wtorek, 12 czerwca 2012

10. Malinka

Na 17:30 byłam umówiona z Niallem do kina. Ubrałam się w białą bokserkę, zieloną bejsbolówkę i niebieskie przecierane rurki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, założyłam czarne raybany na nos i ruszyłam zdecydowanym krokiem do kina.
Po dotarciu na miejsce stwierdziłam, że jest dopiero 17:15. Usiadłam na murku, ściągnęłam okulary i wystawiłam twarz do słońca. Kątem oka zauważyłam, że obserwuje mnie jakiś chłopak. Po kilku minutach ruszył w moją stronę.
- Cześć piękna, na kogo czekasz? - zmierzyłam go.
- Na pewno nie na ciebie - odparłam, zanim zdążyłam się powstrzymać.
- Ostra, lubię takie - uśmiechnął się dość obleśnie. Zignorowałam go. - Daj spokój, chyba się nie obraziłaś.
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać - wstałam z zamiarem znalezienia sobie nowego miejsca.
- Nie musimy rozmawiać - rzucił po czym złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie. Wyczułam zapach wódki i taniej wody toaletowej. - Możemy od razu przejść do rzeczy.
- Puść mnie! - zaczęłam się wyrywać. Uderzyłam go w twarz.
- Widzę, że też lubisz brutalnie to dobrze. To będzie szybkie zagranie - i zaczął błądzić swoimi dłońmi po moim ciele.
- Puszczaj mnie, słyszysz?! - zaczęłam się szarpać coraz rozpaczliwiej.
- Nie słyszałeś co powiedziała? Puść ją! - dobiegł mnie głos Nialla, który musiał widzieć całe to zdarzenie.
- A co, to twoja panienka? - zapytał z sarkazmem chłopak, który mnie trzymał.
- Tak więc trzymaj łapy przy sobie jak nie chcesz bym ci je połamał - rzucił wojowniczko Horan, a ten zboczeniec zabrał swoje ręce z mojego ciała.
- Nie mam czasu kłócić się o jakąś dziwkę - stwierdził z ironią. Niall chciał się na niego rzucić. W ostatnim momencie go złapałam.
- Nie warto - szepnęłam. Nie słuchał.
- Masz ją przeprosić! - krzyknął blondyn.
- Nie będę przepraszał jakiejś szmaty za to, że powiedziałem prawdę! - w tym momencie blondyn mi się wyrwał i rzucił z pięściami na tego kolesia. Zaczęli się bić. Próbowałam ich rozdzielić, ale gdy tylko weszłam między nich chłopak mnie popchnął, przez co straciłam równowagę i przewróciłam się. Irlandczyk po raz ostatni uderzył go pięścią w twarz i podbiegł do mnie.
- Nic ci nie zrobił ten frajer? - zapytał podając mi rękę.
- Nie. Idziemy do mnie.
- Dlaczego? Mieliśmy iść do kina - zaprotestował Horan.
- Bo stąd do mnie jest najbliżej, a ciebie trzeba opatrzyć - miał rozcięty łuk brwiowy i wargę.
- Co? Och.. - dopiero teraz zauważył, że leje mu się krew. - To nic takiego, przeżyję.
- Ale ja nie - złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę domu. - Dziękuję, że po raz kolejny mnie uratowałeś.
- Daj spokój, nie pozwolę żeby do mojej dziewczyny dobierał się jakiś.. jakiś.. no żeby coś się jej stało - zakończył nieco kulawo, ale dla mnie to i tak miało wielkie znaczenie.
Gdy dotarliśmy do mnie do domu kazałam niebieskookiemu usiąść na moim łóżku, a ja ruszyłam po apteczkę. Następnie zaczęłam przeczyszczać jego rany.
- Aaa... szczypie - jęknął Niall krzywiąc się z bólu.
- Przepraszam! Spróbuję delikatniej - i zajęłam się dalszym opatrywaniem ran. - No skończyłam, tylko nie wiem co z twoją wargą bo przecież nie przykleję na nią plastra...
- Możesz pocałować to na pewno będzie mniej bolało - powiedział po czym zrobił dzióbek, ale szybko tego  pożałował. Zaśmiałam się. - Bawi cię mój ból? - spytał lekko urażony.
- W życiu mój bohaterze - pocałowałam go delikatnie w policzek. - A teraz ściąga koszulkę.
- Coo? - parsknęłam śmiechem na widok jego zdziwionej miny.
- To co słyszałeś. Musisz przebrać koszulkę bo na tej jest trochę krwi - odparłam i ruszyłam w stronę szafy.
- Trzymaj już i tak nie pachnie tobą - podałam mu koszulkę, którą sobie ostatnio pożyczyłam. Ten posłusznie się przebrał.
- Daj zaniosę do pralki.
- Przecież mam pralkę w domu - zaprotestował.
- To fajnie, ja też mam - wyrwałam mu koszulkę i pobiegłam do łazienki by wrzucić ją do pralki.
- Uparta jesteś, wiesz? - zapytał gdy wróciłam równocześnie usadawiając mnie sobie na kolanach.
- U za to mnie kochasz - powiedziałam i bardzo ostrożnie musnęłam jego usta. Przyciągnął mnie do siebie i z wielką namiętnością i zarazem delikatnością wpił się w moje usta, po chwili zjechał do mojej szyi. Po chwili oderwał się od niej wyraźnie czymś ucieszony. Nie zwróciłam na to uwagi.
- To co, może jednak obejrzymy jakiś film? - zapytał niewinnie.
- Okej to ty coś wybierz, a ja idę do kuchni po popcorn i colę.
W drodze do kuchni, na przedpokoju wisi lustro. Mijając je odruchowo się w nie spojrzałam. Na mojej szyi istniała czerwona plamka.
- Niall zabije cię! Co to ma być? Malinka?! - w odpowiedzi usłyszałam głośny wybuch śmiechu w moim pokoju. Wróciłam się z zamiarem powieszenie Horana. W momencie gdy otwierałam usta by się na niego wydrzeć zadzwonił mój telefon.
- Masz szczęście - mruknęłam i odebrałam.

__________________________________________

Wybaczcie, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale nie miałam internetu -,- dopiero dzisiaj przyjechał gościu i to naprawił. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :*
Jak rozdział?

9 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny ja chce dzisiaj jeszcze 11 rozdział !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział !!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super ale mam taką jedną prośbę możesz zostawić do siebie jakiś kontakt np. gg czy twitter żebyś tam nas informowała o nowych rozdziałach

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham cię , dawaj następny ! :D :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Idzie Ci co raz lepiej :)~A

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak daleeej < 3
    Słodka para :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. Znów świetny rozdział. Już nie mogę się doczekać następnego ! : )

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę krótki ;/
    Ale ekstra , dawaj szybko następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuu...Malinka! Zaczyna robić się gorąco!! ♥

    OdpowiedzUsuń