*Niall*
Zdecydowanie jest to wspaniała chwila. Vicky przyparta do ściany, bez możliwości ucieczki. Biedactwo trzęsie się z zimna, ale można temu zaradzić prawda? Gdyby tylko zechciała zdjąć te przemoczone ubrania wszystko byłoby dobrze... Skąd mogłem przewidzieć, że gdy będziemy wracać zacznie padać deszcz? Ale to nawet lepiej...
Spoglądam jej prosto w oczy, świadomy tego, że mące jej coraz bardziej w głowie. Z pewnością nie zamierzam spocząć na samym droczeniu się z nią, bynajmniej nie w tej chwili… Powoli nachylam się by zmniejszyć odległość między nami, gdy czuję, że coś zimnego napiera na mój brzuch. Spoglądam w dół i dostrzegam, że to Vicky próbuje rozgrzać swoje zmarznięte dłonie, a równocześnie mnie od siebie odepchnąć. Przewracam wymownie oczami i spoglądam na jej usta, czekając aż zabierze swoje dłonie. Kątem oka dostrzegam jak drży pod wpływem mojego spojrzenia, uśmiecham się z widocznym zadowoleniem i wskazuję brodą na jej dłonie, po czym szczerzę zęby z poczuciem wyższości. Lepiej, żeby miała dobry powód by mnie zatrzymać, bo jakoś nie mam ochoty czekać już dłużej...
- Niall... - dobiega mnie jej słaby głos. Cicho chrząka i zaczyna nieco pewniej. - Niall...? Jest mi bardzo zimno, wypuść mnie i daj mi się przebrać. A później zrobimy herbatę... - spogląda na mnie błagalnie.
- Myślę, że nie będziesz w tej chwili potrzebować ani herbaty, ani suchych ubrań... - mruczę jej do ucha i czuję jak ponownie drży.
- APSIK!
- Okej, wygrałaś, idziemy się przebrać - stwierdzam ze zrezygnowaniem.
*Vicky*
Obserwuję go jak stoi przede mną i ze spokojem podwija rękawy białej koszuli. Wykonuje jeden krok w przód i orientuję się, że od dłuższego momentu wstrzymuje oddech. Powoli wypuszczam powietrze i nabieram świeżego tlenu w płuca. Czemu on nadal tak na mnie działa? Przecież jesteśmy ze sobą prawie pięć miesięcy, a ja wciąż reaguję tak jakbym pierwszy raz go spotkała. Nie zastanawiając się zbytnio, że nadal stoję w samej bieliźnie, a moje ubrania, które miałam ubrać leżą obok mnie, wspinam się na palce, ujmuję twarz Nialla w dłonie i smakuję jego miękkich ust. Obejmuje mnie mocno w talii, przez co czuję jak jego dłonie przyciskają się do moich pleców. Pochyla głowę tak, żebym nie musiała już dłużej stać na palcach. Moje ręce wędrują na jego szyję. Tracę poczucie czasu i tego, gdzie jestem. Dają się ponieść przyjemności i coraz gorętszym pocałunkom. Serce znacznie przyśpiesza swój rytm, a oddech próbuje mu dorównać. Gdzieś na obrzeżach świadomości pojawia się myśl, by zrzucić ubrania. Wtulam się w niebieskookiego, a on całując moją szyję, powoli zaczyna się cofać. Nagle uderza plecami o ścianę, wtulam się w jego tors, który jest gorący niczym marmur. Niall wsuwa mi dłonie we włosy, a ja z coraz większym trudem łapię oddech.*
Jego dłonie błądzą po moich nagich plecach, a usta obdarowują moją szyję i obojczyki delikatnymi pocałunkami. Pośpiesznie rozpinam koszulę niebieskookiego i zsuwam ją z niego do momentu gdy zatrzymuje się na zgięciach łokci. Blondyn spogląda na mnie z rozbawieniem, a po chwili powraca do poprzedniego zajęcia.
*fragment książki "Zapomniane".
