- Babciu trzeba było powiedzieć, że idziesz na zakupy! Zajęlibyśmy się tym z Niallem, nie potrzebnie dźwigałaś te ciężary! - zaczynam rozmowę, dostrzegając babcię wchodzącą do kuchni obładowaną torbami z zakupami.
- Przyjechaliście tu, aby odpocząć, a nie pomagać staruszce, a poza tym ja sobie świetnie daję radę. Charlie mi pomógł - odpowiada z niewinnym uśmiechem.
- Oh, Charlie? - powtarzam, znacząco unosząc brwi, na co babcia zanosi się śmiechem.
- Na pewno go pamiętasz! To ten, który mieszka w domu nad wybrzeżem. W jego wnuczce podkochiwał się James, a kiedy jej to wyznał to zebrał samochodzikiem po głowie! - zaczynam się śmiać na to wspomnienie.
- I wrócił do domu z wielkim guzem, a później nie chciał z nikim rozmawiać przez tydzień! - dodaję z coraz większym rozbawieniem.
- Taak, nigdy później nie spotkał tak wielkiej miłości.... A jak już jesteśmy przy miłości, to gdzie Niall?
- Jak wychodziłam z pokoju to jeszcze spał - odpowiadam ocierając łzy śmiechu.
- Aha... Ja chciałam ci tylko przekazać, że umówiłam się na dzisiaj z Charliem do klubu na nocny maraton bingo, więc będziecie mieć wolny dom, jak to się mówi w waszym języku? A tak, będziecie mieć wolną chatę - mówi z szelmowskim śmiechem.
- Babciu! - wołam czując jak moje policzki pokrywa zdradziecki róż.
- Czy ty się rumienisz? - pyta babcia ze śmiechem.
- Czy przypadkiem nie musisz wypakować zakupów? - odpowiadam pytaniem wyrywając jej jedną z toreb.
- Wiesz co? Dobrze, że przyjechaliście, przynajmniej jest wesoło! - woła dając mi delikatnego kuksańca w bok, po czym idzie w moje ślady i zaczyna wypakowywać zakupy. Po kilku minutach przerywa ciszę, która między nami zapanowała:
- Jadłaś już śniadanie?
- Uhm... - odpowiadam wymijająco.
- A co było na to śniadanie? - pyta przyglądając mi się spod przy mrużonych powiek.
- Kanapka z szynką, serem i pomidorem! - wymieniam na palcach, zadowolona, że udało mi się wybrnąć.
- Ale w domu nie ma ani szynki, ani pomidora - stwierdza babcia z rozbawieniem, na co mój uśmiech szybko gaśnie. - Zrobię wam jajecznice! A ty idź za ten czas obudź tego łakomczucha, to nie przyzwoite, żeby tyle spał.
- Mam lepszy pomysł! - odpowiadam z wesołym błyskiem w oku.
Po kilkunastu minutach wspinam się po schodach z porcją, wyjątkowo pachnącej jajecznicy i kubkiem malinowej herbaty. Powoli uchylam drzwi i wsuwam się do pomieszczenia. Ostrożnie odstawiam naczynia na stoliku i odsłaniam zasłony, przez które leniwie sączy się światło.
Słyszę niezadowolone pomruki niebieskookiego.
- Dlaczego budzisz mnie tak wcześnie? - pyta zaspanym głosem.
- Wcześnie? Kochanie jest już 12:00, a ty mi mówisz, że wcześnie!
- Naprawdę? Dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej?! - woła już całkowicie rozbudzony, na co ponownie tego dnia wybucham śmiechem. - Mam dla ciebie śniadanie, ale dostaniesz je za buziaka... - mówię wskazując na posiłek, który przyniosłam.
- Myślę, że śniadanie może na razie poczekać... - odpowiada z figlarnym uśmiechem, po czym wciąga mnie na łóżko.
- A co jeśli powiem, że nie może poczekać?
- To ja nie będę słuchał - stwierdza z rozbawieniem.
- Panie Horan, nie poznaję pana - szepczę mu do ucha, by po chwili czuć jak składa delikatne pocałunki na mojej szyi. - Jesteś pewny, że nie chcesz tego śniadania? - pytam, starając się zachować resztkę silnej woli. Niebieskooki uśmiecha się na to stwierdzenie z wyższością, a po chwili zatapia swoje usta w moich.
Z każdą kolejną sekundą pocałunek staje się coraz mniej subtelny, a bardziej pożądliwy. Irlandczyk wsuwa swoją dłoń pod moją koszulkę i przejeżdża nią przez całą długość moich pleców, by zatrzymać się na talii i mocniej mnie do siebie przycisnąć. W końcu odrywa się ode mnie byśmy mogli złapać oddech. Spogląda na mnie z nicponiowatym uśmiechem łapiąc łapczywie oddech, który czuję na swoich wargach.
- Jesteś piękna, wiesz? - pyta odgarniając jeden z zbłąkanych kosmyków moich włosów.
- Wspominałeś coś kiedyś... - odpowiadam z figlarnym uśmiechem, na co Niall ponownie łączy nasze wargi w jedną całość. Delikatnie przygryza moją dolną wargę, a po chwili obdarowuje pocałunkami mój obojczyk na co mrużę oczy z przyjemności.
Nagle w pokoju rozbrzmiewają dźwięki piosenki Ne-yo "So sick", przez co zaczynam się rozglądać z dezorientacją.
- To twój telefon - mruczy mi do ucha blondyn, po czym wstaje z łóżka i podaje mi przedmiot. - Dzwoni twój brat - mówi spoglądając na wyświetlacz. Odbieram od niego komórkę i ze złością rozpoczynam rozmowę:
- Co chcesz?
"Mi też cię miło słyszeć siostrzyczko" - rozbrzmiewa głos Jamesa w słuchawce.
- Czemu zawdzięczam twój cudowny telefon? - pytam sztucznie wesołym głosem. Kątem oka dostrzegam, że Niall zdążył już pochłonąć całe jedzenie i zbiera swoje ubrania, a po chwili znika w drzwiach, za pewne kierując się do łazienki.
"Chciałem się dowiedzieć co tam u was słychać" - odpowiada rozbawionym głosem.
- Słychać bardzo dobrze, tylko jakby ci to delikatnie powiedzieć, trochę... przeszkadzasz! - syczę do słuchawki, a w odpowiedzi słyszę wariacki wybuch śmiechu.
"Okej, to zadam ci tylko jedno szybkie pytania i róbcie sobie co chcecie. Jakie kwiaty lubi Amy?" - pyta nagle poważniejąc.
- Herbaciane róże, a co Zayn kazał ci się spytać? Mógł zadzwonić do Nialla... - stwierdzam przewracając oczami, jednak mój brat zamiast potwierdzić to nieznacznie chrząknął. - James? Co ty znowu kombinujesz? - pytam marszcząc brwi.
"Em... Nic..." - próbuje wywinąć się od odpowiedzi.
- JAMES?!
"No... ugh... idę z Amy do kina. Ale jako przyjaciele!" - dodaje pośpiesznie.
- W takim razie po co ci te kwiatki? I gdzie jest Zayn? Bo coś mi się wydaje, że on by się zgodził na ten wasz wspólny wypad do kina...
"Wiesz... tak żeby miło było - odpowiada, a ja chociaż go nie widzę, to jestem pewna, że w tym momencie się szeroko uśmiechna. - A co do Zayna, to musiał na dwa dni wyjechać do rodziny..."
- A ty jako dobry przyjaciel postanowiłeś zadbać o rozrywkę naszej drogiej Amandy? - pytam ze zwątpieniem.
