poniedziałek, 4 czerwca 2012

3. Kisielowa wojna.

*Vicky*

Wygodnie usadowiona siedzę na łóżku i  bez jakiegoś większego przekonania zapełniam kartkę swoimi bazgrołami, gdy z wielkim hukiem do mojego pokoju wpada James.
- Mógłbyś się w końcu nauczyć pukać - mruczę z niezadowoleniem.
- Niby po co? Przecież ci w niczym nie przeszkodziłem, zresztą nie ważne - bagatelizuje, a dla podkreślenia sprawy wykonuje lekceważący ruch dłonią. -  Młoda ty dalej chcesz grać na tej gitarze? - pyta podejrzanie szczęśliwy.
- No chciałabym , ale po pierwsze nie mam gitary, a po drugie w naszej szkole nie ma nikogo, kto mógłby mnie uczyć - odpowiadam, nawet na niego nie spoglądając.
- Gitara to nie problem, a co do nauczyciela to raczej nie było, teraz już jest - stwierdza podekscytowany.
- Co? Niby kto? - pytam przyglądając mu się podejrzliwie, czy to przypadkiem nie jest jeden z jego kolejnych głupich żartów. Odrzucam od siebie kartki i ołówek, całą swoją uwagę skupiając na Jamesie.
- No jak kto? Mamy pięć nowych nabytków w szkole i jeden z nich gra na gitarze - spoglądam na niego z miną typu "wtf?"
- Że niby kto, przepraszam bardzo? - pytam z lekka nie rozumiejąc o co mu chodzi. Spogląda na mnie z politowaniem i głęboko wzdycha podkreślając tym swój marny żywot.
 - Eh, jak ty nic nie rozumiesz. Niall Horan, wiesz to ten nowy uczeń, który należy do zespołu One Direction - tłumaczy mi jakby miał do czynienia z pięcioletnim dzieckiem. Rzucam mu wściekłe spojrzenie, na co szeroko się uśmiecha, ale zaczyna już mówić normalnie. - W każdym razie to on będzie cię uczył grać.
- Dobry żart, a teraz spadaj, muszę zrobić zadanie na jutro na matmę - stwierdzam z goryczą, że znów dałam się nabrać na jego żarty. Podchodzę do biurka i nerwowo zaczynam przerzucać kartki w zeszycie. - Tam są drzwi - dodaję, wskazując palcem na wyjście, bo mój brat nawet nie poruszył się ani o milimetr.
- Vicky, ale to nie jest żart! Ja mówię poważnie - woła oburzonym tonem, że nie chcę mu uwierzyć.
- Jasne, niby czemu miałby mnie uczyć? Nawet z nim słowa nie zamieniłam. Zresztą on jest GWIAZDĄ, a ja zwykłą dziewczyną, nawet się niczym nie wyróżniam, więc po co miałby marnować czas na kogoś takiego jak ja? - teraz to ja podnoszę głos, ale James oczywiście sobie nic z tego nie robi.
- Braciszek ci to załatwi.
- Jaaaaasne - prycham, opadając ze zrezygnowaniem na łóżko. Przepraszam matematyko, chciałam cię odrobić, ale jak widzisz mój brat mi na to nie pozwala.
- Ty niewdzięcznico, ty! Wytłumaczę ci wszystko od początku, bo inaczej nigdy mi nie uwierzysz. Dzisiaj przed wuefem pan Horan uciekał do szatni, ponieważ goniło go stado fanek, które krzyczały, że pomogą mu się przebrać - wyobrażam sobie blondyna uciekającego przez całą szkołę, a za nim napalone dziewczyny przez co wybucham śmiechem. - Nie śmiej się! W każdym razie ja, twój super brat uratowałem go! Powiedziałem tym laskom, że on już pobiegł na świetlice bo ponoć mają tam mieć próbę i najwierniejszą fankę zabiorą na kolację, bla, bla, bla, no ale uwierzyły. Te dziewczyny to jednak są głupie jak dały się nabrać na takie idioctwo, no ale wy to  mózgu nie macie - rzucam mu mordercze spojrzenie, ale ciekawość jak zwykle zwycięża.
- I co dalej?
- No i zaczął mi dziękować. Dał mi swój numer i powiedział, że jest mi winien przysługę, i gdyby co to mam dzwonić to mi pomoże - woła wyraźnie dumny z siebie.
- I ja będę tym spłaceniem długu? To miała być jednorazowa pomoc, a nie ciągłe... - stwierdzam z po wątpieniem. Kto normalny zgodziłby się na taki układ?
- Spoko, pogadam z nim, przecież nie będzie tu przychodził za darmo. Tylko chciałem się upewnić czy już ci się nie znudził pomysł z nauką gry na gitarze - mówi równocześnie przeszukując kieszenie w poszukiwaniu komórki.
- Skoro tak mówisz. Spróbować zawsze można... - odpowiadam wzruszając ramionami.
- Okej to dzwonię - naciska zieloną słuchawkę i uważnie mi się przyglądając czeka aż, ktoś po drugiej stronie odbierze. -  "Siema Niall tu James. Co? Tak ten co cię uratował..." - przez cały czas gdy rozmawiają ze sobą przez telefon, ja mocno zaciskam kciuki, żeby się udało. Chociaż cały czas mam wrażenie, że to wszystko to tylko kolejny głupi żart Jamesa. Gdy powoli zaczynam tracić cierpliwość i moje emocje sięgają zenitu James kończy rozmowę. Spogląda na mnie nad wyraz poważnie, co odrobinę mnie martwi.
- I co? - pytam, nie mogąc już wytrzymać jego spojrzenia. - Nie udało się?
- Dlaczego? Przecież mówiłem, że ci to załatwię - stwierdza takim głosem, jakby mówił, że za oknem mamy piękną pogodę. - W piątek będziesz mieć pierwszą lekcję - dodaje wzruszając ramionami. Wydaję z siebie cichy piski zaczynam skakać po całym pokoju.
- Kocham Cię! Kocham, kocham, kocham! - rzucam się na Jamesa i mocno go przytulam.
- Spokojnie, bo mnie udusisz! Będziesz musiała tu posprzątać bo lekcje będą u nas. Gdybyś  ty chodziła do nich to paparazzi by cię pożarli i jeszcze jemu byś mogła przystworzyć problemów, a tak to Horan się schowa pod kapturem, okularami i wszyscy będą zadowoleni - tłumaczy z zadowolonym uśmiechem.
- Okej, a co z gitarą?
- No powiedział, że on ma kilka swoich to dopóki sobie nie kupisz to ci pożyczy swoją - dodaje wzruszając ramionami.
- Super! James kocham cię i dziękuję, że o mnie czasem myślisz - składam pocałunek na jego policzku i jeszcze raz go przytulam.
- Spoko - stwierdza ze śmiechem. - Teraz to ty jesteś mi coś winna - dodaje z cwaniackim uśmiechem, po czym zostawia mnie samą w pokoju.