*Niall*
Obdarowuję każdy fragment jej twarzy delikatnymi pocałunkami, policzki, powieki, skronie. W wargach z początku zatapiam się jak gdyby z lekkim strachem, ale z każdą sekundą staję się bardziej intensywny i zmysłowy. Moje palce błądzą gdzieś wśród jej włosów. Dostrzegam spojrzenie rozpalonych zielonych oczu, intensywnie wpatrujących się w mój niebieski ocean pożądania. Uśmiecham się figlarnie po czym muskam jej szyję, a po chwili przesuwam się na dekolt. Ciepłymi palcami tworzę nikomu nie znane wzory na jej piersiach. Pieszczę je delikatnie, tylko po to, by zaraz mój dotyk był bardziej stanowczy. Z satysfakcją dostrzegam jak ciało brązowowłosej dziewczyny pręży się z rozkoszy w cudownym uniesieniu. Całuję jej brzuch, a po chwili docieram do wewnętrznej strony ud. Z każdym pocałunkiem wyczuwam jak coraz mocniej drży, a delikatne jęki wydobywają się z jej gardła. Czuję jak paznokcie Vicky drażnią skórę na moich plecach, co jeszcze bardziej działa na moje zmysły. Zaciskam kurczowo dłonie na jej pośladkach, a następnie wdzieram się w jej ciało.
Nasze jęki łączą się ze sobą w rozkoszy. Powoli rozpętuję burzę w jej ciele, z prędkością trąby powietrznej poruszając biodrami, tylko po to by nasza rozkosz mogła osiągnąć apogeum. Victoria miota się pode mną w całkowitej rozkoszy. Jej jęki są dla mnie pewnego rodzaju dawką upojenia. Czuję jak powoli zbliża się punkt całkowitej ekstazy. Mrużę oczy z przyjemności, a po chwili wyczuwam jak przez moje ciało przepływa przyjemny prąd. Najsilniejszy punkt osiągnięty. Trwam jeszcze chwilę w bezruchu, a następnie opuszczam jej ciało, na co dobiega mnie cichy jęk niezadowolenia. Wybucham śmiechem, po czym składam pocałunek na czole Vicky.
- Kocham Cię - wyznaję zachrypniętym głosem. Uśmiecha się promiennie, wciąż oddychając głęboko.
- A co powiesz na wspólną kąpiel? - w odpowiedzi po prostu ciągnę ją do łazienki. Pośpiesznie napuszczam gorącej wody do wanny, a dodatkowo tworzę pianę z poziomkowego szamponu, którym zawsze pachną włosy mojej dziewczyny.
Gdy w końcu wanna zostaje w pełni napełniona wodą, a w pomieszczeniu unosi się cudowny zapach poziomek, zanurzam Vicky w wodzie, a po chwili sam wchodzę do wanny. Nagle tracę świat z przed oczu, przecieram je pośpiesznie dłońmi, na których dostrzegam pianę, a do uszu nabiega dźwięk śmiechu Vicky.
- Tak chcesz się bawić? - pytam, znacząco unosząc brwi.
- To tak przez przypadek wyszło... - odpowiada ze śmiechem.
Nabieram sporą ilość piany w dłonie i dmucham tak, by cała biała substancja znalazła się na jej twarzy.
- To tak przez przypadek wyszło - stwierdzam, ze śmiechem powtarzając jej słowa.
- To nie było śmieszne! - woła, na co wybucham jeszcze większym śmiechem. Po chwili chlapiemy się wodą, mając przy tym frajdę jak małe dzieci w przedszkolu. Pomieszczenie zanosi się od naszego śmiechu i szumu wody.
- Dość! Zalejemy całą łazienkę! - krzyczy Vicky ze śmiechem, prawdopodobnie dostrzegając fakt, że wanna została już do połowy opróżniona. Po raz ostatni kieruje na mnie strumień wody i wstaje. Gwałtownie wciągam powietrze na widok jej nagiego ciała, po którym spływają strumienie wody. Uśmiecha się niepewnie, a na jej policzkach pojawia się delikatny róż. Łapie szybko za puszysty ręcznik i starannie się nim okrywa.
- A ty dokąd? - pytam zdezorientowany.
- Jakbyś nie zauważył woda jest już zimna - odpowiada z lekką wyższością po czym wychodzi z pomieszczenia.