"Można to tak ująć" - stwierdza z rozbawieniem.
- James ja cię proszę ty zostaw ją w spokoju, czy ty nie widzisz, że ona jest szczęśliwa, a ty jej tylko niepotrzebnie mieszasz w głowie?
"Tak jasne, sama zadzwoniła, że jej się nudzi, bo Zayn pojechał, ciebie również niema i biedaczka siedzi taka samotna w domu... No to przecież nie mogę pozwolić, żeby umarła z nudów! No, ale ja wam już nie przeszkadzam, bawcie się dobrze i trzymaj kciuki, żeby i mi się dzisiaj udało tak bawić, pozdrów Horana, pa!"
- Czekaj! JAMES?! - spoglądam na wyświetlacz. No tak rozłączył się. Wzdycham ze złością, po czym szybko zbiegam na dół.
- Babciu widziałaś Nialla? - pytam nie dostrzegając nigdzie blond czupryny.
- Tak, przed chwilą gdzieś wyszedł. Mówił, że wróci po południ i mam ci przekazać, żebyś się nie martwiła - odpowiada babcia zza pary unoszącej się nad garnkami.
- Aha.. A nie mówił dokąd poszedł? - pytam czując narastającą w sobie złość.
- Przecież ci mówię, że nie - stwierdza babcia z rozbawieniem, na co kiwam głową i wbiegam z powrotem na górę. Łapię pospiesznie telefon i wybieram tak dobrze znany mi numer. Jednak już po pierwszym sygnale dobiega mnie dźwięk komórki Nialla, a po kilku sekundach mój wzrok lokalizuje ją na szafce obok łóżka.
Odrzucam od siebie ze złością mój telefon i wychodzę na balkon by zapalić.
Powoli czuję jak dym wypełnia moje płuca, a serce przyśpiesza jakby chciało się przywitać z dawno niewidzianym przyjacielem. Uśmiecham się pod nosem na to stwierdzenie. Z każdą kolejną sekundą cała złość mnie opuszcza i zostaje tylko cudowne ciepło rozchodzące się po moim ciele.
*James*
- Dzień dobry, chciałbym bukiet z herbacianych róż - mówię przekraczając próg kwiaciarni. Starsza pani zza lady przygląda mi się z uśmiechem.
- Dla dziewczyny? - pyta, powoli wybierając najładniejsze kwiaty z wazonu.
- Dla przyszłej dziewczyny - prostuję z uśmiechem.
- W takim razie świetny wybór, ponieważ herbacie róże daję się osobie, która nam się podoba, przynajmniej tak wynika z symboliki - odpowiada kobieta wzruszając ramionami.
- Ile płacę?
- Masz je za darmo, pod warunkiem, że uda ci się zdobyć serce tej dziewczyny - stwierdza podając mi bukiet.
- Bardzo dziękuję! Postaram się zrobić co w mojej mocy - mówię z wesołym uśmiechem.
- Będę trzymać kciuki za was - dodaję kobieta, gdy opuszczam kwiaciarnię. Zatrzymuję się na chwilę w progu i kiwam głową na znak wdzięczności a następnie kieruję się po Amy.
Po kilkunastu minutach dzwonię do drzwi by ogłosić swoje przybycie. Drzwi otwiera mi mama Smerfetki.
- Dzień dobry, ja po Amy - tłumaczę z wesołym uśmiechem.
- Dzień dobry, jest jeszcze na górze, może wejdziesz? - pyta spoglądając na mnie z roztargnieniem.
- Jeżeli to nie byłby problem...
- Jeżeli nie będziecie mi przeszkadzać to nie widzę problemu - oznajmia dość zimno i znika wewnątrz domu. Pospiesznie wbiegam na górę. Od razu kieruję się do pokoju Amy. Drzwi są przymknięte. Móge je popchnąć i wejść, ale co jeśli jeszcze się ubiera? Czuję jak zbiera się we mnie silna pokusa by popchnąć te drzwi, ale to nie byłoby fair. Wzdycham i cicho pukam.
- Proszę! - dobiega mnie stłumiony głos Smerfetki. Wchodzę do pomieszczenia, ale nigdzie jej nie dostrzegam.
- Amy? - wołam w przestrzeń wciąż rozglądając się po pokoju.
- W łazience! - odkrzykuje. To dlatego jej głos był przytłumiony. Szybko kieruję się do pomieszczenia o którym wspomniała. Dostrzegam ją ubraną w szaro-różowy zestaw w którym stoi przed lustrem i nakłada na twarz puder.
- Ty jeszcze nie gotowa - pytam z rozbawieniem.
- Już, już. Jeszcze tylko tusz do rzęs i wychodzimy - odpowiada. - A to co? - pyta, dostrzegając kwiaty w mojej dłoni.
- Fakt, zapomniałbym. Mam bukiet dla najpiękniejszej dziewczyny na świecie - mówię podając jej kwiatki. Odbiera je ode mnie przewracając oczami.
- Dziękuję, ale nie musiałeś - odpowiada całując mnie w policzek. Uśmiecham się pod nosem.
- Musiałem, musiałem, a raczej chciałem - tłumaczę. - To jak idziemy?
- Tak, a właściwie to jaki film będziemy oglądać? - pyta, gdy powoli idziemy uliczkami, kierując się do budynku kina.
- Zobaczymy... Może na jakiś horror? - pytam z wesołym błyskiem w oku.
- Nie! Na komedię romantyczną - odpowiada z perlistym uśmiechem.
- Co? Nie będę się męczył przez dwie godziny patrząc jak się całują, albo jak ktoś kogoś nie pamięta, zlituj się nade mną! - wołam z przerażeniem.
- Obiecałeś, że pójdziesz na taki film jaki ja wybiorę, a ja chcę komedię romantyczną! - uparcie broni swojego, jak małe dziecko, któremu chce się zabrać zabawkę.
- Chcesz żebym umarł z nudów? - pytam, spoglądając na nią błagalnie.
- No nie... - stwierdza z lekkim wahaniem w głosie. - Jakoś wytrwasz te dwie godziny - rzuca wesoło po czym puszcza mi oczko.
- Taka jesteś? Dobra... Zaraz zobaczymy! - krzyczę, po czym łapię ją w pasie i zaczynam łaskotać. Reakcja dziewczyny jest natychmiastowa. Zaczyna mi się wyrywać, a jej perlisty śmiech rozbrzmiewa na całą ulicę.
- James... przestań!
- To obiecaj, że nie pójdziemy na komedię romantyczną - stwierdzam, chwilowo przestając ją łaskotać, ale cały czas przyciskam ją do swojego ciała, żeby przypadkiem mi nie uciekła.
- Kiedy ja chcę obejrzeć taki film - odpowiada.
- Sama tego chciałaś - wzruszam ramionami i ponownie zaczynam ją łaskotać.
*Vicky*
- Vicky! Ja już wychodzę! - krzyczy z dołu babcia.
- Dobrze, pozdrów Charliego i.. miłej zabawy! - odkrzykuję, a po chwili słyszę trzask zamykanych drzwi.
Nialla jak rano wyszedł go do tej pory nie ma, a tak pięknie zaczynał się ten dzień! Przeklęty James, gdyby nie jego telefon to może wszystko potoczyłoby się inaczej.
Z myśli wyrywa mnie ponowne trzaśnięcie drzwiami.
- Babciu? Zapomniałaś czegoś? - wołam, ale odpowiada mi cisza. Schodzę na dół, a przed drzwiami dostrzegam szeroko uśmiechającego się blondyna. Marszczę na ten widok brwi.
