niedziela, 16 grudnia 2012

49. Dzień niekończących się niespodzianek

*Vicky*

- Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam! No wstawaj leniu! - z oddali dobiega mnie głos Amy. Niechętnie podnoszę powieki.
- Jakie sto lat głupku? Z choinki się urwałaś i co ty tu w ogóle robisz?! - strofuję ją.
- I kto tu jest głupkiem? Nawet nie wiesz kiedy masz urodziny, a jestem tu bo mnie o to twój Horan prosił i wyobraź sobie, że wcale mi się nie uśmiechało tu przychodzić o świcie - odpowiada z przekąsem.
- Oj no przepraszam cię bardzo, nie chciałam na ciebie tak naskoczyć, ale coś ci się chyba pomyliło bo na pewno nie mam dzisiaj urodzin, przecież wiem kiedy są - stwierdzam przewracając oczami.
- Nie wiem w jakim ty świecie żyjesz, ale spójrz tutaj - podtyka mi pod nos swój telefon na którym widnieje data: 13 stycznia 2012 roku.
- Dzisiaj są moje urodziny! Co mi nic nie gadasz?! - wołam w jej stronę z głupkowatym uśmieszkiem.
- Zawsze to samo - odpowiada przewracając oczami. - Jakbyś nie zauważyła to obok łóżka leży dla ciebie prezent, mam dopilnować, żebyś przebrała się w jego zawartość, a następnie cię uczesała i umalowała, a koło 17:00 mam cię odstawić w pewne miejsce - Amy tłumaczy nasz plan na dzisiaj. Spoglądam w miejsce, które mi wskazała i faktycznie leży tam kwadratowe pudełko, owinięte w żółty papier i przewiązane czerwoną kokardą. Pośpiesznie rozwiązuję wstążkę i otwieram pudełko. Jego zawartość jest ukryta za brązowym papierem, na którym leży list. Spoglądam niepewnie na Am'.
- Nie krępuj się, ja pójdę za ten czas zrobić śniadanie, mogą być tosty? - mówi z lekkim rozbawieniem, na co delikatnie kiwam głową i podążam za nią wzrokiem dopóki nie znika w framudze drzwi. Pośpiesznie rozrywam turkusową kopertę zaadresowaną do mnie  i wydobywam upragniony list.

Przepraszam, że nie mogę Ci tego wręczyć osobiście, ale niestety wystąpiły pewne komplikacje, które muszę jak najszybciej załatwić. Dlatego też poprosiłem by zajęła się Tobą Amy, mam nadzieję, że wywiąże się z tego zadania należycie i nie zepsuje niespodzianki.
W każdym razie wiem jak bardzo kochasz turkusowy kolor, więc kupiłem Ci w tym kolorze prezent i bardzo Cię proszę, abyś ubrała go dzisiaj wieczorem. Wiem też, jak bardzo nie cierpisz sukienek, ale myślę, że nie pożałujesz. 
A tak poza tym to wszystkiego najlepszego, abyś zawsze była tak szczęśliwa jak wtedy gdy się poznaliśmy, żebyś codziennie raczyła mnie swoim słodkim uśmiechem i dźwięcznym głosem. Obiecuję dołożyć wszelkich starań abyś była szczęśliwa, ze mną, już na zawsze...
                                                                                               Niall

PS Zauważyłem ten łańcuszek przechodząc obok pewnego sklepu, od razu skojarzył mi się z tobą, więc musiałem go kupić. Mam nadzieję, że spodoba Ci się tak bardzo jak mi, ponieważ chcę by symbolizował moją miłość do Ciebie.