Pospiesznie wyciągam korek, niepozwalający opuścić wody wannie. Przez chwilę przyglądam się powstałemu wirowi, a następnie łapię ręcznik i starannie się nim wycieram. Rozglądam się po łazience w poszukiwaniu jakiejś szmaty, którą mógłbym wytrzeć zalaną podłogę. W końcu dostrzegam ją, wepchniętą w kąt. Gdy w końcu udaje mi się zakończyć przywrócenie łazienki do stanu użytku, kieruję się do naszego pokoju z Vicky. Ubieram tylko spodnie do dresu i kładę się do łóżka, w którym już śpi Victoria, ubrana jedynie w moją białą koszulę, od której wszystko się zaczęło.
*Vicky*
- Dzieciaki, śniadanie!
Przeciągam się z lubością, a po chwili otwieram oczy. Pierwsze co dostrzegam to wielkie niebieskie oczy wpatrzone w moją twarz.
- Dzień dobry, kochanie - uśmiecham się, słysząc zachrypnięty głos blondyna.
- ŚNIADANIE! - ponownie rozlega się głos babci.
- Chyba musimy już wstać... - stwierdzam, po czym odrzucam od siebie kołdrę. Rozglądam się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby osłonić moje nagie nogi. Znajduję dosyć krótkie spodenki, cóż, zawsze coś.
- Fajnie wyglądasz - mówi, ze śmiechem Niall.
- Taak, spodenki i twoja koszula to faktycznie super połączenie - odpowiadam ze śmiechem, po czym schodzimy na dół.
- No w końcu! Już myślałam, że będę musiała się tam przejść! - woła babcia na powitanie.
- Lepiej powiedz, jak tam było w klubie bingo? - pytam przekładając na swój talerz kilka kanapek.
- Cudownie! Dawno się tak nie uśmiałam! Charlie wygrał wszystkie rundy, a właściciel klubu nie chciał w to uwierzyć i powiedział, że oszukuje i nie wypłaci mu pieniędzy, chyba, że powie jak tego dokonał. Biedny Charlie do tej pory tam siedzi i próbuje się jakoś wyplątać - stwierdza babcia z wesołym uśmiechem. - A wy co wczoraj robiliście?
- Nic ciekawego... - odpowiadam wymijająco.
- Pusty dom i nic ciekawego? W moich czasach to się inaczej nazywało, ale wszystko się zmienia - stwierdza babcia z zaczepnym uśmiechem.
- BABCIU! - krzyczymy równocześnie z Niallem, na co wybucha śmiechem.
- Wiedziałam! - woła po czym wychodzi z pomieszczenia.
Spoglądamy na siebie z niebieskookim, obaj jesteśmy tak samo czerwoni i równocześnie wybuchamy cichym śmiechem.
- Twoja babcia jest niemożliwa - stwierdza Horan, po czym pakuje do buzi kanapkę.
- Co będziemy robić po śniadaniu? - pytam ze znudzeniem.
- Nie wiem, może obejrzymy jakiś film? - proponuje.
- Może być, byleby to nie był horror...
- Jak to? - stwierdza z nutką zawodu w głosie.
- Wolałabym jakąś komedię - odpowiadam ze wzruszeniem ramion.
- Jeżeli to nie będzie komedia romantyczna to może być - mówi z delikatnym uśmiechem.
Po południu rozwalamy się wygodnie na łóżku i oglądamy "Kac Vegas". W między czasie Niall kilkukrotnie wychodzi po nowe kanapki, a ja jestem zmuszona stopować film. W końcu po jego dziesiątym powrocie z pełnym talerzem jedzenia, rozkładam się na jego torsie i przymykam z lubością oczy, czując zapach perfum niebieskookiego.
Nagle rozlega się dźwięk mojego telefonu, z niechęcią się podnoszę i odnajduję urządzenie na biurku. Na wyświetlaczu dostrzegam, że to James, więc pośpiesznie odbieram. Prowadzę nie zbyt przyjemny dialog z bratem przez kilka minut. Gdy kończę rozmowę, czuję jak robi mi się słabo.
Odrzucam telefon na łóżko i mrucząc pod nosem, że mi duszno wychodzę na balkon w samej koszuli ignorując fakt, że jest styczeń, a na dworze panuje przeraźliwy mróz. Pośpiesznie przeszukuję kieszenie, czując jak pod powiekami powoli zbierają się łzy. W końcu udaje mi się znaleźć mały prostokącik, który może uspokoić moje nadszarpane nerwy. Wyciągam papierosa i drżącymi dłońmi odpalam zapałkę. Czuję jak dym powoli rozchodzi się po moim organizmie, o tak od razu lepiej.