- Przepraszam, że tak zniknąłem na cały dzień, ale nie miałem wyboru - stwierdza z niewinnym uśmiechem.
- Nie miałeś wyboru?! - krzyczę ze złością. - Zostawiłeś mnie na cały dzień samą, nie zabrałeś telefonu, nie powiedziałeś ani słowa gdzie idziesz! Ale już nie pomyślałeś o tym, że mogę się martwić!
- Martwiłaś się o mnie? - pyta z uśmiechem.
- No wyobraź sobie! - wołam zaciskając pięści. - Gdzie byłeś?- dodaję mrużąc oczy.
- Wiesz, tu i tam... - odpowiada z widocznym rozbawieniem.
- Nialler!
- Pokażę ci, ale najpierw się przebierz - odpowiada cicho się śmiejąc.
- Nie możesz mi po prostu powiedzieć? - pytam z niecierpliwością.
- Zaufaj mi, nie pożałujesz. Ja tu na ciebie poczekam... - przewracam oczami, ale pospiesznie wbiegam po schodach by się przebrać.
Wybieram w miarę luźne, ale i eleganckie ubranie, bo w końcu nie wiadomo na co wpadł ten wariat. Szybko pociągam rzęsy tuszem i zbiegam z powrotem na dół.
- Jesteś piękna gdy się złościsz - stwierdza Niall podając mi jedną długą, czerwoną różę. Czuję jak moja twarz pokrywa się czerwienią.
- Dziękuję - stwierdzam cicho, składając delikatny pocałunek na policzku niebieskookiego.
- No to w drogę! - woła zadowolony.
- Tylko sobie nie myśl, że już nie jestem zła - mruczę cicho pod nosem, na co wybucha śmiechem.
Kierujemy się uliczkami, aż do boiska, a następnie schodzimy z drogi na ścieżkę, którą szliśmy wczoraj, by oglądać zachód słońca. Zmrok powoli zapada w okół nas. Ktoś wzdłuż ścieżki rozłożył świeczki, które oświetlały nam drogę.
- Ty to zrobiłeś? - pytam ze ściśniętym gardłem, wskazując na świeczki. Niall niepewnie kiwa potwierdzająco głową. Wspinam się na palce by musnąć jego wargi moimi i kierujemy się dalej.
W końcu wychodzimy na szczyt klifu, a widok, który ukazuje się naszym oczom zapiera mi dech w piersiach.
W miejscu gdzie wczoraj siedzieliśmy, leży rozłożony koc, na którym stoi koszyk, prawdopodobnie z jedzeniem oraz wazon z ogromnym bukiet czerwonych róż. Od miejsca w którym teraz stoimy, aż do koca z kolejnych świeczek jest ułożona droga, a jeszcze pojedyncze płomyki są rozłożone w okół miejsca w którym mamy zjeść kolację. Irlandczyk puszcza moją dłoń i biegnie w stronę bukietu, by po chwili wręczyć mi go z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Kocham Cię i chcę żebyś została ze mną na zawsze... - szepcze, po czym ociera z moich policzków łzy, które nie wiadomo skąd się pojawiły. - Bo zostaniesz ze mną, prawda? - pyta z lekkim napięciem w głosie. Kiwam potwierdzająco głową, nie ufając swojemu głosowi, który mógłby drżeć od emocji, a następnie wpijam się w wargi blondyna. Chłopak przyciąga mnie do siebie i czuję jak się uśmiecha.
- Śmiejesz się - szepczę zdezorientowana.
- Wiedziałem, że długo nie będziesz zła! - woła wesołym tonem, po czym dostaję jeszcze buziaka w policzek. - A teraz czy zje pani ze mną kolację, a raczej coś w rodzaju podwieczorku? - pyta ponownie poważniejąc.
- Z największą przyjemnością - odpowiadam uśmiechając się figlarnie i chwytam dłoń, którą wyciągnął w moją stronę. Niebieskooki podprowadza mnie do koca i pomaga mi usiąść. Następnie sam siada na przeciwko mnie i zaczyna wyjmować zawartość koszyka, którą okazały się maliny ze śmietaną, truskawki w czekoladowych pucharkach, mus czekoladowy z malinami oraz czekoladowe babeczki.
- Czy ty chcesz mnie utuczyć? A poza tym skąd ty wytrzasnąłeś maliny i truskawki w styczniu?! - wołam z zachwytem.
- Dla miłości nic nie jest problemem - odpowiada tajemniczo.
Na początek wybieram maliny ze śmietaną. Noc już dawno zapadła, opatulając moje ciało chłodem, ale staram się to ignorować. Nad nami błyszczy rozgwieżdżone niebo i okrągła tarcza księżyca, a w okół nas słychać tylko szum morza. Sceneria niczym z jakiejś komedii romantycznej.
- Niall to wszystko co zorganizowałeś jest idealne, ty jesteś idealny. Jesteś najwspanialszą osobą, którą spotkałam w całym swoim życiu. Kocham Cię - szepczę, a po chwili pochylam się by ponownie tego dnia skosztować smaku jego warg.
Ten pocałunek jest zupełnie inny niż pozostałe. Jest delikatny i subtelny, ale równocześnie zdaje się być zaproszeniem do dalszych zdarzeń. Odsuwam się od niego zagryzając wargę. Wodzę spojrzeniem po jego twarzy: oczy, policzki, usta, na których zatrzymuję się najdłużej, a po chwili zaczynam "wędrówkę" od nowa.
- Czy ty Victorio Black próbujesz mnie uwieść? - pyta Niall, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
- No wiesz! Ja tylko tak sobie pomyślałam, że mamy dzisiaj wolny dom... - stwierdzam niewinnie, na co niebieskie oczy blondyna rozbłysły wesołym blaskiem.
- W takim razie nie można pozwolić, aby taka sytuacja się zmarnowała, prawda? -odpowiada, po czym przysuwa się do mnie niebezpiecznie blisko. Czuję jak jego oddech spowija moje usta. - A co powiesz na to, abyśmy nie wracali do domu? - mruczy przyjemnie głębokim głosem, równocześnie z każdym słowem muskając moje wargi. Wciągam gwałtownie oddech, nie spodziewałam się takiej propozycji. Próbuję zebrać myśli co skutecznie utrudnia mi niebieskooki całując moją szyję.
- Nie sądzisz, że jest trochę za zimno? W końcu mamy styczeń... - mówię słabym głosem, na co wyczuwam chwilowe wahanie Nialla.
- Fakt, to może być problem - odpowiada lekceważąco. - Cóż musimy szybko wracać do domu! - jednak zanim zaczyna zbierać rzeczy, ponownie wpija się w moje wargi.
- Oh, Charlie? - powtarzam, znacząco unosząc brwi, na co babcia zanosi się śmiechem.
- Na pewno go pamiętasz! To ten, który mieszka w domu nad wybrzeżem. W jego wnuczce podkochiwał się James, a kiedy jej to wyznał to zebrał samochodzikiem po głowie! - zaczynam się śmiać na to wspomnienie.
- I wrócił do domu z wielkim guzem, a później nie chciał z nikim rozmawiać przez tydzień! - dodaję z coraz większym rozbawieniem.
- Taak, nigdy później nie spotkał tak wielkiej miłości.... A jak już jesteśmy przy miłości, to gdzie Niall?
- Jak wychodziłam z pokoju to jeszcze spał - odpowiadam ocierając łzy śmiechu.
- Aha... Ja chciałam ci tylko przekazać, że umówiłam się na dzisiaj z Charliem do klubu na nocny maraton bingo, więc będziecie mieć wolny dom, jak to się mówi w waszym języku? A tak, będziecie mieć wolną chatę - mówi z szelmowskim śmiechem.