O trzeciej spotykam się z Amy aby obwieścić jej, że moje marzenia się spełniają, a mój brat wcale nie jest taki zły.
- Już dawno mówiłam, że James jest całkiem niezły, chociaż to było w trochę innym znaczeniu... - dodaje na widok mojej miny. - Pomyśl jak w szkole będą ci wszyscy zazdrościć jak się dowiedzą, kto cię będzie uczył... - dorzuca z satysfakcją.
- Nikt nie może się dowiedzieć. Wiesz paparazzi i te sprawy, mogliby napisać, że jestem jego "nowym nabytkiem", a tego nie chcę - rzucam z uśmiechem.
- Ale to romantyczne, dwoje młodych ludzi, którzy muszą ukrywać wspólną pasję, a może nawet i miłość... - Co ty chrzanisz? - pytam z rozbawieniem. A ona potrząsa głową na boki ze śmiechem, dając mi tym samym znak, że sama do końca nie jest pewna.
 - Amy, a tak odbiegając od tematu to będziesz dzisiaj u mnie spała? Rodzice gdzieś jadą więc będziemy w trójkę, a nie chce siedzieć sama z tym wariatem, nawet jeżeli spełnił dzisiaj jedno z moich marzeń - pytam równocześnie wzruszając ramionami.
- No pewnie! Przyjdę tak koło szóstej wieczorem, pasuje ci? 
- Idealnie, to ja idę ogarnąć pokój, a ty wracaj do domu się spakować i do zobaczenia - mówię powoli, odprowadzając ją do wyjścia.