Po kilkunastu minutach ktoś okrywa moje ramiona kocem i wyciąga z dłoni papierosa.
- Co się stało? - dobiega mnie głos Irlandczyka.
Odpowiadam mu patrząc uparcie przed siebie.
- Susan umarła.
________________________________
Cześć wszystkim! ;*
Udało mi się w końcu dodać wasze upragnione +18, ale powiem wam, że tym razem było to o wiele trudniej napisać niż za pierwszym razem, ale może dlatego, że ciężko opisać praktycznie tą samą rzec w różne sposoby... Ale chyba mi się udało i mam nadzieję, że wam się podoba ;*
A teraz część druga. Zaproponowałam powrót Amandy i Jamesa, ale widzę, że tu wystąpiły duże różnice zdań, dlatego stąd zakładam ponownie ankietę, tym razem o tej dwójce i wiecie co robić :)
Rozdział pisany przy piosence One Direction - Irresistible.
PS. Jakiś strasznie krótki ten rozdział wyszedł ;<<
Hay! Nie mam zbyt dużo czasu, bo jutro wcześnie wstaję, więc się nie rozpiszę, kochana :(
OdpowiedzUsuńALE ROZDZIAŁ CZY TAK, CZY SIAK Asfwefwearvtfdesw3dc - w wolnym tłumaczeniu FENOMENALNY!!!!!
Tyle chciałabym Ci tutaj napisać...
Scena +18 sprawiła, że moje zboczenie przeszło na następny etap xD
ALE JAK TO SUSAN NIE ŻYJE?! ;O
No cóż... czekam na następny rozdział i zapraszam do mnie :>
Niedługo powinien pojawić się nowy rozdział :)
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
http://silence-tells-me-more.blogspot.com/
Ooooł je, cieszę się, że jeszcze bardziej zdemoralizowałam twój umysł *.*
UsuńNo i, że rozdział Ci się podoba ;*
Fajnie, że informujesz, bo będę zaglądała czy już jest :)
W sumie miałam jeszcze dzisiaj nie komentować, bo padam ze zmęczenia, ale że przeczytałam rozdział tak szybko, postanowiłam jeszcze coś naskrobać. Tak więc strasznie mi się podobało. Podobało mi się tak bardzo, że nawet nie przeszkadzało mi to, że nie zdjęła bielizny przy scenie +18, którą wcześniej miała na sobie :D
OdpowiedzUsuńKąpiel minęła mi tak jakoś troszkę za szybko, wybacz, ale za mało się działo... W tej wannie miało być jakieś fiku miku - if you know what i mean :D - a nie tylko się wodą chlapią :D.
No i aluzyjna gatka babci - "Pusty dom i nic ciekawego?" - Jeny jak jak bym chciała mieć taką babcię, która sama pyta, czy TO robiliśmy :D
Wiesz co mnie tylko rozsierdziło? Śmierć Susan. Boże, chyba będę płakać! Jak mogłaś zabić Susan w tym rozdziale? Ja rozumiem, że zabijanie postaci sprawia Ci przyjemność - mnie też, to już chyba wiesz, nie :D - ale, żeby w tym rozdziale, gdzie dzieją się TAKIE rzeczy, zabijać Susan? No nie do pomyślenia, co się teraz z tą młodzieżą dzieje... xD
Mam nadzieję, że nie rozczarował Cię komentarz. Kurna, oczy mi się same już zamykają :D
Więc kochanie moje pozdrawiam Cię i życzę weny w pisaniu dalszym. (PAMIĘTAJ O ZABICIU ZAYNA!!)
Asuria :*
hahahaha, szczerze? to nawet się nie skapłam, że nie ściągnęła tej bielizny :D no ale to chyba idzie się domyślić, no!
UsuńWiem, wiem, ale tak mnie już pośpieszałam, że się zestresowałam i już nic innego nie mogłam wymyślić :D
Babcia rządzi! <3
Nie wiem, tak jakoś mi pasowało, żeby to tu napisać i wcale zabijanie postaci mi nie sprawia przyjemności! Samo jakoś tak wyszło...
Uspokój się z tym zabijaniem Zayna! Ty, ty, ty morderco Zayna ty! Wszystko pokolei :D
Ale on musi zginąć! W końcu zagraża związkowi Jamesa i Amy, więc logiczne, że chcę jego śmierci!