- Babciu! - wołam czując jak moje policzki pokrywa zdradziecki róż.
- Czy ty się rumienisz? - pyta babcia ze śmiechem.
- Czy przypadkiem nie musisz wypakować zakupów? - odpowiadam pytaniem wyrywając jej jedną z toreb.
- Wiesz co? Dobrze, że przyjechaliście, przynajmniej jest wesoło! - woła dając mi delikatnego kuksańca w bok, po czym idzie w moje ślady i zaczyna wypakowywać zakupy. Po kilku minutach przerywa ciszę, która między nami zapanowała:
- Jadłaś już śniadanie?
- Uhm... - odpowiadam wymijająco.
- A co było na to śniadanie? - pyta przyglądając mi się spod przy mrużonych powiek.
- Kanapka z szynką, serem i pomidorem! - wymieniam na palcach, zadowolona, że udało mi się wybrnąć.
- Ale w domu nie ma ani szynki, ani pomidora - stwierdza babcia z rozbawieniem, na co mój uśmiech szybko gaśnie. - Zrobię wam jajecznice! A ty idź za ten czas obudź tego łakomczucha, to nie przyzwoite, żeby tyle spał.
- Mam lepszy pomysł! - odpowiadam z wesołym błyskiem w oku.
Po kilkunastu minutach wspinam się po schodach z porcją, wyjątkowo pachnącej jajecznicy i kubkiem malinowej herbaty. Powoli uchylam drzwi i wsuwam się do pomieszczenia. Ostrożnie odstawiam naczynia na stoliku i odsłaniam zasłony, przez które leniwie sączy się światło.
Słyszę niezadowolone pomruki niebieskookiego.
- Dlaczego budzisz mnie tak wcześnie? - pyta zaspanym głosem.
- Wcześnie? Kochanie jest już 12:00, a ty mi mówisz, że wcześnie!
- Naprawdę? Dlaczego nie obudziłaś mnie wcześniej?! - woła już całkowicie rozbudzony, na co ponownie tego dnia wybucham śmiechem. - Mam dla ciebie śniadanie, ale dostaniesz je za buziaka... - mówię wskazując na posiłek, który przyniosłam.
- Myślę, że śniadanie może na razie poczekać... - odpowiada z figlarnym uśmiechem, po czym wciąga mnie na łóżko.
- A co jeśli powiem, że nie może poczekać?
- To ja nie będę słuchał - stwierdza z rozbawieniem.
- Panie Horan, nie poznaję pana - szepczę mu do ucha, by po chwili czuć jak składa delikatne pocałunki na mojej szyi. - Jesteś pewny, że nie chcesz tego śniadania? - pytam, starając się zachować resztkę silnej woli. Niebieskooki uśmiecha się na to stwierdzenie z wyższością, a po chwili zatapia swoje usta w moich.
Z każdą kolejną sekundą pocałunek staje się coraz mniej subtelny, a bardziej pożądliwy. Irlandczyk wsuwa swoją dłoń pod moją koszulkę i przejeżdża nią przez całą długość moich pleców, by zatrzymać się na talii i mocniej mnie do siebie przycisnąć. W końcu odrywa się ode mnie byśmy mogli złapać oddech. Spogląda na mnie z nicponiowatym uśmiechem łapiąc łapczywie oddech, który czuję na swoich wargach.
- Jesteś piękna, wiesz? - pyta odgarniając jeden z zbłąkanych kosmyków moich włosów.
- Wspominałeś coś kiedyś... - odpowiadam z figlarnym uśmiechem, na co Niall ponownie łączy nasze wargi w jedną całość. Delikatnie przygryza moją dolną wargę, a po chwili obdarowuje pocałunkami mój obojczyk na co mrużę oczy z przyjemności.
Nagle w pokoju rozbrzmiewają dźwięki piosenki Ne-yo "So sick", przez co zaczynam się rozglądać z dezorientacją.
- To twój telefon - mruczy mi do ucha blondyn, po czym wstaje z łóżka i podaje mi przedmiot. - Dzwoni twój brat - mówi spoglądając na wyświetlacz. Odbieram od niego komórkę i ze złością rozpoczynam rozmowę:
- Co chcesz?
"Mi też cię miło słyszeć siostrzyczko" - rozbrzmiewa głos Jamesa w słuchawce.
- Czemu zawdzięczam twój cudowny telefon? - pytam sztucznie wesołym głosem. Kątem oka dostrzegam, że Niall zdążył już pochłonąć całe jedzenie i zbiera swoje ubrania, a po chwili znika w drzwiach, za pewne kierując się do łazienki.
"Chciałem się dowiedzieć co tam u was słychać" - odpowiada rozbawionym głosem.
- Słychać bardzo dobrze, tylko jakby ci to delikatnie powiedzieć, trochę... przeszkadzasz! - syczę do słuchawki, a w odpowiedzi słyszę wariacki wybuch śmiechu.
"Okej, to zadam ci tylko jedno szybkie pytania i róbcie sobie co chcecie. Jakie kwiaty lubi Amy?" - pyta nagle poważniejąc.
- Herbaciane róże, a co Zayn kazał ci się spytać? Mógł zadzwonić do Nialla... - stwierdzam przewracając oczami, jednak mój brat zamiast potwierdzić to nieznacznie chrząknął. - James? Co ty znowu kombinujesz? - pytam marszcząc brwi.
"Em... Nic..." - próbuje wywinąć się od odpowiedzi.
- JAMES?!
"No... ugh... idę z Amy do kina. Ale jako przyjaciele!" - dodaje pośpiesznie.
- W takim razie po co ci te kwiatki? I gdzie jest Zayn? Bo coś mi się wydaje, że on by się zgodził na ten wasz wspólny wypad do kina...
"Wiesz... tak żeby miło było - odpowiada, a ja chociaż go nie widzę, to jestem pewna, że w tym momencie się szeroko uśmiechna. - A co do Zayna, to musiał na dwa dni wyjechać do rodziny..."
- A ty jako dobry przyjaciel postanowiłeś zadbać o rozrywkę naszej drogiej Amandy? - pytam ze zwątpieniem.
"Można to tak ująć" - stwierdza z rozbawieniem.
- James ja cię proszę ty zostaw ją w spokoju, czy ty nie widzisz, że ona jest szczęśliwa, a ty jej tylko niepotrzebnie mieszasz w głowie?
"Tak jasne, sama zadzwoniła, że jej się nudzi, bo Zayn pojechał, ciebie również niema i biedaczka siedzi taka samotna w domu... No to przecież nie mogę pozwolić, żeby umarła z nudów! No, ale ja wam już nie przeszkadzam, bawcie się dobrze i trzymaj kciuki, żeby i mi się dzisiaj udało tak bawić, pozdrów Horana, pa!"
- Czekaj! JAMES?! - spoglądam na wyświetlacz. No tak rozłączył się. Wzdycham ze złością, po czym szybko zbiegam na dół.
- Babciu widziałaś Nialla? - pytam nie dostrzegając nigdzie blond czupryny.
- Tak, przed chwilą gdzieś wyszedł. Mówił, że wróci po południ i mam ci przekazać, żebyś się nie martwiła - odpowiada babcia zza pary unoszącej się nad garnkami.
- Aha.. A nie mówił dokąd poszedł? - pytam czując narastającą w sobie złość.
- Przecież ci mówię, że nie - stwierdza babcia z rozbawieniem, na co kiwam głową i wbiegam z powrotem na górę. Łapię pospiesznie telefon i wybieram tak dobrze znany mi numer. Jednak już po pierwszym sygnale dobiega mnie dźwięk komórki Nialla, a po kilku sekundach mój wzrok lokalizuje ją na szafce obok łóżka.