Dokładnie o piątej pięćdziesiąt dziewięć rozległa się dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę Smerfetce! - krzyczy James pospiesznie zbiegając po schodach z samej góry. Uśmiechnam się pod nosem, to będzie ciekawa noc.
Zaczynamy od pielęgnacyjnego relaksu. Robimy sobie maseczki na twarz, a na oczach umieszczamy plasterki ogórków. James marudzi, że on także chce się zrelaksować, bo w końcu ma do tego prawo w własnym domu, więc też dostaje maseczkę. Jednak jego plasterki zamiast na oczach, od razu lądują w jego ustach, a po chwili zjada także nasze.  Następnie oglądamy bajki. Seans rozpoczynamy królem lwem. Gdy dochodzi do momentu, w którym Mufasa ginie, obie zaczynami płakać, a James udaje. Później stwierdził "że nie chciał wyjść na bezuczuciowego twardziela". Na sam koniec włączamy "epokę lodowcową 3".  W momencie, gdy kapitan Bak ożenił się z brzydką Papają mnie zachciało się kisielu.
- Idę po kisiel, chcecie też? - pytam tak z grzeczności.
- Taak! Malinowy! Jabłkowy!  - krzyczą jedno przez drugie, zupełnie jak małe dzieci.
Ruszam do kuchni, gdzie przygotowuję trzy smaki: malinowy, jabłkowy i owoce leśne.
- Macie głodomory - podaję im kubki i  ledwo udaje mi się wygodnie usadowić, gdy  rozlega się krzyk Amy.
- James masz go zjeść, a nie rzucać we mnie! - woła Smerfetka ze złością, a ja zaczynam się śmiać do momentu gdy również nie dostaję kisielem w twarz.
- James debilu! Będziesz sam to sobie sprzątał! - krzyczę z przerażeniem przyglądając się fioletowemu glutowi na naszej kanapie.
- Wyluzuj siostrzyczko. Wyzywam was na kisielowy pojedynek - mówi uśmiechają się szeroko i ponownie we mnie celując.
- Sam się i to prosiłeś! - wołam. W ten o to sposób rozpoczęliśmy prawdziwą wojnę.
                            
Z samego rana budzi nas krzyk rodziców.
- Co tu się stało? Dzieciaki natychmiast na dół! - niechętnie zwlekam się z łóżka, a Amy bierze ze mnie przykład. James podnosi się z podłogi z niewyraźnym uśmiechem. 
- Chyba będziemy mieli przerąbane - stwierdza, powolnym krokiem zmierzając do salonu. tam przyjmuje zupełnie nową taktykę obronną.
- Co się staaaaaało? - pyta przeciągając wielkim ziewnięciem, zupełnie jakby nie pamiętam co wczoraj robiliśmy.
- Co się stało? Co się stało?! Jak wygląda nasz salon?! Zachowujecie się gorzej niż dzieci! Macie już po siedemnaście lat, a nie wspomnę już o Jamsie, który ma dziewiętnaście, najwyższy czas, żebyście wydorośleli! - wrzeszczy mama, a my przyjmujemy skruszone miny.
- Zaraz tu posprzątamy - mówię z delikatnym uśmiechem. 
- No ja myślę, bo inaczej nie dostaniecie śniadania - stwierdza z satysfakcją, a my zabieramy się do sprzątania.

________________________________

no i jest już trójeczka, nawet mi się podoba.
tak jak mówiłam wczoraj, zaczyna się rozkręcać i od jutra będzie już cały czas któryś z chłopaków 1D się przewijał przez akcję ;))
jeżeli to przeczytałaś / przeczytałeś to proszę zostaw komentarz, chociaż kropkę, ale żebym wiedziała, że ktoś to czyta, z góry dziękuję :*

13 komentarzy:

  1. cudo,cudo,cudo....Ja chce kolejny rozdział!!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super , z niecierpliwością czekam na następny rozdział ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne jest twoje opowiadanie :)

    Czekam na kolejne rozdziały ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, po prostu kocham ich !! A szczególnie Jamesa!!Chciała bym mie takiego brata !! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tak samo, więc James jest stworzony na obraz mojego wymarzonego brata :)

      Usuń
  5. Hello іt's me, I am also visiting this web page regularly, this web site is really fastidious and the users are truly sharing nice thoughts.

    Feel free to surf to my webpage; keyword

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczynam czytać twój blog, zapowiada się ciekawie c; fajny rozdział, ciekawe postacie c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi i mam nadzieję, że utrzymasz taką opinię do końca :)

      Usuń
  7. Ϻagnіfіcent gooԁs from you,
    man. I have undеrstаnԁ yοur ѕtuff ρгеvious to anԁ уou аre juѕt too great.
    Ӏ геallу likе what уou have acquiгeԁ hеre, cеrtainlу likе ωhat уou arе stаting аnd the ωаy
    in which in ωhich уou asѕеrt іt.

    You're making it enjoyable and you still take care of to keep it smart. I can not wait to learn far more from you. This is really a tremendous web site.

    Also visit my weblog :: payday loans

    OdpowiedzUsuń
  8. Thank you for sharіng youг info. I reallу apρгeciatе
    уоuг efforts and I am ωaіting for youг further ωrite ups thаnks
    oncе again.

    Ηere is my pagе ... payday loans

    OdpowiedzUsuń
  9. przecztałam :D

    OdpowiedzUsuń