UsuńA tak po za tym, to nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, w którym mam nadzieję zamieścić rządzącą babcię :D
Pozdrawiam :*
Hahahaha, ale wiesz są inne sposoby, żeby go wyeliminować, a nie od razu zabić...
UsuńPostaram się go szybko napisać, bo widzę, że trzeba będzie trochę poprzypominać i w ogóle.. :D
Inne sposoby? No ja rozumiem, że ty jesteś mistrzem w tych sprawach, ale zabić to NAJłatwiejszy sposób :D Możesz go jeszcze uśpić, tak jak się robi z psami, albo może zwariować i zamkną go w izolatce... xD
UsuńOj tam, od razu mistrzem, po prostu myślę, że nie trzeba mordować tego pięknego Czarnuszka, ani usypiać i zamykać w izolatce :D Bo za to chyba by mnie inne dziewczyny zabiły :D
UsuńEch... chyba masz rację. Ale jest jeszcze pozostawienie go na pustyni. Wtedy to już nie byłaby twoja wina :D W sumie nie ma już chyba żadnego sposobu na pozbycie się go. Chociaż... Mogliby go porwać murzyni, zażądali by okupu w formie Amy, by się nią zabawiać, James by się nie zgodziła a biedny - hahahah wcale nie XD - Zayn nie zostałby uratowany :D
UsuńMurzyni? Leże i płacze ze śmiechu. Ten dentysta chyba na prawdę Ci coś podał :D
UsuńAż tak bardzo jesteś za Jamesem, że za wszelką cenę chcesz wyeliminować Zayna? No można by go jeszcze zupełnie przypadkiem popchnąć na statku i cóż... bul, bul, bul panie Malik :D
Jezus Maria, wreszcie dodałaś rozdział !! *.* Szczerze mówiąc, niezbyt widzę Vicki i Nialla w roli rodziców ... Mam nadzieję, że się coś zmieni . ;c Ale cóż, to twoje opowiadanie, więc się nie wstrącam . :D
OdpowiedzUsuńTak jak już kiedyś komuś wspominałam, Vicky z Niallem, nie zostaną rodzicami, ponieważ zbyt dużo osób wyraziło sprzeciw, więc był mały fragment, gdzie wyjaśniłam, że rodzice Vicky zajmą się małą, ale chyba będę musiała, to jeszcze przypomnieć :)
UsuńOh, ale nas tutaj ciekawą scenką przywitałaś. Hahaha nie no może być. :) Rozwaliła mnie babcia i jej tekst. Kto by takiej nie chciał?
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Susan. :(
( U mnie pojawił sie niedawno nowy rozdział jak jesteś zainteresowana zapomniane-twarze.blogspot.com)
Nie bardzo mogę za bardzo rozkminić Twoich emocji, ale mam nadzieję, że są pozytywne :)
UsuńJak tak bardzo prosiliśmy o +18 to mamy :) I dobrze.A tak w ogóle to szkoda,że rozdział taki krótki skoro tyle czasu nic nie pisałaś...No i jeszcze w poprzednim rozdziale było,że są na jakiś klifie na dworze i są na kocu,ona tak lekko ubrana itp...A teraz piszesz,że śnieg.Nie rozumiem tego.Patrz też co piszesz wcześniej,aby całość była logiczna.No i jeszcze ciągle piszesz "niebieskooki".Próbuj się nie powtarzać.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jest w miarę spójnie, ponieważ poprzedni rozdział zakończyłam na tym jak Nialler pośpiesznie zbiera rzeczy i szybko wracają do domu, a tu rozpoczęło się od tego, że są już w tym domu tylko cali przemoczeni, ponieważ lunął deszcz. Ale skoro odniosłaś takie wrażenie, to dzięki za informacje, na pewno przyda się do następnego rozdziału :)
Usuńjak ja czekałam na tą +18 ;D i wreszcie się doczekałam.