Odrzucam od siebie ze złością mój telefon i wychodzę na balkon by zapalić.
Powoli czuję jak dym wypełnia moje płuca, a serce przyśpiesza jakby chciało się przywitać z dawno niewidzianym przyjacielem. Uśmiecham się pod nosem na to stwierdzenie. Z każdą kolejną sekundą cała złość mnie opuszcza i zostaje tylko cudowne ciepło rozchodzące się po moim ciele.
*James*
- Dzień dobry, chciałbym bukiet z herbacianych róż - mówię przekraczając próg kwiaciarni. Starsza pani zza lady przygląda mi się z uśmiechem.
- Dla dziewczyny? - pyta, powoli wybierając najładniejsze kwiaty z wazonu.
- Dla przyszłej dziewczyny - prostuję z uśmiechem.
- W takim razie świetny wybór, ponieważ herbacie róże daję się osobie, która nam się podoba, przynajmniej tak wynika z symboliki - odpowiada kobieta wzruszając ramionami.
- Ile płacę?
- Masz je za darmo, pod warunkiem, że uda ci się zdobyć serce tej dziewczyny - stwierdza podając mi bukiet.
- Bardzo dziękuję! Postaram się zrobić co w mojej mocy - mówię z wesołym uśmiechem.
- Będę trzymać kciuki za was - dodaję kobieta, gdy opuszczam kwiaciarnię. Zatrzymuję się na chwilę w progu i kiwam głową na znak wdzięczności a następnie kieruję się po Amy.
Po kilkunastu minutach dzwonię do drzwi by ogłosić swoje przybycie. Drzwi otwiera mi mama Smerfetki.
- Dzień dobry, ja po Amy - tłumaczę z wesołym uśmiechem.
- Dzień dobry, jest jeszcze na górze, może wejdziesz? - pyta spoglądając na mnie z roztargnieniem.
- Jeżeli to nie byłby problem...
- Jeżeli nie będziecie mi przeszkadzać to nie widzę problemu - oznajmia dość zimno i znika wewnątrz domu. Pospiesznie wbiegam na górę. Od razu kieruję się do pokoju Amy. Drzwi są przymknięte. Móge je popchnąć i wejść, ale co jeśli jeszcze się ubiera? Czuję jak zbiera się we mnie silna pokusa by popchnąć te drzwi, ale to nie byłoby fair. Wzdycham i cicho pukam.
- Proszę! - dobiega mnie stłumiony głos Smerfetki. Wchodzę do pomieszczenia, ale nigdzie jej nie dostrzegam.
- Amy? - wołam w przestrzeń wciąż rozglądając się po pokoju.
- W łazience! - odkrzykuje. To dlatego jej głos był przytłumiony. Szybko kieruję się do pomieszczenia o którym wspomniała. Dostrzegam ją ubraną w szaro-różowy zestaw w którym stoi przed lustrem i nakłada na twarz puder.
- Ty jeszcze nie gotowa - pytam z rozbawieniem.
- Już, już. Jeszcze tylko tusz do rzęs i wychodzimy - odpowiada. - A to co? - pyta, dostrzegając kwiaty w mojej dłoni.
- Fakt, zapomniałbym. Mam bukiet dla najpiękniejszej dziewczyny na świecie - mówię podając jej kwiatki. Odbiera je ode mnie przewracając oczami.
- Dziękuję, ale nie musiałeś - odpowiada całując mnie w policzek. Uśmiecham się pod nosem.
- Musiałem, musiałem, a raczej chciałem - tłumaczę. - To jak idziemy?
- Tak, a właściwie to jaki film będziemy oglądać? - pyta, gdy powoli idziemy uliczkami, kierując się do budynku kina.
- Zobaczymy... Może na jakiś horror? - pytam z wesołym błyskiem w oku.
- Nie! Na komedię romantyczną - odpowiada z perlistym uśmiechem.
- Co? Nie będę się męczył przez dwie godziny patrząc jak się całują, albo jak ktoś kogoś nie pamięta, zlituj się nade mną! - wołam z przerażeniem.
- Obiecałeś, że pójdziesz na taki film jaki ja wybiorę, a ja chcę komedię romantyczną! - uparcie broni swojego, jak małe dziecko, któremu chce się zabrać zabawkę.
- Chcesz żebym umarł z nudów? - pytam, spoglądając na nią błagalnie.
- No nie... - stwierdza z lekkim wahaniem w głosie. - Jakoś wytrwasz te dwie godziny - rzuca wesoło po czym puszcza mi oczko.
- Taka jesteś? Dobra... Zaraz zobaczymy! - krzyczę, po czym łapię ją w pasie i zaczynam łaskotać. Reakcja dziewczyny jest natychmiastowa. Zaczyna mi się wyrywać, a jej perlisty śmiech rozbrzmiewa na całą ulicę.
- James... przestań!
- To obiecaj, że nie pójdziemy na komedię romantyczną - stwierdzam, chwilowo przestając ją łaskotać, ale cały czas przyciskam ją do swojego ciała, żeby przypadkiem mi nie uciekła.
- Kiedy ja chcę obejrzeć taki film - odpowiada.
- Sama tego chciałaś - wzruszam ramionami i ponownie zaczynam ją łaskotać.
*Vicky*
- Vicky! Ja już wychodzę! - krzyczy z dołu babcia.
- Dobrze, pozdrów Charliego i.. miłej zabawy! - odkrzykuję, a po chwili słyszę trzask zamykanych drzwi.
Nialla jak rano wyszedł go do tej pory nie ma, a tak pięknie zaczynał się ten dzień! Przeklęty James, gdyby nie jego telefon to może wszystko potoczyłoby się inaczej.
Z myśli wyrywa mnie ponowne trzaśnięcie drzwiami.
- Babciu? Zapomniałaś czegoś? - wołam, ale odpowiada mi cisza. Schodzę na dół, a przed drzwiami dostrzegam szeroko uśmiechającego się blondyna. Marszczę na ten widok brwi.
- Przepraszam, że tak zniknąłem na cały dzień, ale nie miałem wyboru - stwierdza z niewinnym uśmiechem.
- Nie miałeś wyboru?! - krzyczę ze złością. - Zostawiłeś mnie na cały dzień samą, nie zabrałeś telefonu, nie powiedziałeś ani słowa gdzie idziesz! Ale już nie pomyślałeś o tym, że mogę się martwić!
- Martwiłaś się o mnie? - pyta z uśmiechem.
- No wyobraź sobie! - wołam zaciskając pięści. - Gdzie byłeś?- dodaję mrużąc oczy.
- Wiesz, tu i tam... - odpowiada z widocznym rozbawieniem.
- Nialler!
- Pokażę ci, ale najpierw się przebierz - odpowiada cicho się śmiejąc.
- Nie możesz mi po prostu powiedzieć? - pytam z niecierpliwością.
- Zaufaj mi, nie pożałujesz. Ja tu na ciebie poczekam... - przewracam oczami, ale pospiesznie wbiegam po schodach by się przebrać.
Wybieram w miarę luźne, ale i eleganckie ubranie, bo w końcu nie wiadomo na co wpadł ten wariat. Szybko pociągam rzęsy tuszem i zbiegam z powrotem na dół.
- Jesteś piękna gdy się złościsz - stwierdza Niall podając mi jedną długą, czerwoną różę. Czuję jak moja twarz pokrywa się czerwienią.
- Dziękuję - stwierdzam cicho, składając delikatny pocałunek na policzku niebieskookiego.