Zmarszczyłam brwi i ze złością otarłam łzy, które nie wiadomo skąd wypłynęły na moje policzki. Odwróciłam kopertę i na moją dłoń wypadł łańcuszek o którym wspominał Niall. Było to niewielkie serduszko, odwróciłam je i dostrzegłam wygrawerowany napis, który głosił cztery słowa: forever love you - Niall. Poczułam jak nowa fala łez zbiera się w moich oczach. Potrząsnęłam głową by się ich pozbyć i zawiesiłam sobie na szyi podarunek, po czym wyjęłam z pudełka turkusową sukienkę z czarnymi wykończeniami.
- O dostałaś kieckę! Chyba Niall nie trafił z prezentem... - do pokoju wpada Amy z talerzem tostów.
- Nie prawda, jest piękna. Tak samo jak ten łańcuszek - mówiąc to pokazałam jej serduszko, które teraz wisiało na mojej szyi. Zagwizdała z wrażenia.
- No to widzę, że twój blondynek się postarał. On to cię musi cholernie kochać... - stwierdza widocznie smutniejąc.
- Hej, mała co się dzieje? - pytam przytulając ją do siebie.
- Wiesz... Bo... kurde to chyba nie ma już sensu - odpowiada zrezygnowanym głosem.
- Ale co nie ma już sensu?
- Mój związek z Zaynem... Jemu już chyba na mnie nie zależy... Znika gdzieś na całe dnie, nigdzie razem już nie wychodzimy, to się chyba już wypaliło... - wyjaśnia pociągając noskiem.
- Pamiętasz jak ja myślałam, że Niall mnie zdradza, bo też znikał na całe noce? - pokiwała głową na znak, że pamięta. - No właśnie, a jak się to skończyło? Że remontował dla nas dom! Tu pewnie też się tak okaże, że przygotowuje jakąś super niespodziankę dla ciebie, a ty niepotrzebnie się zamartwiasz - mówię pocieszającym tonem po czym posyłam jej delikatny uśmiech.
- Może masz rację... - odpowiada już nie co pewniej. Mam nadzieję, że się nie mylę bo inaczej będę musiała  zabić Mulata. - W porządku, która godzina? - pyta Amy.
- Jest godzina 13:30 - odpowiadam spoglądając na zegarek.
- My musimy tam się zjawić o 17:00...
- Tam czyli gdzie? - przerywam jej planowanie, ale mnie ignoruje.
- Więc mamy trzy i pół godziny na przygotowanie, trochę kiepsko z czasem, ale może jakoś się wyrobimy. Musimy się streszczać, więc jedz szybko te tosty i idź się wykąpać, a potem będziemy się zajmować twoim wyglądem.
- Ale ja sama nie zjem wszystkich - stwierdzam spoglądając na górę jedzenia na talerzu.
- Myślałam, że wszystkie są twoje? Przecież ja też coś muszę zjeść - odpowiada z rozbawieniem porywając jednego tosta. Biorę z niej przykład i po chwili talerz świeci pustkami.
- Okej, to ja idę się wykąpać, a ty tu wszystko przygotuj, zresztą jak zawsze - rzucam w stronę Smerfetki po czym kieruję się w stronę łazienki.
Pośpiesznie ściągam z siebie Nialla koszulkę, która służy mi za piżamę i wchodzę pod prysznic. Kieruję na siebie ciepłe strumienie wody, które skutecznie pozbawiają mnie resztek snu. Następnie pośpiesznie wycieram się białym ręcznikiem, starannie wcieram w siebie poziomkowy balsam i suszę włosy. Po chwili wychodzę z łazienki ubrana już w moją nową sukienkę.
- Wow, na tobie wygląda jeszcze lepiej, ale mogłaś się trochę pośpieszyć z tym prysznicem i tak już mamy mało czasu - stwierdza Amy usadawiając mnie na krześle.
- Przepraszam, starałam się jak mogłam - odpowiadam potulnie, czując jak Bloom wsuwa swoje drobne palce w moje włosy. - Masz już jakiś pomysł jak mnie uczesać? - pytam, patrząc przed siebie.
- Nie więc, nic nie mów bo muszę się skupić. Później pogadamy, okej?
- Okej, w końcu mistrzowi się nie przeszkadza - stwierdzam z przekąsem i mogę śmiało stwierdzić, mimo iż tego nie widzę, że uśmiechnęła się perfidnie pod nosem.
Siedzenie na krześle i patrzenie się ciągle w to samo miejsce na ścianie, strasznie szybko się nudzi więc już po kilkunastu minutach zaczynam się niecierpliwie kręcić na krześle.
- Możesz się uspokoić? - pyta rozbawiona Amanda.
- Kiedy mi się nudzi - odpowiadam niczym mały dzieciak.
