chce żeby zakupy wnieść lub kolację zrobić. Westchnęłam i wyszłam z pokoju. Na schodach spotkałam Jamesa, który podejrzanie się cieszył.
- A ty co tak szczerzysz te zęby?
- Bo mamy piękny dzień, nie sądzisz? - odparł coraz bardziej się ciesząc.
- Taak, a na obiad była marihuana? - spytałam podejrzliwie.
- Nie, ale dzięki, że pytasz. A ty czemu taka podłamana? - rozmowa zmieniła się o 180 stopni i teraz to on zadawał pytania.
- Bo nie mam powodu do radości?
- Ale dlaczego? - próbował dociec.
- Bo nie wiem kiedy zobaczę Nialla - odparłam zrezygnowana.
- Daj spokój, niedługo wróci.
- A jak on sobie kogoś spotka? - pierwszy raz wypowiedziałam to czego najbardziej się bałam.
- Nie spodka sobie nikogo bo cię kocha, głuptasie, a jak znajdzie to połamię mu nogi - zachichotałam, a James mnie przytulił.
- No idziecie czy nie?! - zawołała zniecierpliwionym głosem mama.
- Już! - zawołaliśmy równocześnie, przez co zaczęliśmy się śmiać.
*Niall*
- Co ty robisz?! - zawołał zdziwionym głosem Zayn.
- Pakuję się, a nie widać? - odparłem zniecierpliwiony.
- To widzę, ale czemu? Mamy jeszcze tydzień trasy. Nie możesz wrócić.
- Właśnie, że mogę. Jutro są święta, a ja obiecałem mojej dziewczynie, że je z nią spędzę, więc lecę do Londynu.
- Ale przecież Paul...
- Mam w dupie Paula - przerwałem mu. - Dla mnie najważniejsza jest Vicky. Mam samolot o 2:30, a jutro nie ma żadnego występu tylko dzień wolny, więc wrócę samolotem o 21:50 i jeżeli dobrze pójdzie to nikt się nie zorientuje, że mnie nie było jednego dnia.
- Lecę z tobą - powiedział natychmiastowo Zayn.
- Co? - zdziwiłem się, to nie miało być tak.
- My też lecimy - do pokoju władowała się reszta zespołu.
- Ale wtedy Paul się skapnie, że nas nie ma, a tak to by mi się udało - próbowałem ich powstrzymać.
- Czy ty myślisz, że tylko tobie brak swojej dziewczyny? - powiedział Lou z sarkazmem.
- No i nas wszystkich nie może wyrzucić, więc będzie musiał na nas czekać, a zostawimy mu kartkę, żeby aż tak bardzo się nie wkurzył - dodał rezolutnie Liam.
- No nie wiem... - wciąż nie dawałem się przekonać, ale miał rację, wszystkich nie może nas wyrzucić.
- Horan nie odwalaj cyrków. Chcesz zobaczyć Vicky?
- Oczywiście - odparłem natychmiastowo.
- A my El, Amy i Danielle.
- I kotka - wtrącił Harry.
- No to teraz niech każdy idzie sie pakować i o 1:00 pod hotelem, tylko tak, żeby nikt was nie zobaczył - powiedział Liam i każdy udał się do swojego pokoju, by się pakować.
Nie mogę się doczekać miny Victorii jak jutro się obudzi, a ja będę siedział tuż obok niej...
______________________________________________________
Powracam do was z trzydziestym czwartym rozdziałem Mordy wy moje kochane :*
Jak tam wam czas mija? Bo mi fajnie, ta Bułgaria to jedna wielka imprezowania, powiem wam, że było zajebiście i chcę tam wrócić, ale tęskniłam za wami :*
A co do rozdziału, to pisanie po takiej przerwie coś mi nie idzie wydaje mi się, że jakiś taki niewypał ;]
ale ocenę pozostawiam wam, zresztą jak zawsze :**
Świetnie! :D
OdpowiedzUsuńOoo.. Nialler ! :D Ty Wariacie! ;D
Czekam na NN ;**
JEST TAKI JAK INNE CZYLI ZAJE-BISTY. ,; )
OdpowiedzUsuńTEZ ZA TOBĄ TĘSKNIŁAM. :) BRAKOWAŁO MI ROZDZIAŁÓW. :)
Tyle czekalam na ten rozdzial ze myslalam ze przez te 2 tyg. Oszaleje ! Twój blog jest zaaaajebisty! Oczywiscie czekam na następny rozdzial. Masz moze jeszcze jakies inne blogi o one direction? Uwielbiam twoj styl pisania i kocham twoją wyobraznie , dlatego z chęcią przeczytalabym jeszcze jakis twoj blog. Magda ;*
OdpowiedzUsuńnie, piszę tylko jeden bo na drugi brakłoby mi pomysłów i czasu, ale bardzo dziękuję za takie ciepłe słowa :*
Usuńe no już fajnie e pojawiają się rozdziały i e już wróciłaś.;) a rozdział jak zwykle fajny.;p ciekawe co będzie dalej z ich trójkątem..
OdpowiedzUsuńJa też myślałam że oszaleję bez twojego bloga, ale jakoś mi zleciało. Każdy rozdział jest inny, ale zawsze interesujący. Och.. Nie mogę doczekac się reakcji Vicky ;D
OdpowiedzUsuńDodaj jutro następny prooszę ;P
Hura!! Wróciłaś.
OdpowiedzUsuńRozdział mega. *.*
Wczoraj jak zobaczyłam twój komentarz na moim blogu to sobie pomyślałam, że muszę wstąpić na tego twojego. Dobiło mnie trochę, że jest już 34 rozdziały, bo nigdy jak już jest tyle to nie zaczynam czytać. No, ale urzekły xD mnie te dwa zdjęcia Niall'a i myślę, że jak mi się nie spodoba to od razu przerwie. Teraz pluję w monitor tymi słowami, bo to co piszesz jest zajebiste. Napisałabym ten kom wczoraj , ale niestety bardzo podenerwowana mam przyszła o 1:15 w nocy i byłam zmuszona przerwać na 29 rozdziale (ale się rozpisałam xD)
OdpowiedzUsuńWięc blog jest zajebisty, a ty masz mega talent. Z niecierpliwością czekam na kolejny, aha i dzięki za miłe słowa na moim blogu http://1dobrocilomojswiatdogorynogami.blogspot.com
Świetny !!
OdpowiedzUsuńale Amy musi być z Zaynem !
ale oni słodcy :)
czekam na kolejny :)!
zajebisty . ! czekam na następny... co ja gadam ? ! Nacisnę tylko "Nowszy Post", buhuebuhebuehebuhebu
OdpowiedzUsuń