- No to w drogę! - woła zadowolony.
- Tylko sobie nie myśl, że już nie jestem zła - mruczę cicho pod nosem, na co wybucha śmiechem.
Kierujemy się uliczkami, aż do boiska, a następnie schodzimy z drogi na ścieżkę, którą szliśmy wczoraj, by oglądać zachód słońca. Zmrok powoli zapada w okół nas. Ktoś wzdłuż ścieżki rozłożył świeczki, które oświetlały nam drogę.
- Ty to zrobiłeś? - pytam ze ściśniętym gardłem, wskazując na świeczki. Niall niepewnie kiwa potwierdzająco głową. Wspinam się na palce by musnąć jego wargi moimi i kierujemy się dalej.
W końcu wychodzimy na szczyt klifu, a widok, który ukazuje się naszym oczom zapiera mi dech w piersiach.
W miejscu gdzie wczoraj siedzieliśmy, leży rozłożony koc, na którym stoi koszyk, prawdopodobnie z jedzeniem oraz wazon z ogromnym bukiet czerwonych róż. Od miejsca w którym teraz stoimy, aż do koca z kolejnych świeczek jest ułożona droga, a jeszcze pojedyncze płomyki są rozłożone w okół miejsca w którym mamy zjeść kolację. Irlandczyk puszcza moją dłoń i biegnie w stronę bukietu, by po chwili wręczyć mi go z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Kocham Cię i chcę żebyś została ze mną na zawsze... - szepcze, po czym ociera z moich policzków łzy, które nie wiadomo skąd się pojawiły. - Bo zostaniesz ze mną, prawda? - pyta z lekkim napięciem w głosie. Kiwam potwierdzająco głową, nie ufając swojemu głosowi, który mógłby drżeć od emocji, a następnie wpijam się w wargi blondyna. Chłopak przyciąga mnie do siebie i czuję jak się uśmiecha.
- Śmiejesz się - szepczę zdezorientowana.
- Wiedziałem, że długo nie będziesz zła! - woła wesołym tonem, po czym dostaję jeszcze buziaka w policzek. - A teraz czy zje pani ze mną kolację, a raczej coś w rodzaju podwieczorku? - pyta ponownie poważniejąc.
- Z największą przyjemnością - odpowiadam uśmiechając się figlarnie i chwytam dłoń, którą wyciągnął w moją stronę. Niebieskooki podprowadza mnie do koca i pomaga mi usiąść. Następnie sam siada na przeciwko mnie i zaczyna wyjmować zawartość koszyka, którą okazały się maliny ze śmietaną, truskawki w czekoladowych pucharkach, mus czekoladowy z malinami oraz czekoladowe babeczki.
- Czy ty chcesz mnie utuczyć? A poza tym skąd ty wytrzasnąłeś maliny i truskawki w styczniu?! - wołam z zachwytem.
- Dla miłości nic nie jest problemem - odpowiada tajemniczo.
Na początek wybieram maliny ze śmietaną. Noc już dawno zapadła, opatulając moje ciało chłodem, ale staram się to ignorować. Nad nami błyszczy rozgwieżdżone niebo i okrągła tarcza księżyca, a w okół nas słychać tylko szum morza. Sceneria niczym z jakiejś komedii romantycznej.
- Niall to wszystko co zorganizowałeś jest idealne, ty jesteś idealny. Jesteś najwspanialszą osobą, którą spotkałam w całym swoim życiu. Kocham Cię - szepczę, a po chwili pochylam się by ponownie tego dnia skosztować smaku jego warg.
Ten pocałunek jest zupełnie inny niż pozostałe. Jest delikatny i subtelny, ale równocześnie zdaje się być zaproszeniem do dalszych zdarzeń. Odsuwam się od niego zagryzając wargę. Wodzę spojrzeniem po jego twarzy: oczy, policzki, usta, na których zatrzymuję się najdłużej, a po chwili zaczynam "wędrówkę" od nowa.
- Czy ty Victorio Black próbujesz mnie uwieść? - pyta Niall, spoglądając na mnie z rozbawieniem.
- No wiesz! Ja tylko tak sobie pomyślałam, że mamy dzisiaj wolny dom... - stwierdzam niewinnie, na co niebieskie oczy blondyna rozbłysły wesołym blaskiem.
- W takim razie nie można pozwolić, aby taka sytuacja się zmarnowała, prawda? -odpowiada, po czym przysuwa się do mnie niebezpiecznie blisko. Czuję jak jego oddech spowija moje usta. - A co powiesz na to, abyśmy nie wracali do domu? - mruczy przyjemnie głębokim głosem, równocześnie z każdym słowem muskając moje wargi. Wciągam gwałtownie oddech, nie spodziewałam się takiej propozycji. Próbuję zebrać myśli co skutecznie utrudnia mi niebieskooki całując moją szyję.
- Nie sądzisz, że jest trochę za zimno? W końcu mamy styczeń... - mówię słabym głosem, na co wyczuwam chwilowe wahanie Nialla.
- Fakt, to może być problem - odpowiada lekceważąco. - Cóż musimy szybko wracać do domu! - jednak zanim zaczyna zbierać rzeczy, ponownie wpija się w moje wargi.
_________________________________________________
Cześć wszystkim! :*
Na dzisiaj mam dla was nowy rozdział (co z resztą widać), ale i kilka (nie)miłych słów wyjaśnień i prośby, a mianowicie prosicie mnie o rozdział z tak zwanym +18, ale jeżeli mam być szczera to kilka osób pisało mi, że wolałyby, aby czegoś takiego nie było. Niestety ja nie dam rady podzielić tego bloga na dwie różne części, bo to jest fizycznie nie możliwe, a ja nie miałabym na tyle czasu by pisać dwie wersje jednego rozdziału, stąd do was prośba, abyście wypełniły ankietę po prawej stronie, wam to zajmie kilka sekund, a mi bardzo ułatwi pracę. Ankieta zostanie zamknięta 13 stycznia. Z góry dziękuję :)
Na dzisiaj mam dla was nowy rozdział (co z resztą widać), ale i kilka (nie)miłych słów wyjaśnień i prośby, a mianowicie prosicie mnie o rozdział z tak zwanym +18, ale jeżeli mam być szczera to kilka osób pisało mi, że wolałyby, aby czegoś takiego nie było. Niestety ja nie dam rady podzielić tego bloga na dwie różne części, bo to jest fizycznie nie możliwe, a ja nie miałabym na tyle czasu by pisać dwie wersje jednego rozdziału, stąd do was prośba, abyście wypełniły ankietę po prawej stronie, wam to zajmie kilka sekund, a mi bardzo ułatwi pracę. Ankieta zostanie zamknięta 13 stycznia. Z góry dziękuję :)
Przywróciłam wątek Jamesa i Amy, ponieważ mam kilka pomysłów co do tej pary, ale jeżeli wolicie, abym tego nie kontynuowała to tylko powiedzcie, a wszystko zostanie po staremu :)
Jeszcze tylko kilka słów do poprzedniego rozdziału i jesteście wolne. Kilka osób stwierdziło, że zamiast zająć się związkiem Nialla i Vicky zajęłam się wyłącznie brzuchem Horana, a rozdział był dość hm.. oziębły. Przykro mi, że w ten sposób to spostrzegłyście, chciałam wprowadzić coś nowego, aby w kółko nie było tej samej sytuacji wstają rano-spotykają się-całują-koniec rozdziału, ale skoro wam to odpowiada, to się do tego dostosuję - w końcu piszę dla was.
A z pozostałych wiadomości to doszłam do wniosku, że zamknę to opowiadanie maksymalnie w 100 rozdziałach.