- Czekaj - słyszę jak zbiega na dół po schodach, a po chwili wbiega z powrotem na górę. - Trzymaj, wzięłam je na wszelki wypadek - spoglądam na przedmiot, który mi podała, PSP.
- No teraz to ja rozumiem - mówię z wielkim uśmiechem na twarzy, wybierając sobie autko, którym wygram wirtualny wyścig.
- Skończyłam! - oznajmiła Amy po dwóch godzinach głosem pełnym radości. Szybko odkładam konsolę nie patrząc na to, że jestem w połowie wyścigu i biegnę do łazienki. W lustrze widzę jakąś piękną dziewczynę, która spogląda na mnie w turkusowej sukience, perfekcyjnym makijażem i genialną fryzurą. Po chwili do pomieszczenia wsuwa się Smerfetka.
- Jesteś genialna - szepczę w jej kierunku, ciągle podziwiając się w lustrze.
- Ej tylko się nie popłacz bo cała moja praca pójdzie na marne! - mówi ze śmiechem. - Dobra teraz jeszcze ja muszę się jakoś ogarnąć i możemy jechać - stwierdza z uśmiechem, na co powoli wycofuję się z pomieszczenia i wracam do grania na PSP.
Po czterdziestu minutach wychodzi z łazienki w pełni umalowana, uczesana i ubrana.
- W porządku teraz musimy tylko zadzwonić po twojego brata i odstawić cię na miejsce - oznajmia widocznie zadowolona z siebie.
- Ale dokąd? - próbuję się dowiedzieć, ale po raz kolejny odpowiada mi cisza.
Po chwili dobiega nas charakterystyczny odgłos opon wjeżdżających na żwir na podjeździe i wychodzimy z domu.
- Siostra, ale z ciebie laska! - woła z uznaniem mój brat, przez co moje policzki pokrywają się delikatnym różem, a na twarz wypływa szeroki uśmiech.
- Dzięki, ale co to się stało, że ubrałeś garnitur? - pytam z lekkim zdziwieniem. - Przecież ty go nienawidzisz.
- No wiesz, twoja przyjaciółka potrafi być przekonująca - stwierdza z szerokim uśmiechem, a Amy spogląda na niego krytycznie. Po chwili wyciąga z torebki wąski pasek, czarnego materiału.
- A to ci po co? - pytam marszcząc brwi.
- Przepraszam Vicky, ale Horan nas o to prosił... Nie możesz nic widzieć - patrzy na mnie błagalnie.
- Zaraz, zaraz, czy wy chcecie mi zasłonić oczy? - pytam podejrzliwie.
- No... tak - odpowiada zrezygnowanym tonem Amy. - Ale na prawdę będzie warto. Nie pożałujesz.
- Co wy zmówiliście się z Niallem czy jak? Obaj tylko "nie pożałujesz" - mówię lekko urażonym głosem, ale posłusznie pozwalam sobie zakryć oczy. James pomaga mi wsiąść do samochodu, a po chwili słyszę jak ruszamy.
Podróż nie trwa zbyt długo, bo tylko koło 20 minut.
- W porządku jesteśmy na miejscu - stwierdza James.
- To mogę już odsłonić oczy?
- NIE! - wołają równocześnie, na co wybucham śmiechem.
Któreś z nich pomaga mi wysiąść, chyba James, ale nie mogę być pewna, a po chwili obejmuje mnie w pasie i mną kieruje.
- Uważaj teraz będą schody - ostrzega Amy.
- Jak mam iść po schodach w szpilkach z zasłoniętymi oczami?! - wołam zrozpaczonym tonem.
- Faktycznie to może być problem - stwierdza Bloom, tym swoim myślicielskim tonem.
- Jaki problem? - pyta James, a po chwili czuję jak tracę kontakt z ziemią, a mój brat niesie mnie na rękach. - Wiesz, przytyło ci się - stwierdza ze śmiechem.
- Masz szczęście, że nic nie widzę bo byś dostał! - mówię ze złością, na co wybucha jeszcze większym śmiechem, a po chwili z powrotem odstawia mnie na ziemię. Stoję czekając na kolejne polecenia jak mam iść, ale nic takiego do mnie nie dociera.
- No i co dalej? Koniec trasy? - czekam kilka sekund, ale nikt mi nie odpowiada. - Haloo? Mogę już ściągnąć to z twarzy? - znowu cisza. Pośpiesznie rozwiązuję wstążkę, zanim ktoś zdąży mi przeszkodzić. Rozglądam się po pomieszczeniu... i nic nie widzę. Wszędzie panują straszne ciemności. Wysilam wzrok by przebić mrok, ale na nic się to nie zdaje.
- Amy? James? To wcale nie jest zabawne! - wołam coraz bardziej spanikowanym głosem. Nagle oślepia mnie światło, przez co odruchowo mrużę oczy, a po chwili dobiega mnie krzyk wielu osób:
- Niespodzianka! - dopiero po kilkunastu sekundach oczy przyzwyczajają mi się do światła i dostrzegam wszystkie szczegóły. Stoję na wysokich schodach, a na dole tłoczy się mnóstwo osób ze szkoły, rodzice, James, cały zespół ze swoimi dziewczynami, ciocia Sus na wózku, bo przez ten nowotwór już pewnie nawet nie ma siły stać, obok niej Ginny jak zwykle wesoła, a na samym przodzie stoi Niall, ubrany w czarny garnitur i wpatruje się we mnie z szerokim uśmiechem. Po chwili wbiega po schodach.
- Wszystkiego najlepszego kochanie! - woła po czym składa delikatny pocałunek na moich wargach. Spogląda na mnie z wesołym błyskiem w oczach i ujmuje mnie pod rękę. - Chodź, wszyscy na ciebie czekają.
Ledwo udaje nam się zejść ze schodów, a już otacza nas grupka ludzi, którzy przekrzykują się nawzajem składając mi życzenia. Do każdego się szeroko uśmiecham i z każdym próbuję zamienić choć słówko, mówiąc jak bardzo się cieszę, że przeszedł. Po chwili z głośników płynie powolna muzyka, a światło delikatnie przygasło. Znikąd przede mną pojawia się Niall.
- Czy mogę panią prosić? - pyta poważnym tonem.
- Tak, ale szybciutko, puki mój chłopak nie patrzy - odpowiadam równie poważnym tonem, na co niebieskooki zaczyna się śmiać.
- Pięknie ci w tej sukience - stwierdza przytulając mnie do swojej klatki piersiowej.
- Dziękuję. Jesteś cudowny, wiesz? To nie jest impreza, tylko bal, cudowny bal. Dziękuję ci, to są moje najwspanialsze urodziny, ale może dlatego, że to pierwsze urodziny spędzone z tobą. Kocham cię najbardziej na świecie - spoglądam mu w oczy z delikatnym uśmiechem.
- A wiesz co jest najwspanialsze? To, że mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę, ale to później, bo teraz ktoś chce z tobą zatańczyć - szepcze mi do ucha, przez co mój kręgosłup przechodzą przyjemne dreszcze, a po chwili zostawia mnie samą na parkiecie.
- Ten twój Niall jest cudownym chłopakiem, wyjdziesz za niego? - dobiega mnie nowy głos.
- Tato! Daj spokój, oczywiście, że tak! - odpowiadam ze śmiechem, po czym zaczynam z nim tańczyć, chociaż bardziej przypomina to niesforne bujanie się na boki, ale to nic.
- To dobrze, bo inaczej bym ci nie wybaczył, że odtrąciłaś taki świetny materiał na mojego zięcia, a tak nawiasem mówiąc to wszystkiego najlepszego kochanie, prezent ode mnie i od mamy leży gdzieś tam na stole wśród setek innych prezentów. Nieźle się obłowiłaś w tym roku - dodaje ze śmiechem. - Ale myślę, że najlepsze prezenty dopiero przed tobą - spoglądam na niego pytająco, ale odchodzi ze śmiechem, by odszukać mamę. Od razu przejmuje mnie James.
- Cześć siora, jak ci się podoba imprezka? Świetna nie? Nie mogę w to uwierzyć, że wszystko zorganizował Niall, chcieliśmy mu pomóc, ale uparł się, że musi to sam zorganizować, ale i tak to co wymyślił na koniec to dopiero będzie czad! - kolejna osoba mi to mówi, po czym znika wśród tłumu. Powoli zaczynam tracić cierpliwość...
Całą zabawę przetańczyłam chyba z wszystkimi, którzy przyszli po dwa razy, nie czuję już stóp, ale to nic, trzeba bawić się do końca, w końcu osiemnastkę ma się tylko raz! Kilka razy dostrzegłam w tłumie blond czuprynę Nialla, ale już nie przyszedł by zatańczyć drugi raz.
Koło 23:00 światła ponownie zgasły, a oświetlona została jedynie niewielka scena, na której stali Lou, Liam, Niall, Harry i Zayn, wszyscy ubrani w białe koszule i czarne garnitury, oczywiście oprócz Louisa, który zamiast białej koszuli, ubrał koszulkę w paski. Blondynek zrobił kilka kroków do przodu.
- Jeszcze raz dziękuję wszystkim za przybycie. Napisaliśmy nową piosenkę, cóż dużo mówić, każdy z nas śpiewa zwrotkę specjalnie dla swojej dziewczyny, a teraz chcę powiedzieć, tylko jedno: Kocham Cię Vicky. Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba, jej tytuł to Little Things.
Pierwszy zaczął śpiewać Zayn w którego Amy wpatrywała się jakby ją zaczarował, czy ja już wspominałam, że ten chłopak ma wspaniały głos? Po chwili śpiewał Liam, Louis, Harry i w końcu nadszedł czas na Nialla.