OdpowiedzUsuńi tak szczerze, to też myślałam, że w tej wannie to będzie coś więcej ^^
ale i tak rozdział mi się strasznie podobał :3
i przepraszam za to, co zaraz napiszę!
nie pamiętam kto to jest Susan -,-
tak dawno mnie tu nie było, że zapomniałam, przepraszam!!
zapraszam do siebie:
london-is-my-city.blogspot.com
Przepraszam, że zawiodłam :(
UsuńW porządku, w następnym rozdziale, zrobię małe przypomnienie, żeby wszystko było jasne :)
aż zaparło mi dech w piersiach ! jesteś cudowna ! tak jak koleżanka na górze ja również nie pamiętam kto to Susan .. przepraszam ale wyleciało mi z głowy :c Czekam na następnny piękny rozdział :**
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńOkej, tak jak już wspomniałam, zrobię małe przypomnienie i będzie dobrze :)
Kolejny raz patrzę tępo w ekran komputera i zastanawiam się , co napisać. Przecież zwykłym słowem "świetnie", "sweet", czy "super" nie podkreślę twojego talentu, lub tego, jak bardzo pragnę iść po twoją książkę do jednych z księgarni mojego miasta.
OdpowiedzUsuń~Dominika xx
PS. Wybaczysz, że nie stać mnie na ładniejszy komentarz? :*
Na ładniejszy? Żartujesz? Jest idealny! Teraz to ja nie wiem, jak Ci odpowiedzieć, żeby wyrazić moje emocje, dotyczące tego komentarza... Dziękuję :*
UsuńRozdział +18 zawsze spoko. Zgadzam się z tobą, że nie jest to proste, ale w twoim wypadku wyszło to fenomenalnie ;) U mnie na blogu jeszcze jest czas na takie sceny, a ja już się zastanawiam jak to napiszę ;) Podziwiam i tyle. Ta końcówka nie jest za wesoła, ale takie jest życie. Czekam na ciąg dalszy <33
OdpowiedzUsuńhttp://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
Fajnie, że ktoś to rozumie :D W takim razie trzymam kciuki, żeby Ci się udało, bo to faktycznie nie jest prosta sprawa :)
UsuńWow , naprawdę nie wiem co mam ci napisać , bo prziecież nie napiszę ci któtkiego , jednowyrazowego komentarza bo to jest zupełnie bez sensu . Jesteś naprawdę niesamowita i moim nowy marzeniem jest wejść do księgarni , kupić twoją książke i otrzymać od ciebie autograf. xxx
OdpowiedzUsuńW takim razie, jeżeli napiszę książkę (w co wątpię), to masz to jak w banku, że pierwszy egzemplarz będzie specjalnie dla Ciebie z autografem! ;*
UsuńOMG.... Ten rozdział jest świetny... Szczerze... To jest o wiele lepszy od poprzedniego (bez urazy)... Już nie mogę się doczekać następnego... Życzę weny!! Więcej nie napisze, bo nie mam pojęcia co... Po przeczytaniu tego rozdziału zamurowało mnie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! Potrzebowałam osoby, która w pełni zaakceptuje ten rozdział! Wieeelki dzięki! ;*
UsuńHehe babcia rządzi ;DDD Super ci wyszła scena 18+ ;) Szkoda, że Susan umarła :( Jak najbardziej jestem Team James ;D Czekam na next i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie:
your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com <---- nowe opowiadanie
x1dforevernumber1x.blogspot.com
Team James, podoba mi się ta nazwa! :)
UsuńNiestety, taka kolej rzeczy... :)
Cuuudowny rozdział ! Czekam na next'a. Napisz książke xD
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam do mnie : 3 --> http://one-direction-life-with-them.blogspot.com/ :D
hahahaha, może kiedyś.. :)
UsuńSUPER!!! CUDNY!!! Kocham Cię!!! Laska, co ty robisz, że jesteś taka genialna! Kocham każdy twój rozdział, wiesz? Wiesz? Nawet jakbyś napisała cały o kapuście i selerze, to i tak bym go kochała!!!
OdpowiedzUsuńPS. Maciek jest zachwycony fragmentami +18 :)
To następny rozdział będzie o selerze specjalnie dla ciebie :D Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńWiadomo bo to Maciek :D
Boskie :D!
OdpowiedzUsuńTo teraz Niall i Viki zajma sie ta dziewczynka tak :>?
Kiedy nastepny rozdzial?
Rawrr,swietnie piszesz! <3
Zycze weny :D!
Oj co z małą to jeszcze sama do końca nie wymyśliłam ;<
UsuńBędzie szybko, bo już mam go przygotowanego :)
Dziękuję ;*