To tyle na dzisiaj, buźka ;)
Jak zwykle wspaniały :)
OdpowiedzUsuńJejku, jak zaczęłam czytać to opowiadanie to już po pierwszym rozdziale nie mogłam przestać czytać. 28Rodzial był dla mnie zaskoczeniem ale naprawdę mi się podobał i serio brakuje teraz trochę tego +18 :) ja osobiście uważam że masz zajebisty talent do pisania takiego opowiadania, i mam nadzieję że jeszcze kiedyś za kilka lat mogła bym kupić twoją książkę, napewno będzie ona bestsellerem i zdobędzie dużo nagród czy coś tam jeszcze. I trochę nie zgadziam się z tym że wstają rano-spotykają się-całują-koniec rozdziału, ponieważ wydaje mi się że jak są teraz u tej babci to zbytnio nie mają do roboty nic większego + dawaj to +18 :D
OdpowiedzUsuńA tak już nie przedłużając naprawdę podziwiam tanent i zazdroszczę :* a co do Jamesa i Amy to możesz tak jak w tym rodziale dawać jakieś urywki i ich życia, ale też żeby nie zabrakło Vicy i Niallera :D także w następnym rodziale prooooosze +18 :* jeszcze nigdy nie komentowałam opowiadania dlatego to co tu napisałam może nie mieć sensu :D jestem takim cichym czytaczem xd No więc życzę weny i żeby NEXT był jak najszybciej :3
Jak zwykle masa błędów :) sorki mam nadzieję że coś z tego da się zrozumieć :P
Usuńma bardzo duży sens w tym całym bezsensie, jeżeli wiesz o co chodzi :) ten komentarz wiele dla mnie znacz, zresztą jak każdy :) na prawdę cieszę się, że komuś podobają się moje wypociny do tego stopnia, że chciałbym żebym napisała książkę, dziękuję! ;*
UsuńAa no i nie rozumiem tych którzy nie chcą +18 :P huehue xd
OdpowiedzUsuńNo dokładnie ! Też tego nie rozumiem ! To będzie idealne dopełnienie tej historii :)
UsuńKocham, kocham, kocham!!! ♥♥♥ NEXT PLISS!
OdpowiedzUsuńZOSTAŁAŚ NOMINOWANA !
Usuńhttp://neversaynever-onedirection.blogspot.com/p/dobra-zwariuje-nic-sie-nie-reklamowaam.html
Świetny rozdział! Każdy ma swój własny styl pisania, a Twój bardzo mi się podoba. Przyjemnie się czyta i wyobraża sobie daną sytuację. Życzę Ci dalszej weny w tworzeniu równie wspaniałych wątków, a przy okazji zapraszam do siebie : http://foreveryoungonedirection-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzemu wydaje mi się, że skopiowałaś mój komentarz na innym blogu i wstawiłaś go tutaj?!
UsuńDżizas ! Co za debile nie chcą +18 ?!
OdpowiedzUsuńBez obrazy oczywiscie ....
Rozdzial suuuuper i nie moge doczekac sie nastepnego ! ;)
Nie nazywaj ich debilami...Po prostu każdy chce po części czegoś innego.Jednak muszę Was przeprosić,bo ja w 100% zgadzam się z komandytarium powyżej !
UsuńKażdy ma prawo mieć swoje zdanie, a ja je szanuje, stąd ta cała ankieta. Teraz już wiem, że mogę spokojnie dodawać +18 :)
UsuńJaaaa kocham to opowiadanie, kocham twój styl pisania, kocham ciebie. Nie rozumiem tych ludzi, którzy napisali, że zamiast ich związkiem, to zajęłaś się brzuchem Niall'a, no w końcu on taki jest, że kocha jedzenie. Jak najbardziej jestem za związkiem Amy i James'a, uwielbiam tą parę ;D Nie mogę doczekać się nowego rozdziału. Już zagłosowałam za sceną 18+ ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje opowiadanie, też jest o Niall'u, więc może cię zainteresuję. ;D
x1dforevernumber1x.blogspot.com
Dziękuję ;* Ja też ich nie rozumiem, przecież to mały głodomor :( Tak, mam kilka fajnych pomysłów na tą parę :D
UsuńRozdział genialny! Jak zawsze <3 Mi tam nie przeszkadza +18 a z tego co widziałam w ankiecie to większości czytelników też nie. Co do James'a i Amy to chyba nie jestem za.. Myślę żeby zostało tak jak jest... No ale o tym to zdecydujesz sama. Jeszcze raz rozdział na prawdę mega
OdpowiedzUsuńMyślę podobnie i również nie byłabym za ciągnięciem związku Jamesa i Amy...Jak dla mnie to ten temat w opowiadaniu jest dość irytujący... -.-
UsuńW porządku każdy ma swoje zdanie i po to pytam, aby się dowiedzieć co o tym sądzicie, ale widzę, że jest dość dużo sprzeczności więc chyba znowu zrobię ankietę :P
UsuńKocham wszystko co piszesz, bez względu na to czy są sceny +18 i przekleństwa czy nie ;) Przecież to jest normalne, że ludzie przeklinają i się kochają :)
OdpowiedzUsuńOciekasz zajebistością i to jest fakt, chyba nikt nie zaprzeczy. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <33
http://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
Piękne słowa!
UsuńBoszkki rozdział. Czekam na kolejny z niecierpliwością. Mi się podobał tamten rozdział i każdy inny. Jeszcze raz mówię, że czekam i pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie <3
zyjzwyciestwempomimoprzegranej.blogspot.com
Dziękuję ;*
UsuńWiesz,to dobrze,że zrobiłaś tą ankietę,bo przynajmniej teraz wiesz,że MY twoi czytelnicy i fani chcemy teraz scenę +18 ! Czytałam również powyższe komentarze i z tego też najwyraźniej wynika,że nie przeszkadza Nam to,że będą tu przekleństwa lub bardzo bliskie sceny Nialla i Vicky. Tak jak tamten rozdział nie przypadł mi do gustu - tak ten jest wręcz idealny.Już na końcu prawie,prawie...I byłoby to na co tylko czekamy,a tu koniec ! Ale za to myślę,że kolejny rozdział będzie rozwinięciem tego i to w całości - bo takich zdarzeń nie można opisywać krótko.Tylko bardzo szczegółowo :) Podoba mi się szczególnie ten fragment jednego z komentarzy "Przecież to jest normalne, że ludzie przeklinają i się kochają" - zapamiętaj go i pisz,pisz,pisz...
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję,że w końcu się przełamiesz i napiszesz "konkretny" rozdział :)
I to znów ja bo zapomniałam dopisać,że co do Amy i Jamesa...Raczej nie jestem ich fanką...
UsuńTak, teraz mam 100 % pewności, że Wam odpowiada :) A nie zdradzę co będzie w kolejnym rozdziale ;)
UsuńŚwietny rozdział (jak zawsze) uwielbiam Cię i to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sceny +18 to jest mi to obojętne nie zależnie od tego co zdecydujesz i tak będzie świetnie. A wątek Amy i Jamesa jest cudowny mam nadzieję że będą razem. :)Czekam na następny rozdział.
Też chciałabym, aby udało mi się pociągnąć ten wątek :)
Usuńhym... co do tych +18 to jak to napiszesz to już takie słodkie nie będzie chodź z drugiej moja zboczona strona krzyczy TAK, więc pisz co chcesz. Rozdział słudzitki i dobrze bo w innych opowiadaniach ciągle i ciągle się kłócą. ;D
OdpowiedzUsuńah i zapraszam do mnie http://one-direction-niall-haron.blogspot.com/.