You'll never love yourself half as much as I love you./
Nigdy nie będziesz kochać siebie w połowie tak mocno jak ja kocham ciebie

You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to./
Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie ale chcę, by tak było
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,/
Jeśli pokażę ci, że jestem przy tobie może będziesz kochać siebie 
Like I love you. Ooh../
Tak jak ja kocham ciebie


Czuję jak po raz kolejny tego dnia za sprawą tego chłopaka, na moich policzkach pojawiają się łzy, ale tym razem pozwalam im swobodnie płynąć. To najwspanialszy prezent jaki dostałam. Nie patrząc na nic wbiegam na "scenę" i z całej siły przytulam Nialla, który szczerzy do mnie swoje białe ząbki, widocznie zadowolony z siebie.
- Czyli ci się podobało? - pyta niepewnie, na co kiwam energicznie głową.
- Jesteś moim ideałem - odpowiadam głosem trzęsącym się od emocji. Chłopak ponownie obdarza mnie uśmiechem po czym ciągnie w stronę parkietu.
- Kto wie? Może częściej będę ci dedykował piosenki jak masz tak reagować... - stwierdza z wesołym błyskiem w oczach. - A tak po za tym to jak ci mija zabawa?
- Cudownie, ale jestem już straszliwie zmęczona, a nóg to już w ogóle nie czuję - odpowiadam ze słabym uśmiechem.
- W takim razie czas się pożegnać z gośćmi i wracać do domu...
- Nie, nie! Jeszcze chwilkę... - robię maślane oczka, na co Irlandczyk wybucha śmiechem.
- W porządku, ale tylko chwileczkę! - mówi robiąc groźną minę i zaczyna mną kołysać w rytm muzyki.
Niestety po kilkunasty minutach oczy same zaczynają mi się zamykać, co bardzo szybko dostrzega mój chłopak.
- No to teraz kochanie, już chyba na prawdę musimy wracać... - w odpowiedzi tylko kiwam głową, nie mając siły już nic odpowiedzieć. Jednym sprawnym ruchem Niall bierze mnie na ręce i wychodzimy z sali.
- Heej, ale z nikim się nie pożegnałam! - protestuję, na co tylko kręci z nie do wierzeniem głową.
- Jesteś niemożliwa wiesz? - pyta delikatnie usadawiając mnie w fotelu jego samochodu, przypina mnie pasami po czym przykrywa moje rozgrzane ciało kocem. Po chwili siada na miejscu kierowcy i odpala samochód.
- Niall? Dziękuję jeszcze raz za wszystko, to był wspaniały wieczór i wspaniałe niespodzianki - mówię już na granicy snu.
- To jeszcze nie koniec niespodzianek, dobranoc kochanie - odpowiada Niall delikatnie całując mnie w czoło. Chcę jeszcze spytać co to znaczy, ale sen okazuje się silniejszy.