Twoja zboczona strona, lubię to! :D
UsuńBoże, Boże... Bożeeeenkooo!!!! xD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle przeeeecudowny <3
Jezusiu *_*
Jak na razie, większość osób w ankiecie ma brudne myśli (co przyznaję się bez bicia, mi również odpowiada), więc jak sobie myślę co zamierzasz w następnym rozdziale, to mam ochotę zapierniczać do piwnicy i budować machinę czasu, aby móc przenieść się w przyszłość i już to przeczytać! *o*
Jestę Zbokię na punkcie Niall'a i Vicy :D
A co do wątku Smerfetki i James'a... mi to jak najbardziej odpowiada :) Szczerze mówiąc bardzo lubię tą "parę" i zawsze gdzieś w głębi wolałam żeby byli razem ;P
Co jest rzadkością, bo zazwyczaj wolę jak bohaterki są z chłopakami z 1D xD
Tak, więc mogę Ci pogratulować, że zmieniłaś mój punkt myślenia ;)
Ogólnie, to poprawiłaś mi tym rozdziałem humor, za co jestem Ci ogromnie wdzięczna <33
Kocham jak piszesz, wiesz? xD
I przy okazji zapraszam na mojego nowego bloga:
http://silence-tells-me-more.blogspot.com/
Mam nadzieję, że wpadniesz ;))
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3 (i czeekam na następny rozdział! :D)
Podoba mi się Twoja reakcja oraz cieszę się, że poprawiłam ci humor tym rozdziałem ;*
UsuńMoże pomogę ci zbudować tą maszynę? :D
Czekam Na następnyyy <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział dobryy ;*
Zapraszam do nas : http://brother-tell-me-what-you-have-in-life.blogspot.com/2013/01/bohaterowie.html
Dopiero bd się rozkręcać :)
Przeczytałam rozdział już wcześniej, ale gdy pisałam komentarz, mój kochany braciszek "przez przypadek" [!!!!] pociągnął za kabel i wyrwał go z kontaktu. Pomożesz mi w planowaniu zemsty? Musi za to oberwać, grr...
OdpowiedzUsuńAle nie dramatyzujmy... Rozdział jest fantastyczny. Bardzo podobało mi się, że James wreszcie wziął się za Amy. Zbyt długo zwlekał. Ej... Podobno Zayn wyjechał? Leciał samolotem tam gdzie wyjechał? Czy może jechał normalnie autem? Albo popłyną statkiem? W każdym razie wiesz co masz zrobić gdy będzie wracał. A jeśli nie to w nawiasie mała podpowiedź (w samolot ma walnąć smok, auto ma uderzyć w staruszkę przechodzącą po pasach, a statek ma trafić na stado rekinów i się utopić - we wszystkich wersjach Zayn ginie. No może w drugiej możesz jeszcze uśmiercić tę głupią staruszkę...).
Bardzo podobało mi się też zniknięcie Nialla na prawie cały dzień i aluzyjne spojrzenia babci :D Te aluzyjne spojrzenia były takie aluzyjne :P Kurde, zaczynam bredzić... Ale to chyba przez zbyt dużą ilość coca coli i wafla przekładanego czekoladą... Wracając. Czekaj o czym to ja mówiłam? Ach, już wiem. Zayn ma zginąć, pamiętaj o tym! A teraz to czego najbardziej oczekiwałam i czego [JAK MOGŁAŚ?!] nie było. Przecież wyraźnie mówiłam ci, że masz zakończyć na tym, o czym ci mówiłam, ale ty oczywiście zawsze WIESZ LEPIEJ i NIGDY nie chcesz posłuchać tych, którzy chcą ci doradzić. No jak mogłaś skończyć na tym, że tylko pójdą sobie do domu, bo na polu jest za zimno. Walić zimno, przecież natychmiast by się rozgrzali [If you know what I mean... xDD]
Na tym chyba zakończę :D
Pamiętaj o zemście, ma być naprawdę straszna. I możemy przy okazji zabić jego PSP :P
A więc pozdrawiam cię serdecznie [pamiętaj o drzwiach z fiata!], Asuria :**
Z wielką przyjemnością, zamkniemy go w bagażniku niebieskiego fiata!
UsuńZ tą staruszką to dobre! Może to wykorzystam :cwaniak2: Zayn zginie a James się dobierze do Amy, ty to jednak cwana bestia jesteś! :D
Aluzyjne spojrzenia babci rządzą! Te babcie to takie niby nie winne, a jak przychodzi co do czego to już... :D
Miałaś colę i wafla i się nie podzieliłaś?! :foch:
Oj tam, będzie kiedy indziej, wytrwasz :*
Obiecuję, że nie zapomnę o niebieskich drzwiach fiata... :D
Oj, no nie fochaj się, przecież jutro też jest dzień [czy coś]. W sumie ten wafel nie był taki dobry, jak by się mogło spodziewać, ale miał czekoladę, więc... Ekhm... Obiecuję, że następnym razem się z Tobą podzielę, pasuje? :D
UsuńNo i kiedy nowy rozdział, no? :D
Ja nie jestem zwolenniczką wątku Amy i James'a ale cóż to twoje opowiadanie i ty decydujesz ^_^ A co do +18, osoby takie jak ja co nie lubią czytać tego szczegółowo przecież mogą ominąć ten kawałek jak to opisujesz i nie ma problemu :D Czekam na kolejny i mam nadzieje, że pojawi się niedługo <3
OdpowiedzUsuńTeż tak sobie pomyślałam, ale lepiej się upewnić ;)
UsuńGdybym była teraz gdzieś w twoim zasięgu na pewno przytuliłabym cię mocno. Inaczej nie dam rady pokazać ci moich uczuć, słowami hmm słowami czegoś tak wspaniałego nie da rady wyrazić. Co do +18 to jest to tylko i wyłącznie twoja decyzja. Trzymaj się, kochana .♥
OdpowiedzUsuń~ Dominika xx
Biegnę do Ciebie, żebyś mogła mnie przytulić *.* Strasznie miły ten komentarz ;*
UsuńMusze zdecydowanie częściej tu zaglądać :) Wprawdzie dopiero zaczęłam czytać, ale szybko nadrabiam zaległości :) Blog już wylądował w moich zakładkach, a w wolnej chwili zapraszam Cie na: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOMG ! Jaki Niall romantyk hahah , ale bardzo fajnie :D Co do Jamesa i Amy to nie wiem , chyba jest dobrze jak jest z Zaynem .. a zresztą okaże się :) NIALL + VICKY= moje palipitacje serca hahaha kocham cie !!!
OdpowiedzUsuńWkręciło mnie :) Szybko dodaje bloga do zakładek i czekam na następny rozdział, a przy okazji zapraszam na : http://foreveryoungonedirection-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmiło mi :)
Usuńojeja jak słodko <3
OdpowiedzUsuńkiedy planujesz dodać następny rozdział?
OdpowiedzUsuńzbliżają się ferie może będziesz miała więcej czasu a co ważniejsze więcej weny i uda ci się coś posklejać ;)
prawdopodobnie w sobotę, ale jeszcze zobaczymy :)
UsuńNominowałam Cię do Liebster Award, szczegóły u mnie na blogu w menu w zakładce "Liebster Award" [zburzyc-monotonie.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asuria :*
hej kiedy następny rozdział
OdpowiedzUsuńmasz talent <3
Heii... ;3 Chciałam Cię poinformować, że Twój blog został nominowany do Liebster Award. <3 Więcej informacji u mnie na blogu. http://zyjzwyciestwempomimoprzegranej.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award !
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection--kissyou.blogspot.com/