_________________________

Wybaczcie! Wiem, miałam dodać w sobotę i jak widać starałam się jak mogłam, ale coś nie pykło ;< W każdym razie nie paczcie na czas ;P A jak rozdział? Wydaję mi się strasznie słodki... ale mimo to wydaje mi się, że jest w porządku... A wam? :) Powoli kończą mi się pomysły i wena, dostrzegam to, że piszę coraz gorzej, a nie chcę zmarnować tego opowiadania, więc chyba na prawdę będę zmierzać ku końcowi tej historii... ale jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji. :)
Chciałabym polecić pewne opowiadanie, które należy do wspaniale piszącej dziewczyny, szczerze? To kocham jej styl pisania i z chęcią w przyszłości kupię jej książkę, która z pewnością będzie bestsellerem, co prawda dodała dopiero prolog, ale czytam już jej wcześniejsze opowiadania i cóż wiele mówić? Ma dziewczyna talent, ale sam prolog jest genialny. Autorką opowiadania jest niejaka Asuria, a link do tego bloga macie tutaj: Moments of Happiness


27 komentarzy:

  1. Dlaczego chcesz kończyć opowiadanie ? Przecież oni są ze sobą tak krótko mogą zrobić jeszcze tyle rzeczy,a ty chcesz kończyć ? No nie...Proszę nie rób tego nam ! To opowiadanie to całe moje życie !
    Masz nie kończyć,a co do rozdziału to świetny i chcę takich więcej choć mógłby być dłuższy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że mogłabym wymyślić jeszcze wiele opcji i pomysłów dla nich, ale ostatnio jakoś mi to nie idzie... liczę na to, że gdy zaczną się święta, wolne i nie trzeba będzie zaprzątać sobie głowy nauką wena mi powróci :)

      Usuń
  2. Awwwwww <333
    Rozdział po prostu NIESAMOWITY!! *__*
    Ne kończ.. :(
    Proooooszę!!!!

    Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
    http://blue-batterfly-one-direction.blogspot.com/ :)
    Ps. U mnie nowy rozdział... ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zobaczę co da się zrobić, a raczej co zadecyduje moja wyobraźnia :)

      Usuń
  3. Hej, kotynieńku!
    Nie masz prawa kończyć tego opowiadania, bo moje życie straci sens...
    Maciuś mi tu aż się popłakał, jak mu powiedziałam, że chcesz skończyć... Biedaczek.
    Co do rozdziału- NIEZIEMSKI!!! *_____________*
    Nie wiem, jak ty to czynisz, ale z każdym kolejnym rozdziałem, czekam na następny, następny, następny i następny... To zatacza błędne koło!!!
    Pozdrawiam i weny życzę!
    Kocia3ek
    PS Maciek kazał napisać, że jesteś "zajebista".
    PS2 Cieszę się, że wykorzystałaś mój pomysł z "Little Things" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie chcielibyśmy aby twoje życie straciło sens, ale pewnie po jakimś czasie wrócę z nowym opowiadaniem, cóż wiele mówić? spodobało mi się to:)
      A co do Maćka, to zajebiste są jego pomysły i rozmowy z nauczycielami, ale mu podziękuj i przeproś go ode mnie, że doprowadziłam go do łez, więcej się to nie powtórzy ;*
      Długo już planowałam jak wplątać ten pomysł do opowiadania i dziękuję, że mi go podsunęłaś <3

      Usuń
    2. No spoko :*
      Maciuś przyjął przeprosiny, ale "nic nie cofnie oceanów łez, które wylał tamtego ranka", jak to przecudownie ujął :)

      Usuń
  4. Jeju rzeczywiście ten rozdział jest mega słodki <3
    Nie mogę doczekać się co będzie działo się dalej ;DDD

    x1dforevernumber1x.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dalej będzie jeszcze ciekawej, przynajmniej tak sobie zaplanowałam, a co z tego wyjdzie, to czas pokaże :)

      Usuń
  5. nie koooończ!!!!!!!
    kocham to opowiadanie i nie wiem co ja zrobię, jak je skończysz -,-
    nie mam słów na ten rozdział. Co chwilę jak coś piszę to po przeczytaniu okazuje się, że nie wyraża całej mojej opinii o tym cudzie!

    zapraszam do siebie:
    london-is-my-city.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za taką opinię, ale mi wystarczą nawet najprostsze słowa, bo każde dają mi nową motywację i energię, bez was to opowiadanie, naprawdę nie miałoby sensu!

      Usuń
  6. No wreeeeeszcieeee ! Tyle czekałam na to cudeńko ! *_* Jak coś, to mój poprzedni nick to Sophie . ★
    Kocham twojego bloga . ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to się ciesze, że Ci się podoba :) dzięki, dobrze wiedzieć na przyszłość ;*

      Usuń
  7. Wiesz, że cię kocham? A wiesz, że uwielbiam twojego bloga? I, że piszesz genialnie? Wiedziałaś? To już wiesz. Chciałabym ci napisać najpiękniejsze słowa świata w tym komentarzu, bo na to zasługujesz, ale niestety nie jestem dobra w takich rzeczach. Weny ci życzę :*
    ~Dominika :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są najpiękniejsze słowa! Innych nie potrzebuję ;*

      Usuń
  8. Zajebiste! Czekam na nn.
    http://let-me-kiss-you-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. W oczach mam łzy, a wiesz dlaczego? Bo jeszcze nikt nigdy nie powiedział o mnie tak miłych słów <33

    A teraz rozdział. Wcale nie piszesz coraz gorzej, jest wręcz coraz lepiej. nie dostrzegłam żadnych błędów, opisy są wystarczająco dokładne, a długość rozdziału jest odpowiednia. I wiesz co? Chyba wiem co będzie tą niespodzianką... On się chce jej oświadczyć, prawda? Ale nie odpowiadaj xD Chcę się tej niespodzianki dowiedzieć dopiero kiedy dodasz rozdział ;D
    A co do twojego "powoli kończenia", to mam nadzieję, że będzie bardzo, bardzo powolne, albo że zaczniesz kolejne opowiadanie, bo naprawdę uwielbiam i twoje postaci, i twoich bohaterów i ogólnie ciebie <33

    No i jeszcze takie małe pytanko na koniec - posiadasz gg? Pytałam o to już wcześniej, ale chyba mi nie odpisałaś, albo nie zauważyłaś, więc jeśli posiadasz, to proszę napisz do mnie: 42943801

    Pozdrawiam, Asuria ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam samą prawdę i tak ja to czuję, ale cieszę się, że ci się spodobało ;*
      Skoro tak mówisz, to Ci wierzę, bo jakoś najbardziej liczę się z Twoimi słowami...:) No w sumie to na razie to znasz ogólny plan dodawania rozdziałów, a potem to się zobaczy jak to wyjdzie, ale obiecuję, że to kończenie będzie powolne, bo mimo wszystko ciężko będzie mi się rozstać z tym opowiadaniem :)
      <3

      Usuń
  10. Uwielbiam twojego bloga, ale jak wiadomo dodajesz dosc rzadko rozdzialy wiec mialabym taką małą proźbę NIE KOŃCZ W TAKICH MOMENTACH! Rozdział genialny...! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety, ale sądzę, a przynajmniej taką mam nadzieję, że przez tą przerwę świąteczną uda dodać mi się kilka rozdziałów szybciej... ;)
      niestety muszę, bo to wtedy bardziej pobudza waszą ciekawość, a i mi się później lepiej pisze...;))

      Usuń
  11. Wspaniały rozdział :D
    Nie wiem co więcej napisać.
    Odjęło mi mowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najważniejsze, że chociaż napisałaś tych parę słów ;*

      Usuń
  12. Piękny rozdział... <3 *.* Nie wiem co mam ci napisać.... Uwielbiam cię ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. świetne , piszesz wspniale jestś wspaniala :****

    OdpowiedzUsuń